Węgierska huta, z której wyciekł "czerwony szlam", dalej truje
"Firma MAL AG wylewa ścieki bezpośrednio do środowiska", napisali w oświadczeniu przedstawiciele węgierskiego oddziału Greenpeace. Ekolodzy mieli odkryć "rury, które nielegalnie wypuszczają ścieki prosto do pobliskiej rzeki Marcal". Greenpeace powołuje się też na analizy Agencji Ochrony Środowiska w Wiedniu. Stężenie toksycznych substancji chemicznych w osadzie rzecznym, m.in. arsenu, aluminium i węgla, znacznie przekroczyło ustawowe limity. W niektórych przypadkach było nawet do 100 razy wyższe od norm.
Greenpeace: "Nie mają gdzie składować, to wylewają"
"Komisja Europejska i rząd Węgier muszą natychmiast interweniować. To stanowi zagrożenie dla ludzi, zwierząt i przyrody" - napisał Balazs Tomori z węgierskiego Greenpeace. Zdaniem ekologów do wycieku dochodzi, bo huta nie ma już prawa składować u siebie toksycznego błota. Węgry obecnie sprawują przewodnictwo w Unii Europejskiej. Dlatego ekolodzy podkreślają, że fabryka narusza prawo UE w zakresie ochrony środowiska. Rząd Węgier na razie doniesień Greenpeace nie komentuje.
Katastrofa ekologiczna na Węgrzech
W wyniku najpoważniejszej w historii Węgier katastrofy ekologicznej zginęło 10 osób , a rannych zostało ok. 150. W hucie w mieście Ajka na zachodzie kraju 4 października doszło do wycieku tzw. czerwonego szlamu, toksycznego produktu ubocznego powstającego podczas produkcji aluminium.