"Tylko embargo na handel z UE zmusi Łukaszenkę do ustępstw"
Parlament Europejski domaga się wprowadzenia ostrych sankcji wobec Białorusi. Decyzję Unii poznamy 31 stycznia. Na razie podjęto decyzję, że dzisiejsze uroczystości zaprzysiężenia Aleksandra Łukaszenki odbędą się bez ambasadorów z krajów UE. - To taki gest dyplomatyczny w stylu zachodnim. Gest, który może miałby duży rezonans we Francji czy Wielkiej Brytanii, ale na Białorusi opinia publiczna nie dowie się o tym. Państwowa propaganda pokaże innych dyplomatów np. Kazachstanu i powie, że korpus dyplomatyczny jest szeroko obecny - mówił Marek Bućko w Komentarzach Radia TOK FM.
Zdaniem sekretarza Fundacji Wolność i Demokracja i byłego zastępca polskiego ambasadora w Mińsku jedynym skutecznym sposobem zmuszenia prezydenta Białorusi do ustępstw jest wprowadzenie embarga na handel między Białorusią i UE. - Obecnie połowa białoruskiej gospodarki pracuje na rynek Unii. I oczywiście białoruska gospodarka nie byłaby w stanie nawet dwa miesiące funkcjonować po wprowadzeniu takiego embarga. Uważam, że to jedyne skuteczne rozwiązanie. Odcięcie Łukaszenki od kredytów europejskich, czy zamrożenie Partnerstwa Wschodniego to jest oczywiście bolesne - ale nie wstrząśnie gospodarką, bo kredyty mogą brać np. z Wenezueli czy krajów arabskich - powiedział Bućko.
Nieoficjalnie: zakaz wjazdu do Polski dla Łukaszenki. Czytaj więcej
Gość TOK FM nie zgadza się z argumentami przeciwników wprowadzania tak radykalnych rozwiązań jak embargo handlowe. - Często słyszymy, że nie można wprowadzać takich sankcji, bo to uderzy w społeczeństwo białoruskie. Moim zdaniem w społeczeństwo Białorusi najbardziej uderza zasilanie reżimu Łukaszenki zachodnimi pieniędzmi. A gospodarka pogrążą się w stagnacji. A po drugie takie sankcje nie trwałyby długo, bo Łukaszenka musiałby iść szybko na ustępstwa, więc nie wiem czy naród zdążyłby je odczuć - wyliczał Marek Bućko.
"Buńczuczny krzyk zagrożonego" - komentarze po słowach Łukaszenki. Przeczytaj
Jak dodał realna groźba wprowadzenia embarga spowodowałoby, że prezydent Białorusi zacząłby rozmowy na temat ustępstw. - Rzadko w przypadku Białorusi jestem do końca czego pewny, ale w tym wypadku jestem. Gdyby Łukaszenka stwierdził, że rzeczywiście takie sankcje wejdą w życie - że to nie są tylko pogróżki - natychmiast dotarłoby to do niego. I musiałby na jakieś ustępstwa iść. Przynajmniej więźniów politycznych wypuścić i przestać atakować niezależne media i organizacje pozarządowe - oceniał b. zastępca polskiego ambasadora w Mińsku.