Egipt: Noblista jedzie wesprzeć demonstrantów w Kairze

Kolejny dzień buntu w Egipcie. Podpalono posterunek policji w Suezie. Władza próbuje pracyfikować ludzi zakazami, ale jest nieskuteczna. Nie pomogło również blokowanie internetu i stawianie poważnych zarzutów demonstrantom. Poparcia udzielił Mohamed ElBaradei, dysydent i laureat pokojowej nagrody Nobla.

MSZ: Polskim turystom w Egipcie nie grozi niebezpieczeństwo Mohamed ElBaradei, jeden z najbardziej znanych dysydentów, przyłączy się do manifestacji w Kairze - poinformował o tym jego brat.

Specjalnie przyjedzie do Egiptu. Powtórzył jak egipska ulica, że Mubarak musi odejść. - Rządzi już 30 lat. Czas na emeryturę - stwierdził noblista.

Zapowiada, że jutro w Egipcie odbędzie się największa demonstracja, w której musi on uczestniczyć.

Atak na posterunek, koktajle Mołotowa

Dziś kolejny dzień niepokojów w Egipcie. Przed południem demonstranci podpalili posterunek policji w Suezie na wschodzie Egiptu. Policjanci uciekli zanim manifestanci obrzucili budynek koktajlami Mołotowa.

Od początku tego tygodnia w antyrządowych demonstracjach zginęło co najmniej sześć osób. Około tysiąca osób zostało aresztowanych. Prokurator generalny oświadczył dziś, że 40 osobom postawiono zarzut próby zamachu stanu i obalenia władzy.

Na ulicach ludzie ścierają się z siłami bezpieczeństwa i policją. Zamieszki wybuchły po udanym przewrocie z Tunezji, gdzie tłum obalił prezydenta Ben Alego. W Egipcie od ponad 30 lat żelazną ręką rządzi Hosni Mubarak.

Dziennikarze uwolnieni, ale tylko niektórzy

Zagraniczni dziennikarze są pod specjalnym nadzorem i władza dokładnie śledzi ich poczynania. Organizacje pozarządowe szacują, że za relacjonowanie zamieszek zatrzymano siedmiu dziennikarzy. O ich uwolnienie apeluje Agencja AP pisze, że jeden z jej fotoreporterów został pobity przez policjanta podczas demonstracji.

Pisze się też o zastraszaniu dziennikarzy i "przypadkowych" obrażeniach, które dziennikarze mieli odnieść w czasie demonstracji. Jedna z dziennikarek opowiada, że funkcjonariusz ciągnął ją za włosy i kopał w twarz i plecy.

Rewolucja zaczyna się na Facebooku

Zablokowano strony internetowe dwóch niezależnych egipskich dzienników. Internauci mają też ograniczony dostęp do serwisów społecznościowych. Zablokowano m.in. Twittera. Ten serwis i Facebook stały się głównymi kanałami informowania o organizowanych protestach.

Organizatorzy protestów zapowiadają na Facebooku, że manifestacje odbędą się także dziś i będą trwały tak długo, aż postulaty protestujących zostały spełnione.

Od wczoraj w Egipcie obowiązuje oficjalny zakaz organizowania protestów. Ludzie jednak nie stosują się do niego.

TOK FM PREMIUM