Córka pastora z Florydy: Mój ojciec potrzebuje pomocy

Mój ojciec oszalał, trzeba mu pomóc - powiedziała niemieckim mediom Emma Jones, córka amerykańskiego pastora, który planuje publiczne palenie Koranu w rocznicę zamachów 11 września. Plany Jonesa wzbudziły oburzenie na całym świecie. Potępił je m.in. prezydent USA Barack Obama, przedstawiciele Watykanu, amerykańscy generałowie i islamskie organizacje.

Córka kontrowersyjnego pastora Terry'ego Jonesa mieszka w Niemczech. Od dłuższego czasu nie utrzymuje kontaktów z ojcem. W rozmowie ze Spiegel Online powiedziała, że wysłała do niego email, prosząc go o to, by zrezygnował z planu publicznego spalenia Koranu. "Tato, zrezygnuj z tego" - napisała. Jones nie odpowiedział jednak emaila.

Dzisiaj pastor powiedział, że zawiesił swoje plany i czeka na rozmowę z muzułmańskimi duchownymi, którzy chcą zbudować meczet i islamskie centrum kulturowe na Manhattanie. Dał jednak do zrozumienia, że jeśli do spotkania nie dojdzie, może powrócić do planów spalenia Koranu.

"Stworzył wokół siebie sektę"

- Mój ojciec nie należy do ludzi, którzy się poddają - powiedziała Emma Jones - Jako córka widzę wewnątrz niego dobro, ale myślę, że trzeba mu pomóc. Myślę, że oszalał - dodała.

Jones opisała też jak zmieniło się stowarzyszenie chrześcijańskie stworzone przez jej ojca w Kolonii w Niemczech. Początkowo wspólnota skupiała się na czytaniu Biblii. Jones odeszła ze społeczności gdy miała 17 lat. Kiedy wróciła w 2005 roku odkryła, że społeczność zaczęła funkcjonować jak sekta.

- Widziałam, że mój ojciec głosił i robił rzeczy, które nie są w ogóle zgodne z zasadami biblijnymi. Żądał całkowitej lojalności dla siebie i swojej drugiej żony - opowiadała. Pierwsza żona pastora, matka Emmy, zmarła w 1996 roku. - To, co widziałam, to był prawdziwy obłęd religijny - dodała.

Jones powiedziała, że stowarzyszenie wyrzuciło jej ojca w 2008 roku, kiedy wrócił do Stanów Zjednoczonych. - Naprawdę mam nadzieję, że mój ojciec się opamięta - zakończyła.

TOK FM PREMIUM