Zamachy w Norwegii: mordercy grozi maksymalnie 21 lat więzienia. ''Za mało dla zimnego drania''

Anders Behring Breivik, który spowodował śmierć ponad 90 osób, może zostać skazany maksymalnie na 21 lat więzienia. W norweskim systemie karnym nie funkcjonuje kara dożywocia. ?To za mało dla zimnego drania? - skomentował na Twitterze szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Norweska policja potwierdziła, że 32-letni Breivik, który zastrzelił 84 osoby na wyspie Utoya, stoi też za zamachem bombowym w centrum Oslo. Mężczyzna został wczoraj pojmany i jest obecnie przesłuchiwany przez policję. Przed sądem ma stanąć za trzy dni. Śledczy zamierzają postawić mu zarzut działalności terrorystycznej.

Breivik od dawna sympatyzował ze skrajną prawicą, ma antyislamskie poglądy i jest chrześcijańskim fundamentalistą.

Kim jest Anders Behring Breivik? Zobacz sylwetkę przestępcy >>>

Policja twierdzi, że zamach nie jest powiązany z międzynarodowym terroryzmem. Wielu świadków strzelaniny na wyspie Utoya twierdzi, że Breivik nie działał sam. Policja obecnie poszukuje jego wspólnika.

Wyjdzie za 14 lat czy będzie siedział do śmierci?

Brievikowi za popełnione z zimną krwią wielokrotne morderstwo grozi zaledwie 21 lat więzienia.

- Wszyscy ludzie w Norwegii mówią, że ten mężczyzna dostanie najcięższy wyrok, jaki możemy wydać, czyli 21 lat więzienia - mówi norweski dziennikarz Hallzard Sandberg - To oznacza, że wyjdzie po 16 latach. Może nawet wyjść po 14 latach. Potem będzie wolnym człowiekiem. A zabił tyle osób. Nie mamy prawa, które mogłoby ukarać za to, co zrobił - dodaje.

Jest jednak pewna furtka w prawie, która może umożliwić skazanie Breivika na dożywocie. Według norweskiego prawa jeśli osadzony jest niebezpieczny dla społeczeństwa, sędzia po zakończeniu odsiadki może przedłużyć mu karę więzienia o kolejne 5 lat. Dodatkowe pięcioletnie wyroki można dodawać bez ograniczeń, więc więzień może de facto siedzieć w więzieniu do swojej śmierci.

Sikorski: "To za mało"

Szef polskiego MSZ ostro skomentował maksymalną karę przewidzianą dla norweskiego terrorysty. "21 lat - ponoć maximum w Norwegii - to za mało dla zimnego drania. On sam wykonał egzekucję. Czy nie powinniśmy mu sprawiedliwie odpłacić?" - napisał na swoim koncie na Twitterze.

Słowa Sikorskiego skrytykowała Halina Bortnowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Nie można zbrodni zastępować nienawiścią, a w konsekwencji zbrodnią. To nie przynosi efektów - mówiła.

Więzienia w Norwegii - nacisk na szacunek i prawa człowieka

W Norwegii nie funkcjonuje kara dożywocia. Kara śmierci została zniesiona na początku XX wieku. Głównym celem systemu karnego jest resocjalizacja. Norwegowie uważają, że pobyt w represyjnym więzieniu nie daje efektów, a humanitarne traktowanie więźniów pomaga im zintegrować się ze społeczeństwem.

Norweskie więzienia mają jak najbardziej przypominać zewnętrzny świat. Wiele zakładów ma charakter półotwarty. Cele nie mają krat, a na każde 10-12 cel przypada wspólna kuchnia i pokój wypoczynkowy. Strażnicy nie noszą broni, wielu z nich to kobiety, co wpływa na obniżenie agresji wśród osadzonych.

Statystyki potwierdzają, że norweski system działa. Skala recydywy jest bardzo mała - w ciągu dwóch lat po wyjściu z więzienia zaledwie 20 proc. więźniów trafia tam z powrotem. W Wielkiej Brytanii i USA jest to odpowiednio 50 proc. i 60 proc.

W Norwegii jest także jeden z najniższych na świecie odsetków przestępczości. W więzieniu siedzi zaledwie 69 na 100 tys. osób. Dla porównania - w USA w więzieniu przebywa 753 osób na 100 tys.

TOK FM PREMIUM