Wściekłość i łzy w Hongkongu. Władze żądają wyjaśnień od Filipin

Flagi w Hongkongu opuszczone są do połowy masztów, a otworzenie sesji na giełdzie zostało poprzedzone minutą ciszy. Miasto pogrążone jest w żałobie po wczorajszej masakrze w stolicy Filipin - Manili. Były policjant porwał tam autobus z turystami z Hongkongu. Ośmiu z nich zostało przez niego zastrzelonych.

Były policjant Rolando Mendoza porwał wczoraj autobus z 25 osobami, w większości turystami z Hongkongu. Po negocjacjach z policjantami zwolnił 9 osób, jednej zaś udało się uciec. Policjanci zdecydowali się przypuścić szturm na autobus po tym, jak Mendoza poinformował, że zastrzelił dwóch porwanych. Pojazd odbito po trwającej ponad godzinę akcji. Porywacz, zanim został zastrzelony, zabił łącznie osiem osób.

Łzy rodzin ofiar

- Rząd Filipin... Nie mogę tego zaakceptować... Co oni zrobili? - płakała jedna z ocalonych, przedstawiająca się jako pani Leung - On nie chciał nas zabić. Zastrzelił nas, bo negocjacje się nie powiodły - mówiła. Leung powiedziała dziennikarzom, że w autobusie zginęły dwie córki w wieku 21 i 14 lat, oraz jej mąż, który został zastrzelony gdy osłaniał własnym ciałem rodzinę przed kulami porywacza. Jej 18 letni syn przebywa obecnie na oddziale intensywnej terapii.

Władze Hongkongu: Żądamy wyjaśnień

Rząd Hongkongu ogłosił "czarny alarm" turystyczny dla Filipin i przestrzegł przed podróżą do tego kraju. - Żądamy, by filipińskie władze przeprowadziły szczegółowe śledztwo w celu wyjaśnienia tego incydentu. Muszą nam przedstawić raport tak szybko jak to będzie możliwe - powiedział Donald Tsang, szef administracji Hongkongu. Tsang zalecił też turystom z Hongkongu, którzy przebywają na Filipinach powrót do kraju.

Rząd zorganizował dwa czarterowe loty do Manili, którymi polecieli krewni ofiar oraz psycholodzy, lekarze i pracownicy socjalni. Dziś część ocalonych wróci samolotem do Hongkongu.

W mieście została ogłoszona żałoba - flagi na budynkach państwowych zostały spuszczone do połowy masztów, a giełda uczciła pamięć ofiar minutę ciszy. Wszystkie gazety na pierwszych stronach relacjonowały wczorajsze krwawe zdarzenia.

"Fatalne wyszkolenie policjantów. Tej tragedii można było zapobiec"

Chińscy eksperci nie szczędzili ostrych słów krytyki pod adresem filipińskich policjantów, którzy przeprowadzali szturm na autobus. - To, w jaki sposób przeprowadzono akcję, i w szczególności jej wynik, jest bardzo rozczarowujące - powiedział Tsang.

Gazety wytykają zmarnowane okazje do unieszkodliwienia porywacza, w szczególności moment, w którym stał w drzwiach autobusu i machał. "To fatalne wyszkolenie, brak planu akcji i strategii rozwścieczył i zasmucił obserwatorów. Tej tragedii można było zapobiec" - napisał Hong Kong Economic Journal. Dzienniki podkreślają, że przejęcie autobusu zajęło siłom specjalnym wyjątkowo dużo czasu. "To pozwala nam kwestionować kompetencje policjantów" - twierdzi inna gazeta.

Zarówno media jak i władze uważają, że odpowiedzialnością za masakrę należy obarczyć władze Filipin.

TOK FM PREMIUM