"UEFA pokazuje swoją hipokryzję". Szymon Marciniak poprowadzi finał Ligi Mistrzów
Szymon Marciniak poprowadzi finał piłkarskiej Ligi Mistrzów, w którym 10 czerwca Manchester City spotka się z Interem Mediolan - ogłosiła w piątek UEFA. Wcześniejsze nieoficjalne informacje sugerowały, że Polak zostanie odsunięty od najważniejszego w tym sezonie w Europie meczu. Kontrowersje wokół 42-letniego arbitra pojawiły się w związku z jego udziałem w konferencji organizowanej przez jednego z liderów Konfederacji - Sławomira Mentzena. Pismo ws. Marciniaka skierowało do UEFA walczące z przejawami dyskryminacji stowarzyszenie "Nigdy więcej".
- To jest decyzja UEFA, ona bierze za nią odpowiedzialność. I tylko pokazuje trochę swoją hipokryzję z wszelkimi akcjami typu "No to racism". Bo jednak Szymon Marciniak stał w jednym rzędzie z Mentzenem, który raczej nie jest przeciwko rasizmowi, a wręcz odwrotnie - tak decyzję w sprawie Marciniaka ocenił w "Popołudniu Radia TOK" socjolog sportu Dobrosław Mańkowski.
Rozmówca Anny Piekutowskiej podkreślił, że Marciniak "jest osobą publiczną, osobą, która firmowała markę naszego kraju, więc powinien ważyć z kim i gdzie się pokazuje". - Tak to powinno wyglądać w normalnym świecie, że taka osoba patrzy na to, kto organizuje, jakie ma poglądy i czy chce być z tymi ludźmi na jednym zdjęciu - dodał ekspert z Uniwersytetu Gdańskiego.
Socjolog sportu zwrócił także uwagę, że Marciniak od razu nie odciął się wyraźnie od kontrowersyjnych osób, które organizowały i pojawiły się na konferencji. - A byli tam ludzie, którzy dorobili się na łamaniu praw zwierząt czy na jakichś instrumentach finansowych, o niejasnych powiązaniach. Więc to nie był event ludzi o nieskazitelnym charakterze - podkreślił.
Marciniak przeprasza
Europejska centrala piłkarska ujawniła treść oświadczenia polskiego arbitra, które - jej zdaniem - ma kluczowe znaczenie dla "rozwiania obaw i zapewnienia przejrzystości". "Pragnę serdecznie przeprosić za moje zaangażowanie i wszelkie krzywdy, jakie mógł spowodować mój udział w imprezie "Everest"" - zaczął Marciniak, który przyznał, że rozumie zaniepokojenie i rozczarowanie tą jego aktywnością.
Dalej tłumaczył, że został wprowadzony w błąd i był całkowicie nieświadomy, że wydarzenie to "było powiązane z polskim ruchem skrajnie prawicowym". "Gdybym wiedział, kategorycznie odrzuciłbym zaproszenie" - wskazał.
Marciniak przekonywał, że całym sercem potępia wszelkie formy nienawiści, dyskryminacji lub nietolerancji, na które nie ma miejsca w sporcie ani w społeczeństwie.
Zobowiązał się też do większej czujności w analizowaniu wydarzeń i organizacji, z którymi będzie łączony. "Zobowiązuję się wyciągnąć wnioski z tego doświadczenia i zapewniam, że takie błędy w ocenie sytuacji nie będą miały miejsca w przyszłości" - napisał oraz przeprosił wszystkich, których zaufanie naruszył i przyznał, że zaakceptuje wszelkie konsekwencje wynikające z "nierozważnego udziału" w wydarzeniu.
"Dziękuję za zrozumienie, pokornie proszę o możliwość zadośćuczynienia i odzyskania zaufania poprzez moje przyszłe działania" - podsumował.
-
Sprawdziliśmy, co w sklepach myślą o powrocie handlu w niedzielę. Tusk rozwścieczył. "Co mu odbiło?!"
-
Przeczytaliśmy "Vademecum wyborcze katolika". Ksiądz rozkłada ręce: To pomyłka
-
Nowy sondaż. Prawie wszystkim rośnie, tylko nie im. To koniec wielkiego boomu?
-
Gabinet grozy. "Zabrałbym się chyba za tego HIV-a". Przyszła do niego zdrowa, a wyszła "śmiertelnie chora"
-
"To nie jest dar". Ekspert o 2 mld dla Polski. I MON-ie, który kupuje, jakby miał "kartę bez limitu"
- Abp Stanisław Szymecki nie żyje. Senior archidiecezji białostockiej miał 99 lat
- PiS "w pewnej defensywie", ale opozycja też musi uważać. "To dziś główny kłopot"
- Sąd zmienił decyzję w sprawie Ewy M. Aktywistka będzie mogła wyjść na wolność
- Poseł PiS potrącony samochodem. "Zrobił to świadomie"
- Ziobro ma zakaz wypowiadania się o Agnieszce Holland i "Zielonej granicy". Jest decyzja sądu