Libijscy duchowni nawołują do buntu przeciwko Kaddafiemu
Duchowni muzułmańscy, którzy wcześniej nie mogli swobodnie się publicznie wypowiadać, teraz nadrabiają zaległości. Większość z ich kazań mówi o tym, jak powinno wyglądać prawdziwie obywatelskie społeczeństwo i władza, która szanuje swoich obywateli. - Żądamy uznania naszych praw, bo tylko to jest uczciwe. Żądamy dostępu do informacji, gdzie znajduje się majątek naszego kraju, bo tylko to jest uczciwe. I żądamy zwrócenia nam naszej godności! - grzmiał w meczecie w Benghazi jeden z libijskich przywódców religijnych, Mohammed Taeb. - Żądamy tego, czego domagają się wszyscy wolni ludzie - zakończył.
Taeb, który wcześniej przez siedem lat był więźniem reżimu, dziś stawia na stworzenie prawdziwej demokratycznej władzy z silnymi obywatelskimi instytucjami u jej podstaw. Jego śladem poszło wielu innych islamskich duchownych i działaczy opozycji, którym zależy na tym, aby religia w nowym demokratycznym ładzie miała marginalną rolę.
Kaddafi kontra islam
Chcą oni rozdziału władzy od islamu, mimo że instytucje religijne - i sama religia w ogóle - zawsze miały szczególne miejsce w libijskim społeczeństwie. Libijczycy swoje codzienne rozmowy często okraszają cytatami z Koranu, a meczety każdego piątku pękają wręcz w szwach. To dlatego Kaddafiemu nigdy nie udało się do końca wyeliminować religii z życia publicznego - tak jak udało mu się to z innymi instytucjami. Stąd musiał ściśle kontrolować muzułmańskie ośrodki, które okazały się bardzo przydatne do ugruntowywania w społeczeństwie socjalistycznego, antykolonialnego dyskursu reżimu. Aby zapewnić sobie posłuszeństwo islamskich przywódców, tajne służby Kaddafiego monitorowały nabożeństwa i kazania duchownych, niejednokrotnie dostarczając im gotowe teksty, które stanowiły pochwałę dyktatora i jego dokonań oraz krytykę Stanów Zjednoczonych.
- Wszystkie wystąpienia islamskich duchownych musiały służyć polityce Kaddafiego - wspomina Ghaith al-Fakhri, profesor prawa islamskiego, który niedawno publicznie powiedział, że Kaddafi złamał umowę społeczną i teraz musiał ponieść tego konsekwencje. - Jeżeli ktoś nie chciał chwalić dokonań reżimu, mógł prawić tylko na bardzo niewinne tematy. Wszelkie oznaki niezależności czy nieposłuszeństwa mogły zakończyć się aresztowaniem - dodaje. Te zasady nadal obowiązują w tych częściach Libii, które pozostają pod kontrolą reżimu.
Spór między dyktaturą Kaddafiego a przywódcami religijnymi rozpoczął się w latach 90., kiedy powstała Libijska Islamska Grupa Bojowników (LIFG), która za cel postawiła sobie obalenie reżimu i ustanowienie muzułmańskiej władzy. Odpowiedzią Kaddafiego było aresztowanie tysięcy przywódców i działaczy islamskich, którzy w dużej części nie mieli nawet z LIFG nic wspólnego. Ci, którym udało się uniknąć więzienia, uciekli do Afganistanu i Iraku. W 2007 roku Al-Kaida ogłosiła, że wstąpili oni w jej szeregi, czemu gwałtownie zaprzeczyli islamiści, którzy pozostali w Libii. Zgodnie z doniesieniami Human Rights Watch, Grupa zaktywizowała się w 2009 roku, wzmagając ataki na instytucje reżimu i wymuszając w ten sposób uwolnienie swoich działaczy.
Eliminacja radykalizmu
Opozycja libijska, która ujawniła się 15 lutego, kiedy w kraju oficjalnie rozpoczęła się rewolucja, utrzymuje, że nie ma z LIFG nic wspólnego. Dlatego tak zdecydowanie podkreśla swój cel zbudowania obywatelskiego społeczeństwa z demokratycznymi instytucjami w niemal całkowitym oderwaniu od islamu. Zahi Mogherbi, wykładowca nauk politycznych i doradca powołanej przez rebeliantów Narodowej Rady Tymczasowej, podkreśla, że opozycja nie ma jeszcze gotowego projektu konstytucji, ale że można oczekiwać, że islamskie prawo wpłynie tylko na zasady dotyczące zawierania związków małżeńskich i dziedziczenia - tak jak to wygląda w większości arabskich krajów. Mogherbi dodaje także, że kobiety nie będą zmuszane do noszenia burki, a spożywanie alkoholu nie będzie zabronione.
Rita Katz, szefowa amerykańskiego think-tanku, SITE Intelligence Group, wyraziła obawy, że wprowadzenie tak rewolucyjnych zmian w libijskim społeczeństwie, może doprowadzić do zintensyfikowania nastrojów ekstremistycznych w kraju. Mogherbi nie lekceważy tych obaw, ale jednocześnie wyraża nadzieję, że ustanowienie demokratycznego ustroju pozwoli wszystkim na równy udział w życiu publicznym, co zniweluje jednocześnie potrzebę radykalizmu w społeczeństwie.
-
"Profesorek na śmieciarce". Od 16 lat uczy w szkole, a teraz dorabia przy wywozie śmieci. "Podbudowuję się"
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
Radosław Fogiel na TikToku pyta, "za co nienawidzicie PiS". "Jest cwany. Wpuszcza nas w pułapkę"
-
W Holandii stworzyli cmentarz, bo Polki "zaczęły pytać, jak mogą pożegnać swoje dzieci"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
- PiS na banowanym Tik Toku, kłopoty banku start-upów i coraz doskonalsza sztuczna inteligencja
- Donald Trump może zostać aresztowany. A to nie jest jego jedyny problem. "Traci grunt pod nogami"
- Czy rodzice muszą mówić jednym głosem? Problemem nie są różnice, ale sposób ich wyrażania
- Olaf Scholz przyznał, że regularnie rozmawia z Władimirem Putinem. Podał szczegóły
- W mowie nienawiści przoduje Konfederacja. "Grzegorz Braun czy Janusz Korwin-Mikke docierają do milionów"