Ze względu na niezwykle łatwopalny ładunek załodze tankowca nie wolno wnosić na pokład broni, ani nawet palić papierosów. Niszczyciel nie wypali więc prawdopodobnie żadnego pocisku w stronę tankowca.
Samho Dream, przewożący ok. 260 tys. ton ropy (1,9 mln baryłek), został porwany w niedzielę. Koreańska marynarka otrzymała wiadomość od załogi tankowca, że troje piratów wdarło się na pokład. Potem łączność została przerwana. Tankowiec był w drodze z Iraku do stanu Luisiana w USA, w momencie porwania znajdował się ok. 1500 kilometrów na południowy wschód od Zatoki Adeńskiej. Na pokładzie było 24 marynarzy - pięciu Koreańczyków i 19 Filipińczyków.
Wkrótce po odebraniu wiadomości o porwaniu w pościg za tankowcem został skierowany koreański statek wojenny. Niszczyciel kieruje się na wody terytorialne Somalii, gdzie najprawdopodobniej będzie przetrzymywany tankowiec. Okręt potrzebuje około dnia, żeby zrównać się z porwanym Samho Dream - powiedział Kim Young-sun, rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
Eksperci wątpią jednak, że niszczyciel zaatakuje piratów. Graeme Gibbon Brooks, dyrektor firmy szacującej ryzyko, twierdzi, że każdy atak mógłby mieć fatalne konsekwencje dla załogi.
Samho Dream nie miał ochrony na pokładzie, ponieważ uważano, że w strefie, którą płynął, somalijscy piraci nie atakują. Przedstawiciele floty amerykańskiej stwierdzili natomiast, że odległości, na które piraci są skłonni wypłynąć żeby zaatakować, świadczą o ich desperacji i są oznaką sukcesu międzynarodowych działań w celu unormowania sytuacji w Zatoce Adeńskiej.
Poprzednio za porwane supertankowce piratom udało się uzyskać okupy w wysokości 5,5 mln. dolarów. Obecnie somalijscy piraci przetrzymują co najmniej 17 statków i 240 marynarzy.
