Finał procesu dekady w USA - domniemana dzieciobójczyni wyszła na wolność

Zwłoki 2-letniej Cailee Anthony odnaleziono w grudniu 2008 roku. Jej matka Casey podczas policyjnego dochodzenia notorycznie okłamywała śledczych. Dzisiaj wyszła na wolność, ale nadal nic w tej sprawie nie jest jasne.
 

Jest tu wszystko, co fascynuje masową widownię - seks, kłamstwa i kasety wideo. Sprawa, która zaczęła się "banalnym" zaginięciem dziecka, zamieniła się w spektakularny medialny show, który śledził cały kraj.

Przekonanie o tym, że 25-letnia Casey Anthony zabiła swoją 2-letnią córkę Cailee było powszechne. Dowody w tej sprawie wydawały się stuprocentowo pewne. Gdy mimo to przysięgli zdecydowali się uniewinnić oskarżoną, w USA zawrzało. Na celowniku mediów znalazła się nie tylko główna podejrzana, ale także jej rodzice - George i Cindy oraz brat Lee. Casey "kupiła sobie" wolność rzucając najcięższe możliwe oskarżenia właśnie na nich.

Tajemnicze zaginięcie i kłamstwa Casey

Oficjalnie mała Cailee zaginęła 16 czerwca 2008 roku. Tego dnia dziadek George widzi ją po raz ostatni, jak odjeżdża ze swoją matką sprzed domu Anthonych na Florydzie.

Przez kolejny miesiąc Cindy Anthony bezskutecznie pyta Casey o to, gdzie jest dziewczynka. Casey wykręca się i twierdzi, że zostawiła córkę z niańką Zanny (w istocie żadna niańka nie istniała) albo ze swoim bogatym chłopakiem (chłopak też nie istniał). W tym samym czasie ostro imprezuje z koleżankami i robi sobie tatuaż "Bella Vita" (wł. "piękne życie").

Dopiero 15 lipca przyznaje się rodzicom, że nie wie, gdzie jest Cailee. Zniecierpliwiona Cindy zawiadamia policję. Casey zeznaje, że od 31 dni nie widziała córki i oskarża o jej porwanie wymyśloną niańkę Zanny. Przy okazji kilka razy okłamuje funkcjonariuszy, m.in. co do swojego miejsca pracy.

Samochód "cuchnie rozkładem"

Tego samego dnia George i Cindy odbierają na wezwanie policji odholowany samochód Casey. George stwierdza, że auto cuchnie "rozkładającym się ciałem". Po otwarciu bagażnika, okazuje się, że w środku są tylko śmieci.

Następnego dnia Casey zostaje aresztowana. Siedząc w więzieniu mówi policjantom, że wierzy w to, że jej córka żyje i zostanie znaleziona. Śledczy, po bezowocnych poszukiwaniach dziewczynki, stawiają jej zarzuty zabójstwa i składania fałszywych zeznań.

Od początku media bardzo interesują się sprawą. Przed domem Anthonych zaczynają koczować dziennikarze. Pikietują tam też ludzie przekonani o winie Casey - na plakatach nazywają ją "zabójczyni dzieci".

"Zabiła, żeby mieć czas na imprezy"

Ciało zaginionej dziewczynki zostaje odnalezione dopiero w grudniu w lesie otaczającym dom George'a i Cindy. Zwłoki znajdują się w plastikowym worku, włożonym do torby na pranie. Usta dziecka zaklejone są taśmą klejącą, a na środku widnieje ślad po naklejce w kształcie serca. Na miejscu znaleziono też koc z Kubusiem Puchatkiem, który, jak zeznała Cindy, zaginął z łóżeczka Cailee.

Prokuraturze wydaje się, że ma w rękach pewną wygraną. W domu Casey śledczy znajdują worki na śmieci i na pranie identyczne z tymi, w których znaleziono zwłoki Cailee, a także naklejki w kształcie serca. W jej komputerze eksperci znajdują podejrzana listę wyszukiwanych słów "chloroform", "uraz szyi", "łopata" i "śmierć". W bagażniku samochodu odkryto ślady chloroformu i substancje chemiczne, jakie wydzielają się podczas rozkładu. Próbki powietrza wskazują, że kiedyś znajdowało się tam rozkładające się ciało. Specjaliści znajdują też włos należący do Cailee. Eksperci medycyny sądowej stwierdzają, że wokół cebulki włosa jest ciemna obwódka, która tworzy się po śmierci.

- Oto zdegenerowana matka, która zamordowała swoją małą córeczkę, żeby mieć czas na imprezowanie - konkludują oskarżyciele. Według ich rekonstrukcji wypadków Casey uśpiła córkę chloroformem i udusiła, zaklejając usta taśmą. Potem przez jakiś czas woziła zwłoki córki w bagażniku, a następnie porzuciła w lesie. Na poparcie tej tezy pokazują zdjęcia Casey z koleżankami zrobione w nocnym klubie tuż po śmierci córki. Żądają najwyższej możliwej kary - kary śmierci.

Medialna obsesja

Zainteresowanie mediów w miarę czasu przemienia się w obsesję. Telewizja i gazety rozkładają na czynniki pierwsze wszystkie dowody w sprawie. Wywlekają też wszystkie brudy rodziny Anthonych - m.in. rozwiązłość Casey i próbę samobójczą George'a. Były chłopak Casey opisuje rodzinę jako "wyjątkowo dysfunkcjonalną". Policja przypomina, że Cindy wcześniej kilka razy domagała się aresztowania córki za kradzież jej pieniędzy. Nikt też nie wie, kto jest ojcem małej Cailee.

Proces sądowy rusza dopiero w maju 2011 roku. Sąd decyduje, że na czas rozpraw przysięgli będą odizolowani, by na ich werdykt nie wpływały rozemocjonowane media.

Obrona tłumaczy: Wszystko zaczęło się, gdy Casey miała osiem lat...

Obrony Casey podejmuje się mało znany adwokat Jose Baez. Już na początku procesu spuszcza bombę w teatralny sposób opowiadając przysięgłym o tym, co "naprawdę" zaszło w dniu zaginięcia Cailee. Dziewczynka miała utonąć w przydomowym basenie, a jej zwłoki miał znaleźć dziadek George. Przerażona Casey, do spółki z wydzierającym się na nią ojcem, zdecydowali się zatuszować śmierć dziewczynki. Miało to ochronić Casey przed oskarżeniem o zaniedbanie dziecka.

Obrona tłumaczy też notoryczną skłonność Casey do konfabulacji i jej "radosne" zachowanie po zaginięciu córki. - Wszystko zaczęło się, gdy Casey miała osiem lat, a jej ojciec wszedł do jej pokoju i zaczął dotykać ją w nieodpowiedni sposób. Potem było już tylko gorzej. W wieku 13 lat miała penisa swojego ojca w ustach, a potem szła do szkoły i bawiła się z dziećmi jak gdyby nigdy nic - opowiadał Baez. To lata molestowania miały nauczyć Casey skrywania swoich emocji i udawania, że wszystko w jej życiu jest w porządku.

Casey według adwokata miała być molestowana także przez swojego brata Lee. Baez nie przedstawił jednak żadnych dowodów na poparcie tych tez. Sam George zaprzeczył, że kiedykolwiek napastował córkę i że brał udział w zatuszowaniu śmierci wnuczki.

Jak zniszczono wersję prokuratury

Tymczasem stopniowo sypie się linia oskarżenia. Ślad serduszka, który zdaniem śledczych był widoczny na taśmie klejącej, nie jest widoczny po pobraniu z taśmy śladów odcisków palców. Nie widać też go na zdjęciach.

Obrona wzywa własnych ekspertów. Twierdzą oni, że nie można z całą pewnością stwierdzić, że w bagażniku samochodu Casey rozkładało się ludzkie ciało. Baez twierdzi, że wersja prokuratury to "fantazja" niepodparta żadnymi twardymi dowodami.

Jeśli Cailee została zabita w domu, powinno się tam znajdować więcej jej włosów z pośmiertnymi ciemnymi obwódkami - wnioskuje prokuratura. Mimo starań (śledczy rozpruli stare worki z odkurzacza i przetrząsnęli każdy kąt) włosów nie udaje się znaleźć.

Adwokaci skrupulatnie podkreślają, że patologom nigdy nie udało się jednoznacznie ustalić przyczyny śmierci małej Cailee. Po sześciu miesiącach rozkładu z ciała dziecka zostały praktycznie tylko kości. - To tak naprawdę proces poszlakowy - komentują prawnicy w programach telewizyjnych.

Cindy broni córki, a ta milczy

Kolejny zwrot akcji - Cindy zeznaje, że to ona wyszukiwała na komputerze Casey słowa "chloroform" i "urazy szyi", bo "jej koleżanka miała wypadek". Twierdzi też, że 16 lipca po powrocie do domu zauważyła brak drabinki w basenie. Prokuratorzy dowodzą później, że w czasie, gdy wpisywano wyszukiwania, Cindy była w pracy. W głowach przysięgłych pojawiają się już jednak wątpliwości.

Sama Casey odmawia składania zeznań i cały proces obserwuje z ławy oskarżonych. Szlocha, gdy prokurator prezentuje zdjęcia czaszki Cailee. Sąd nakazuje ją wyprowadzić, gdy dostaje ataku paniki. Oprócz tego incydentu przez cały czas milczy.

Skazana przez społeczeństwo

Rozprawy na żywo transmitują największe telewizje w USA i wiele portali internetowych. Dziennikarzom coraz trudniej jest zachować neutralność. Jeden z reporterów w relacji sprzed sądu nazywa Casey "dziwką o zimnym sercu". Któregoś dnia przed sądem dochodzi do bójki pomiędzy gapiami.

Na długo przed wydaniem wyroku Casey jest skazana przez społeczeństwo i większość mediów. Komentarze internetowe pod artykułami o procesie, wpisy na Twitterze i Facebooku, tłumy pikietujące przed sądem - to wszystko nie pozostawia wątpliwości: Amerykanie chcą dostać głowę Casey na tacy. Wykorzystuje to obrona, która twierdzi, że z kobiety robi się kozła ofiarnego i jest ona ofiarą bezprecedensowej "kampanii nienawiści".

Wyrok, który zszokował cały kraj

Przysięgli muszą podjąć decyzję tylko na podstawie dowodów przedstawionych na sali sądowej. 5 lipca, po zaledwie 11 godzinach narad, decydują, że Casey jest niewinna najcięższych zarzutów. Nie odpowie ani za morderstwo pierwszego stopnia, ani za rażące zaniedbanie dziecka. Uznają ją winną jedynie okłamania śledczych i skazano na 4 lata więzienia.

Amerykanie są w szoku. Sprawa zostaje natychmiast porównana do procesu OJ Simpsona, który mimo jednoznacznych dowodów został uniewinniony. Celebryci, m.in. Kim Kardashian, Sharon Osbourne, Ashton Kutcher czy Demi Moore, wyrażają niedowierzanie i wściekłość na Twitterze. Wielu dziennikarzy otwarcie krytykuje decyzję przysięgłych.

"Tu nie chodzi o sprawiedliwość, tylko o prawo"

Tłum przed budynkiem sądu krzyczy: "Morderczyni!", "Sprawiedliwość dla Cailee!". - Tu nie chodzi o sprawiedliwość, tylko o prawo - komentuje jeden z ekspertów zaproszonych do studia CNN - Pytanie brzmi "Czy ona popełniła morderstwo?". Jeśli odpowiedź brzmi: "Tak, na pewno", to trzeba ją skazać. Jeśli brzmi "Być może, prawdopodobnie", to zgodnie z prawem musimy ją uniewinnić - tłumaczy specjalista.

- W naszym systemie prawnym wyznajemy zasadę, że lepiej puścić wolno dziesięciu winnych, niż skazać jednego niewinnego. Dlatego gdy przysięgli mają wątpliwości uniewinniają podejrzanego. Przypuszczam, że dzięki temu wypuszczamy na wolność wielu przestępców - komentuje inny.

Członkowie ławy przysięgłych tłumaczą się w mediach z werdyktu. - Nie twierdzimy, że Casey jest niewinna, ale po prostu nie ma wystarczająco silnych dowodów, żeby ją skazać - mówią jak jeden mąż.

Nie brak jednak osób które uważają, że uniewinnienie Casey to błąd amerykańskiego systemu sprawiedliwości. - Wielu morderców zostało skazanych w oparciu o dowody pośrednie. Dlaczego w tym przypadku ma być inaczej? - pytają.

Czy Casey czeka życie celebrytki?

To na pewno nie jest koniec tej sprawy. Po trzech latach w więzieniu Casey wyszła dzisiaj na wolność. Przed więzieniem zebrał się wściekły tłum z transparentami. Uniewinniona matka w asyście policji wsiadła do samochodu ze swoim prawnikiem.

Na pewno nie grozi jej bieda. Dziennikarze przewidują, że może dostać milion dolarów za opisanie swojej historii w książce. Do tego dojdą honoraria za wywiady w telewizji i gazetach. Obcy mężczyźni już zaczęli wysyłać jej pieniądze i składać propozycje małżeństwa. Dostała propozycję wystąpienia w filmie pornograficznym. Hugh Hefner musiał publicznie dementować pogłoski, że Casey pojawi się na rozkładówce Playboya.

Wielką zagadką jest to, dokąd udała się po opuszczeniu więzienia. Czy do rodziców, których oskarżyła przed sądem? Czy do brata, który miał ją molestować? Czy do któregoś ze swoich chłopaków? Ta historia na pewno będzie miała ciąg dalszy.

TOK FM PREMIUM