"Hieny ze Smoleńska" płaczą w trakcie przesłuchań

Czterem rosyjskim żołnierzom, którzy okradli ofiarę katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, grozi od 6 miesięcy do 5 lat więzienia. Wojskowi przyznali się do wykorzystania kart bankomatowych Andrzeja Przewoźnika.

Rosyjski tygodnik "Żyzń" pisze, że wszyscy żałują swojego czynu, płaczą w trakcie przesłuchań i są gotowi do zadośćuczynienia finansowego.

Żołnierze z garnizonu obsługi lotniska w Smoleńsku byli jednymi z pierwszych, którzy dotarli na miejsce katastrofy. Znaleźli męską saszetkę, a w środku - portfel. Znajdowały się w nim cztery karty kredytowe z wypisanymi PIN-ami.

Żołnierze wypłacili z bankomatów położonych w pobliżu ich jednostki 59 tysięcy rubli, czyli równowartość około 6 tysięcy złotych. Gotówkę wydawali na alkohol i automaty do gier.

Tygodnik "Żyzń" informuje, że na terytorium jednostki wojskowej w Smoleńsku nadal leżą ocalałe z katastrofy fragmenty maszyny ułożone w kształt przypominający samolot. I nikt nie wie, co z nimi zrobić - stworzyć z nich pomnik upamiętniający ofiary tragedii w miejscu katastrofy , przekazać stronie polskiej, aby powstał monument w naszym kraju, czy skierować do przetopienia. Przedstawicielka rosyjskiego Ministerstwa do Spraw Nadzwyczajnych w Smoleńsku powiedziała, że na razie nie ma żadnych poleceń w tej sprawie.

TOK FM PREMIUM