Kaczyński stał się moim najlepszym adwokatem - Jaruzelski w rozmowie z Hołdysem
Pierwszy stopień oficerski dostał w wieku 20 lat. Do dziś zachował niemiecki pistolet - walthera, którego zdobył na niemieckim oficerze. "Haende hoch! i wzięliśmy go do niewoli" - generał z rozrzewnieniem wspomina wojsko, które w czasie wojny i przez krótki czas po niej zastąpiło mu właściwie rodzinę. Zapewnia jednak, że wraz z kolegami z wojska "nie rozrabiali, bo powojenny czas nie sprzyjał zabawom".
"Ja mam za sobą długą i trudną drogę: Syberia, front, i kolejne wydarzenia, niekiedy dramatyczne, tragiczne" - wspomina. I podkreśla, że go to zahartowało: - Wciąż jestem obiektem nieprzyjemnych sytuacji, rozprawy sądowe, różne audycje, filmy, publikacje. Mam już skórę wygarbowaną, więc przyjmuję to z względnym spokojem.
Generał broni PRL-u i oskarża podziemie niepodległościowe
W rozmowie z byłym liderem Perfectu Zbigniewem Hołdysem Jaruzelski znów broni PRL-u. Stwierdza, że drażni go, gdy "niektórzy" nie pamiętają o tym, że przez cały okres 1945-1989 liczba ludności miejskiej zwiększyła się z 7 do 24 mln mieszkańców, dla których przeprowadzka do miasta była ogromnym awansem.
Te "miliony fornali" trzeba było "nakarmić, ubrać, wykształcić, dać im pracę i dach nad głową" - przypomina generał dodając, że wcześniej ludzie ci często mieszkali w czworakach.
Opowiada też, jak pojechał w miejsce, gdzie stał niegdyś dworek należący do jego rodziców: - Do końca 1946 r. tych, którzy próbowali orać i siać, ludzie z lasu przeganiali, bili pałkami, grozili "nie rusz, bo to pańskie". Czy takie akcje można zapisać do tradycji niepodległościowej?
Po wojnie " walka przeciw realnemu państwu była skazana na przegraną"
Z byłymi żołnierzami AK Jaruzelski spotkał się, jak zapewnia, "na szczęście tylko ze sztabowego dystansu, a nie w formie bezpośredniej walki". - Mam szacunek dla tych wszystkich, którzy, kierując się motywami patriotycznymi, szli do lasu - zapewnia Jaruzelski. Od razu jednak dodaje, że patriotami byli też żołnierze Ludowego Wojska Polskiego, zdobywcy Berlina i ci, którzy po wojnie włączyli się w dzieło odbudowy kraju pod auspicjami komunistycznej władzy.
- Pierwsze lata powojenne to była tzw. polska droga do socjalizmu. Bierut uczestniczył w uroczystościach państwowych z akcentem religijnym. Niewątpliwie było to traktowane instrumentalnie, ale tak było - przypomina generał. I powtarza to, co powtarza od lat: "walka przeciwko realnemu państwu była skazana na przegraną", kult powstańczy trzeba było "przefiltrować przez głowę", a na pytanie, czy gdyby antykomunistycznego podziemia po wojnie nie tępiono, Polska odrodziłaby się demokratyczna, tylko się unosi: - Jakim cudem? Przesądziła Jałta i Poczdam, klamka zapadła.
- Było poczucie, że powstała jakaś szansa, że Polska może być państwem ułomnym, nawet zależnym, ale państwem narodowym we wszystkich sferach działalności. Więc stabilności takiej Polski trzeba strzec, umacniać ją i stopniowo zmieniać - stwierdza generał.
Tuż przed 13 grudnia: "To był koszmar, myślałem o samobójstwie"
Jaruzelski przyznaje, że poprzedni system miał "wrodzone wady", mówi o "potwornych zbrodniach lat 50." i że "nie broni starych okopów".
Broni za to policji w Gdańsku w 1970 r. - Fatalna decyzja Gomułki, zginęli ludzie, tragedia, wielka tragedia. Ale to nie było po prostu czarno-białe. W Gdańsku i Szczecinie palono komitety, szturmowano komendy milicji, rabowano sklepy. W jakim kraju policja nie używa siły i broni, kiedy wdzierają się do jej budynku, rzucają butelki z benzyną? - pyta Jaruzelski.
Ale dodaje, że w Polsce było więcej swobód niż gdzie indziej, "byliśmy swego rodzaju heretycką wyspą". - Ciągle biję się w piersi, przepraszam, żałuję, ubolewam, niektórych rzeczy naprawdę się wstydzę - podkreśla Jaruzelski. Ale wśród tych rzeczy nie ma stan wojennego, decyzji o jego wprowadzeniu generał konsekwentnie broni. Według niego sytuacja w kraju była na granicy powstania, które mogło naruszyć kruchą równowagę między blokiem wschodnim i Zachodem.
Spekuluje też nt. roli wiedzy Amerykanów o planach wprowadzenia stanu wojennego i przyznaje, że chwile przed 13 grudnia "to był koszmar". - Chodziłem po małym pokoju przylegającym do urzędowego gabinetu, miałem desperackie myśli, nawet o samobójstwie - wspomina Jaruzelski.
Ocenia też, że jego "najlepszym adwokatem" jest Jarosław Kaczyński. Prezes PiS powiedział niegdyś, że "Solidarność" z 1981 r. "nie nadawała się do demokracji". Tym argumentem Jaruzelski broni decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego.
"Miło jest mieć pod ręką adresata wszelkiego zła. Przyjmuję to z pokorą"
Stwierdza też, że Polska Ludowa, z całym jej bagażem, była dla niego i milionów Polaków państwem polskim, Ojczyzną: - Na moim biurku leżały wyniki badań: (...) 70 proc. ludzi ma dość zamętu, a 93 wyraża zaufanie do wojska. Podkreśla, że to wiarygodne badania - PZPR miała w nich 30 proc. poparcia.
- Miło jest mieć pod ręką adresata wszelkiego zła. Przyjmuję to z pokorą - mówi generał. - Z niesmakiem patrzę na tych, którzy dziś udają nowo narodzonych, i także tych pogromców komuny, którzy wtedy siedzieli jak myszy za piecem. Albo bawili się w piaskownicy, bo mieli kilka latek, albo w ogóle ich nie było. Ale dziś wiedzą, gdzie stoją konfitury - mówi.
Z przekąsem komentuje prace IPN-u: - Połowa społeczeństwa wciąż uważa wprowadzenie stanu wojennego za uzasadnione, ciemny lud wersji oskarżyciela nie kupił.
"To ja pierwszy wydarłem oficjalne uznanie prawdy o Katyniu"
Jaruzelski wyjaśnia też "Wprost", dlaczego prawie nie pokazywał się bez swoich charakterystycznych ciemnych okularów. Generał nabawił się jaskry, miał też zaćmę. Zaczęło się od zapalenia spojówek na Syberii. Wyrwany z ciepłego rodzicielskiego domu do tajgi, na mróz, młody Jaruzelski czytał rosyjską literaturę przy kiepskim świetle. - Udało mi się poznać nieco (...) rosyjską duszę, chyba nieźle ją rozumiem - mówi generał.
I wystawia też laurkę Michaiłowi Gorbaczowowi. Według słów generała w porównaniu z Breżniewem, o którym "krążyły anegdoty, że nawet nie wie, kogo wita na lotnisku", ostatni gensek ZSRR był "otwarty, dynamiczny, rzeczowy i sympatyczny" i to on uruchomił proces odkrywania prawdy o Katyniu. - To ja pierwszy wydarłem oficjalne uznanie prawdy o Katyniu, po pięciu latach starań. Czy o tym się dziś mówi? Nie - podkreśla z goryczą generał.
"Wielu uważa, że za długo żyję. Podzielam ten pogląd"
W rozmowie z Hołdysem Jaruzelski odsłania nieco na temat swojego życia prywatnego i osobistych poglądów. W młodości wierzący, obecnie już nie, generał mówi o spotkaniach z papieżem Janem Pawłem II, do którego żywi "wielki szacunek" (spraw wiary papież na spotkaniach "taktownie nie poruszał"), Mieczysławem Rakowskim (który miał go do wprowadzenia stanu wojennego wręcz namawiać) i o tym, jak poznał przyszłą żonę Barbarę - "w bardzo romantycznych okolicznościach", na konkursie chopinowskim w 1955 r.
- Kolega nas zapoznał, potem kawka, herbatka i tak jak zwykle w takich sprawach - opowiada generał. Dumnie chwali żonę, doktora germanistyki, byłego wykładowcę Uniwersytetu Warszawskiego, i córkę Monikę. Ujawnia też swój stan zdrowia. - Mam nowotwór węzłów chłonnych, kroplówki, chemie, kilka dni w szpitalu, potem parę tygodni w domu no i znów. Nie jestem w dobrej formie - mówi Hołdysowi Jaruzelski.
- Żyję już bardzo długo, wielu uważa, że za długo. Podzielam ten pogląd - ironizuje generał i dodaje: - Chciałbym na tyle wyzdrowieć, żeby doczekać końca procesów i wyroków niezawisłych sądów.
O wyroku z czasów swoich rządów - na księdza Jerzego Popiełuszkę - wie niewiele. - Piotrowski, zabójca księdza, nigdy nie powiedział, że ktoś mu kazał, ktoś go inspirował - mówi Jaruzelski. - Nie wiadomo. jak było dodaje.
-
Nowy sondaż. Prawie wszystkim rośnie, tylko nie im. To koniec wielkiego boomu?
-
Sprawdziliśmy, co w sklepach myślą o powrocie handlu w niedzielę. Tusk rozwścieczył. "Co mu odbiło?!"
-
Kolejnemu rządowi PiS "puszczą wszystkie hamulce". "Będą chcieli osłabić lub nawet kupić TVN" [podkast DZIEŃ PO WYBORACH]
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. Duchowny ostro o polskim Kościele: Rozpusta, rozpasanie, bezrozum
- Hollywoodzcy scenarzyści mogą już wrócić do pracy. Wynegocjowali "niezbędne zabezpieczenia"
- Koniec strefy Schengen bliżej niż dalej? Jest jeden "bezpiecznik"
- Siedzą w szpitalnej sali, a czują się, jak w kosmosie. "Na terenie Polski to nowość"
- Co partie po wyborach zrobią z prawem do aborcji? Jedna nie ma o tym ani słowa w swoim programie
- Co dalej z kontrolami na granicy z Polską? Nieoficjalnie: Niemcy podjęły decyzję