Upadnie kolejny długowieczny afrykański prezydent? Rządzi od 25 lat
Faworytem w wyścigu o fotel prezydenta jest Yoweri Museveni, który rządzi Ugandą od 25 lat. Jeśli zwycięży, będzie to już jego czwarta wygrana. Największym zagrożeniem dla Museveniego jest doktor Kizza Besigye, emerytowany pułkownik ugandyjskiej armii. Besigye to przywódca Międzypartyjnej Koalicji Ugandy, grupy zawiązanej przez cztery opozycyjne partie wspólnie kwestionujące rządy Museveniego i Narodowego Ruchu Oporu (NRM). Konkurent prezydenta twierdzi, że trudne warunki życia, za które obwinia rząd, mogą sprawić, że ludzie wyjdą na ulice.
"To nie opozycja prowokuje przemoc i protesty"
Besigye przywołuje przypadek Egiptu i wierzy, że zwykli obywatele nie potrzebują instrukcji od polityków, żeby wzniecić rewoltę: - Rząd powinien zrozumieć, że to nie opozycja prowokuje przemoc i protesty. To on sam odpowiada za stworzenie warunków opresji i ucisku, frustracji i bezrobocia, które prowadzą do przemocy - mówił opozycjonista w rozmowie z AFP. Kampania wyborcza przebiegała spokojnie, ale napięcie w Ugandzie stale rośnie. Jak przyznała w ubiegłym miesiącu tamtejsza Komisja Wyborcza, wiele partii uformowało już nawet jednostki obywatelskiej armii. Stronnictwa ostrzegały, że może dojść do użycia siły. W ubiegłym tygodniu przedstawiciele trzech największych opozycyjnych partii oskarżyli prezydenta o manipulowanie pracą państwowej komisji wyborczej. Opozycja obawia się, że prezydent chce kontrolować wyniki wyborów. Fałszerstwa przy urnie to w Ugandzie nic nowego. Ugandyjski Sąd Najwyższy orzekł, że w wyborach prezydenckich w 2001 i 2006 roku miały miejsce manipulacje, przemoc i zastraszanie. Mimo to sąd podtrzymał zwycięstwo Museveniego. Sędziowie tłumaczyli, że nieprawidłowości nie miały wpływu na ostateczny wynik.
Uganda chce walki z korupcją i protekcją
Podstawowym hasłem opozycji i jednym z głównych postulatów Ugandyjczyków stała się walka z korupcją i protekcją. Według raportu Banku Światowego z 2005 roku Uganda traci rocznie aż 300 mln. dolarów poprzez łapówkarstwo i malwersacje, co odbija się na życiu przeciętnych obywateli. 27-letni Hassan Nsamba, kierowca boda boda , (motocyklu-taksówki), przewozi swoich klientów wzdłuż zakurzonej drogi Ndeeba-Kabowa. Zarabia 9 dolarów dziennie. Po opłacie za wynajem motocyklu i benzynę do domu wraca jedynie z dwoma dolarami w kieszeni. I narzeka na stan dróg. - Kurzą się i są podziurawione jak sito. Ci w rządzie nie dbają o nas, bo sami jeżdżą dużymi samochodami - mówi Nsamba. Wie, dlaczego drogi są w takim opłakanym stanie: rząd co prawda wydaje pieniądze na remonty, ale fundusze są rozkradane przez oficjeli, którzy na dodatek przed zawarciem umowy żądają łapówek od przyszłych wykonawców projektu. Ci pracują później używając gorszych materiałów, bo po daniu łapówki na te lepsze ich już nie stać. - Powstaje droga, a za miesiąc znów pełno w niej dziur. Nie ma sankcji wobec wykonawców, ponieważ rząd czerpie zyski z kontraktów - wyjaśnia Hassan Nsamba.
Dlatego poprawa stanu dróg to obok walki z korupcją jeden z ważniejszych postulatów Besigye. Podczas swojej wizyty w regionie Isingiro w południowej Ugandzie na początku lutego kandydat obiecał nowe ulice i dostęp do czystej wody. - Gdziekolwiek jadę, drogi są złe. Ludzie nie mogą dotrzeć do targowisk, bo stan ulic jest straszny. Prezydent wie o tym doskonale, dlatego jeśli odwiedza ten rejon. przylatuje helikopterem. Kiedy pojawi się tu znowu, poproście go, żeby użył dróg - apelował.
Bolączki Ugandy: korupcja, służba zdrowia, analfabetyzm
W październiku ubiegłego roku Platforma Monitorowania Rządów w Ugandzie (UGMP), grupa 17 lokalnych organizacji non-profit, wydała, w związku z nadchodzącymi wyborami, Manifest Obywateli. Przepytano 83 tyś. Ugandyjczyków. Powstała lista 10 największych bolączek zwykłych obywateli. Najważniejsza jest korupcja. Ugandyjczycy chcą "mocnej i stanowczej akcji przeciwko łapówkarstwu" i "końca bezkarności i surowych kar dla osób zamieszanych w ten proceder." Nawet ci, którzy nie deklarują wrogości do prezydenta, obwiniają jego urzędników. 35-letni Charles Kiku, farmer z okolic Njeru, na wschodzie Kampali uważa, że Museveni zapewnił Ugandzie pokój i bezpieczeństwo. Dodaje jednak, że wysocy urzędnicy rzadko trafiają przed sąd za korupcję, a to powoduje rozprzestrzenianie się łapówkarstwa na wszystkich szczeblach.
- Prezydent Museveni powinien podjąć stanowcze działania przeciwko osobom, które kradną nasze pieniądze. Dlaczego dobre prawa stanowione w parlamencie nie służą zamierzonemu celowi? - mówi. Charles Kiku nie oczekuje jednak wielkich zmian po wyborach. - Głosowałem na tych samych przywódców [NRM] przez wiele lat i nic się nie zmieniło - tłumaczy.
Fatalny stan służby zdrowia. "Szpitale już nie pomagają"
Ugandyjczycy narzekają też na fatalny stan służby zdrowia. Chcą "zwiększenia nakładów finansowych" i "akcji przeciwko korupcji w sektorze zdrowotnym". Piętnują nieoficjalne pobieranie opłat za usługi medyczne, sprzedaż lekarstw, które powinny być darmowe, spóźnianie się i nieobecności personelu. Sytuacja jest tak trudna, że na początku lutego pacjenci szpitala Mulago, największej placówki zdrowotnej w Ugandzie, na znak protestu zabarykadowali łóżkami szpitalną werandę i uniemożliwili wejście do poszczególnych skrzydeł. Jeden z protestujących spędził w szpitalu sześć miesięcy czekając na operację. Według Baterana Byarugaba, wicedyrektora placówki, szpitalowi brak anestezjologów. W szpitalu gdzie potrzebnych ich aż czterdziestu, pracuje zaledwie pięciu.
40-letni Tony Mukasa pracuje okazjonalnie jako robotnik w porcie w Katosi na brzegu Jeziora Wiktorii. Rozładowuje towary ze statków. Mówiąc w swoim ojczystym języku luganda, wyjaśnia: - Szpitale nam nie pomagają. Lepiej byłoby, gdyby rząd zamknął wszystkie placówki zdrowotne. I tak nie można w nich dostać lekarstw, sam musiałem używać ziół.
Gorreti Nambafu, 36, jest matką czwórki dzieci. Przyznaje, że ona, jej mąż i dzieci muszą chodzić do prywatnych klinik. - Jak idziemy do państwowych szpitali, musimy czekać w długiej kolejce. Później lekarz przepisuje lek, ale wszystko, co możemy dostać, to paracetamol.
Nieskuteczna walka z analfabetyzmem
Trzeci zarzut zawarty w manifeście dotyczy jakości szkolnictwa. Rząd Musaveniego obwiesił sukces: zwiększenie dostępu do edukacji: - Obecnie mamy 1,2 mln uczniów zapisanych do szkół podstawowych, czyż to nie wielki sukces? - podkreśla Mary Karoro Okurut, rzecznik Narodowego Ruchu Oporu. Jednak wzrost liczby uczniów nie przełożył się na poprawę jakości nauczania. Według raportu National NGO Forum w Ugandzie z 2010 r. w kwestii edukacji na poziomie podstawowym, szkoły państwowe opuszcza więcej analfabetów, niż szkoły prywatne. "Większość dzieci nie zdobywa wymaganych kompetencji na oczekiwanym poziomie. Wskaźnik nieskuteczności nauczania jest wysoki" - czytamy w raporcie. Przeprowadzona w 27 regionach Ugandy ankieta wskazała, że 19 proc. badanych uczniów między 8 a 10 rokiem życia nie zna alfabetu. Tylko 2 proc. potrafi przeczytać i zrozumieć tekst.
Museveni boi się utraty władzy?
Ponad dziesięć krajów wspomagających budżet Ugandy zdecydowało się w sierpniu zeszłego roku ograniczyć pomoc dla krajów wschodnioafrykańskich. Donatorzy powołali się m.in. na brak reakcji Museveniego na problem korupcji. W roku podatkowym 2010/2011 zamiast 360 mln dolarów do Afryki trafiło o 10 proc. mniej. Prezydent Museweni zobowiązał się do walki z łapówkarstwem. Ale nie wszyscy obywatele mu wierzą. 40-letni John Sekate, bezrobotny mieszkający na ulicach Kampali, nie widzi żadnej na nadziei na to, że Museveni dotrzyma danego słowa. - Przez ponad 20 lat prezydent i jego ludzie nie wiedzieli o korupcji? Wiedzieli i nic z tym nie zrobili - mówi. - Ten problem może rozwiązać tylko zmiana władzy.
Artykuł opublikowany dzięki współpracy z PANOS London.
Wybory w Ugandzie są jak mecz futbolowy. Kto zdobędzie puchar? Richard M. Kavuma dla Gazety.pl
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
Xi Jinping namówi Putina do pokoju z Ukrainą? "To tylko dobra wymówka"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
W Holandii stworzyli cmentarz, bo Polki "zaczęły pytać, jak mogą pożegnać swoje dzieci"
-
Dawid Kubacki kończy sezon. "Nie to jest teraz najważniejsze"
- Francja. Rząd zostaje. Zabrakło 9 głosów do uchwalenia wotum nieufności
- "Ropa coraz tańsza przez banki". Jak bałagan na zagranicznych rynkach bankowych przekłada się na nasze portfele
- "Margin Call": film zamiast podręczników do Business English
- "Wizyta Putina w Mariupolu to teatrzyk". Ekspertka o "wiosce putinowskiej"
- Ile może dorobić emeryt w 2023 r.? Od 1 marca obowiązują nowe limity