Pożar wybuchł w synagodze wspólnoty Kehilat Jeszurun w poniedziałkowy wieczór, ok. 20.30. Niebo nad nowojorskim Upper East Side zasnuła się chmurą dymu, a płomienie strzelały w górę. - Wysoko na ponad 10 metrów - opisuje Stephen L. Ruzow, członek wspólnoty. Do walki z ogniem wysłano ok. 170 strażaków. Po godzinie walki opanowali oni pożar, ale szkody są znaczne - pisze "NYT" .
Synagoga poważnie zniszczona, ocalały zwoje Tory
Płomienie zniszczyły dach remontowanej budowli i silnie uszkodziły górne piętra - informuje nowojorska straż pożarna. Nikt nie zginął. W trakcie akcji ratowniczej czterech strażaków odniosło niegroźne obrażenia. Gmach położonej przy 85 ulicy niedaleko Lexington Avenue synagogi był w remoncie. Dzięki temu ocalały cenne zwoje Tory, które na czas remontu wyniesiono ze świątyni - pisze "New York Times". - Mamy szczęście - skomentował to rabin Haskel Lookstein. - Każdy zwój Tory jest tak wyjątkowy jak ludzkie życie - podkreślił.
Remont 110-letniego gmachu miał zakończyć się we wrześniu. Teraz wiadomo, że potrwa dużo dłużej. Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Według strażaków, ogień na początku pojawił się na dachu, skąd rozprzestrzenił się na pozostałe części budynku synagogi. Dach ucierpiał najbardziej - po ugaszeniu ognia oczom strażaków ukazały się jego resztki.
Wierni zjechali z całego miasta. "Wielka strata"
Walkę z ogniem obserwowały setki gapiów. Ludzie robili zdjęcia telefonami komórkowymi. Licznie zgromadzili się też członkowie skupionej wokół synagogi wspólnoty, którzy - jak pisze "NYT", na wieść o pożarze zjechali z całego miasta. - Jak tylko dostałem wiadomość, zawróciłem samochód i przyjechałem - mówił "NYT" przejęty Asher Levitsky, 67-letni prawnik. - To tragedia. To wielka strata - dodał.
Katastrofa ''Bułgarii'': akcja ratunkowa i rozpacz [ZDJĘCIA]>>
