Izraelska armia chce zatrzymać kolejny statek z pomocą dla Gazy
- Marynarka wojenna rozpoczęła proces, który ma na celu zatrzymanie statku - poinformowała rzeczniczka izraelskiej armii. - Na razie rozpoczął się proces nawiązywania kontaktu - dodała.
Rejs z pomocą dla Strefy Gazy zorganizował syn libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego. Płynący pod flagą Mołdawii statek "Amalthea" wiezie 2 tysiące ton żywności i zaopatrzenia medycznego.
Rejs odbywa się w miesiąc po ataku izraelskich komandosów na konwój sześciu statków z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W szturmie, który został ostro potępiony przez wspólnotę międzynarodową, zginęło dziewięciu propalestyńskich aktywistów: ośmiu Turków i Amerykanin tureckiego pochodzenia. Izrael twierdzi, że utrzymanie blokady Strefy Gazy jest konieczne, by powstrzymać przewóz broni i sprzętu, który mógłby zostać wykorzystany przez rządzących Strefą Gazy radykałów z Hamasu.
Międzynarodowa Fundacja Dobroczynna i Rozwoju Kadafiego, na której czele stoi Kadafi junior, poinformowała w oświadczeniu, że w odpowiedzi na izraelskie polecenie wzięcia kursu na egipski port Arisz "kapitan libijskiego statku i szef fundacji obecny na pokładzie potwierdzili, że portem docelowym jest tylko Gaza". Rzeczniczka sił izraelskich zaprzeczyła informacjom libijskiej fundacji, jakoby statek został "przechwycony".
"Niepotrzebna prowokacja"
W sobotę MSZ Grecji informowało, że "Amalthea" ma wziąć kurs na Arisz, co władze greckie potwierdziły w rozmowach z libijskim ambasadorem i agentem statku. W piątek grecki wiceminister spraw zagranicznych Dimitris Drucas rozmawiał na temat planowanego rejsu z szefem dyplomacji Izraela Awigdorem Liebermanem. W niedzielę dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Fundacji Dobroczynnej i Rozwoju Kadafiego, Jusef Sawani, zapewniał jednak, że nie stracił nadziei, iż "Amalthea" dotrze we wtorek do Gazy.
"Amaltheą" płynie 15 ochotników - Libijczycy, Nigeryjczyk i Marokańczyk, a członkowie 12-osobowej załogi pochodzą z Kuby, Haiti, Indii i Syrii.
Minister obrony Izraela Ehud Barak uznał rejs "Amalthei" za "niepotrzebną prowokację", dodając, że towary dla Strefy Gazy, nie mające zastosowań militarnych, można dostarczać przez izraelski port Aszdod, po poddaniu ich kontroli.
Rejs odbywa się w miesiąc po ataku izraelskich komandosów na konwój sześciu statków z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W szturmie, który został ostro potępiony przez wspólnotę międzynarodową, zginęło dziewięciu propalestyńskich aktywistów: ośmiu Turków i Amerykanin tureckiego pochodzenia. Izrael twierdzi, że utrzymanie blokady Strefy Gazy jest konieczne, by powstrzymać przewóz broni i sprzętu, który mógłby zostać wykorzystany przez rządzących Strefą Gazy radykałów z Hamasu.
-
Netanjahu zrobił krok w tył ws. reformy sądów. "To może być tylko taktyczna przerwa"
-
"W Pałacu Elizejskim trwa gorączka". Francja w ogniu protestów. Czy Macron zrezygnuje z reformy?
-
Tak wielu wakatów w policji jeszcze nie było. Ekspert ostrzega przed prostymi receptami. "To będzie tragiczne"
-
"Miał kiepską rękę do ludzi". Hołownia szczerze o Janie Pawle II. "Menadżerem był fatalnym"
-
Błażej Kmieciak rezygnuje z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii
- Wielkanoc w cieniu inflacji. "Większość z nas została zmuszona do mocnego złapania się za kieszenie"
- To nie broni jądrowej Putina należy się bać. Gen. Komornicki wskazuje "największe zagrożenie" dla Polski
- "Sukcesja" to "brutalna diagnoza" naszych czasów. "Liczą się pieniądze i władza, reszta to kwiatek do kożucha"
- Finlandia krok bliżej NATO. Węgierski parlament podjął decyzję
- Przegląd prasy: zrozumieć upadek Silicon Valley Bank. Słówka i zwroty z newsów z CNN czy CNBC