Andrzej Lepper nie żyje: "Pokazał, że kariera od pucybuta do milionera, to mit"

Wiadomość o śmierci Andrzeja Leppera politycy przyjęli z niedowierzaniem. - To był prawdziwy polityczny fighter - ocenia Katarzyna Piekarska z SLD. - Był wyjątkowo kontrowersyjnym politykiem i symbolem wielu złych rzeczy, o czym ciężko mówić tak krótko po jego śmierci - mówi Małgorzata Kidawa-Błońska z PO. Politycy są dziś zdeterminowani, by wyciągnąć z jego błędów wnioski.

- Szok... Straszny żal... Ogromna szkoda... Taka tragedia dla rodziny... - to pierwsze słowa polityków - w tym dawnych znajomych - którzy dopiero co dowiedzieli się o śmierci Andrzeja Leppera. Lider Samoobrony został znaleziony martwy dziś po godz. 16 w warszawskim biurze partii. Powiesił się. Miał 57 lat.

Andrzej Lepper był jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci na polskiej scenie politycznej w ostatnich latach. O jego błyskawicznej karierze mówiło się jako o fenomenie, a jego polityka wykreowała zjawisko "lepperyzmu".

- To był dobry chłopak - mówi dawny kolega Andrzeja Leppera, Wojciech Mojzesowicz, dziś w PJN. - Znaliśmy się jeszcze w młodości, kiedy człowiek nie był politykiem, ale był po prostu autentyczny - wspomina. - Na pewno chciał dobrze. Ale nie wyszło. Najcięższa była dla niego ta cała seksafera - przyznaje i po chwili dodaje: - Cieszę się tylko, że na koniec nie żywiliśmy już do siebie żadnych uraz.

Cymański: "Był symbolem realnego buntu"

Wkład lidera Samoobrony do polityki docenia Tadeusz Cymański z PiS. - Miał wiele braków, nie był dobrze wykształcony, nie otaczał się erudytami, jego styl ubierania się i uprawiania polityki mógł budzić sprzeciw... To jednak nie zmienia faktu, że media przedstawiały go często w krzywym zwierciadle - zaczyna polityk.

- Andrzej Lepper był symbolem pewnego sprzeciwu, buntu. Wypłynął na bardzo realnym problemie ludzi biednych i wykluczonych. I choć pewnie traktował też ten problem instrumentalnie, to jednak nie zmienia to faktu, że ten problem istniał i to właśnie Lepper zwrócił na niego uwagę - ciągnie Cymański.

- To zdaje się Jan Nowak Jeziorański kiedyś powiedział: jakaż to straszna tragedia, że miliony ludzi są zmuszone głosować na Samoobronę. Nie był to komplement pod adresem Leppera. Był to jednak duży zarzut dla tych wszystkich eleganckich partii, które nie miały tym ludziom z PGR-ów nic do zaproponowania. W przeciwieństwie do Leppera, który przynajmniej sprawiał, że ich głos był słyszany - mówi na koniec eurodeputowany PiS.

Piekarska: "Prawdziwy polityczny fighter"

Katarzyna Piekarska, wiceszefowa SLD, mówi wprost, że Andrzej Lepper nie był politykiem z jej bajki i że w jej pamięci pozostanie przede wszystkim jego niesławny śmiech, kiedy pytał, w jaki sposób można zgwałcić prostytutkę. Mimo to Piekarska oddaje tragicznie zmarłemu politykowi, że cechowały go imponujące determinacja i konsekwencja.

- Walczył. To był polityczny - i nie tylko, bo trenował boks - fighter. I do tego zdolny polityk. Przeszedł niewiarygodną drogę. Zaczął jako lider ulicznych protestów, by w krótkim czasie zostać wicemarszałkiem Sejmu i wicepremierem kraju. Co więcej, od kolegów, którzy z nim pracowali, słyszałam, że był niesamowicie pracowity. Ciągle się uczył i chciał się uczyć. Wydawał się być odporny na wszelkie ciosy - dodaje wiceprzewodnicząca Sojuszu.

Wikiński: "Spektakularna kariera i... upadek"

- Był barwny i bezpardonowy. Twardziel - wspomina z kolei Marek Wikiński z SLD, który Leppera znał osobiście. - Kiedy wchodził do polityki, powiedział, że Wersalu nie będzie. I nie było - mówi polityk Sojuszu. - Zrobił spektakularną karierę, praktycznie od pucybuta do milionera. Ale też udowodnił, że w polityce trzeba być raczej maratończykiem, rozłożyć siły na lata. Takie spektakularne kariery, mam nadzieję, że będą teraz coraz rzadsze. Bardziej zacznie się w końcu cenić ciężką, żmudną, wieloletnią pracę - kwituje Wikiński.

Polityk SLD dodaje także, że ma nadzieję, że okoliczności zgonu Andrzeja Leppera wyjaśni prokuratura. - Pojawiają się szokujące doniesienia, że jego śmierć mogła mieć coś wspólnego z faktem, że wcześniej tego samego dnia, w sprawie afery gruntowej zeznawał Jarosław Kaczyński... Podobno Lepper spotykał się potem z kimś w tej sprawie. To trzeba wyjaśnić, aby nie było żadnych wątpliwości - kończy.

Gowin: "Chronić politykę przed takimi ludźmi"

Bardzo krytyczny wobec zmarłego polityka pozostaje wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, Jarosław Gowin, który przyznaje, że o Lepperze jako o polityku, zawsze myślał "wyłącznie źle". - Nie ulega wątpliwości, że to ogromna tragedia człowieka, a teraz jego rodziny - zaczyna. - Ale dla mnie on reprezentował skrajny populizm, pazerność, traktowanie władzy jako źródła przywilejów i załatwiania politycznych interesów - wylicza. Gowin zaznacza, że polityka nie jest miejscem dla takich osób. - Jego tragiczna śmierć chyba tego zresztą również dowodzi. Trzeba chronić politykę przed takimi ludźmi - dodaje.

Kidawa-Błońska: "Dzięki niemu wyznaczyliśmy w polityce granice"

Gowinowi wtóruje koleżanka z partii Małgorzata Kidawa-Błońska: - Lepper był wyjątkowo kontrowersyjnym politykiem i niestety także symbolem bardzo wielu złych rzeczy, o czym ciężko mówić tak krótko po jego śmierci. Błyskawicznie doszedł do władzy, ale i równie błyskawicznie zakończył karierę - mówi posłanka.

Działaczka Platformy uważa, że polska polityka wyciągnęła wnioski z obecności lidera Samoobrony w życiu publicznym. - Przykład Andrzeja Leppera wyznaczył w polskiej polityce pewne granice. Od jego czasów pewne działania na szczęście przestały się mieścić w kanonie politycznym. Wprowadzono wiele obostrzeń... Polska demokracja chyba okrzepła już na tyle, że takim osobom będzie teraz bardzo trudno wejść do polityki - konstatuje Kidawa-Błońska.

TOK FM PREMIUM