Wybory 2011. Brudziński apeluje do PO: Zmieńcie lidera. Wtedy będzie można rozmawiać o koalicji

Poseł PiS wyklucza powyborczą koalicję z SLD, ale zapala zielone światło dla rozmów z PO. Joachim Brudziński stawia jednak jeden warunek: Platforma musi zmienić szefa. - Zmiana lidera mogłaby spowodować, że utworzyłoby się pole negocjacyjne z Prawem i Sprawiedliwością - mówił w Poranku Radia TOK FM.

Choć sondaże ciągle wskazują, że to Platforma Obywatelska wygra 9 października, PiS szykuje się już do tworzenia nowego rządu. Kandydat na premiera jest oczywiście jeden. - Naturalnym liderem i niekwestionowanym kandydatem na premiera jest Jarosław Kaczyński. To oczywista oczywistość - mówił Joachim Brudziński w Poranku Radia TOK FM.

Ale samodzielne utworzenie rządu może okazać się wyzwaniem. Politycy powinni więc mieć plan na to, z kim stworzyć koalicję.

Poseł Brudziński wykluczył kategorycznie powstanie rządu PiS-SLD. - Wyciągnęliśmy wnioski z egzotycznych koalicji. W dłuższym czasie nie przynosi to dobrych efektów ani dla partii, ani dla Polski. Nie będziemy podejmować prób powołania rządu z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, bo nie ma dwóch tak odległych partii - stwierdził polityk.

Znacznie mniej kategorycznie Brudziński mówił o powyborczym porozumieniu z Platforma Obywatelską. Poseł podkreślił, że w PO jest "wielu polityków sprawnych i ideowych". Jest jednak pewne "ale". I nazywa się Donald Tusk. - Problemem jest lider Platformy i jego najbliższe zaplecze. Nie wykluczam, że po przegranych wyborach Donald Tusk pokaże więcej odwagi i podda się weryfikacji Kongresu PO. I ten Kongres podziękuje Donaldowi Tuskowi.

Zmiana lidera mogłaby spowodować, że utworzyłoby się pole negocjacyjne z Prawem i Sprawiedliwością - powiedział Joachim Brudziński.

Zdaniem posła PiS-u zmiana szefa w Platformie Obywatelskiej byłoby "korzyścią dla sceny politycznej w Polsce". - Z całego serca życzę kolegom i koleżankom z PO, żeby zmienili lidera - powtórzył.

"Będę walczył do samego końca"

Joachim Brudziński jest liderem listy PiS w Szczecinie. Według sondażu opublikowanego wczoraj cieszy się zdecydowanie mniejszą popularnością od lidera listy PO. Na Bartosza Arłukowicza chce głosować 23 proc. wyborców, a na Brudzińskiego 7 proc.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości znacznie więcej uwagi niż swojemu wynikowi poświęcił poparciu dla Grzegorza Napieralskiego. - Gdyby Napieralski nie wypchnął Arłukowicza do PO, mógłby jak na lidera przystało startować w Warszawie. A liderem listy SLD w Szczecinie byłby Arłukowicz. Wszystko wskazuje na to, że Napieralski przegra nie tylko z Arłukowiczem ale i ze mną - tak poseł Brudziński komentował poparcie dla szefa Sojuszu, które wynosi zaledwie 6 proc.

Polityk jest przekonany nie tylko, że sam zdobędzie dużo głosów w okręgu szczecińskim. - Będę walczył do końca - zapowiada. Przewiduje też, że Bartosz Arłukowicz przegra korespondencyjny pojedynek ze Sławomirem Nitrasem, który cztery lata temu otwierał listę PO. - W poprzednich wyborach miałem 33 tys. głosów. A Sławomir Nitras 66 tys. Nie sądzę, żeby Arłukowiczowi, którego szanuję, udało się uzyskać dwa razy lepszy wynik. Nie posiada takiej zdolności organizacyjnej i wsparcia struktur lokalnych jak Nitras. Arłukowicz jest postrzegany jako ciało obce - oceniał Joachim Brudziński.

Kampania wyborcza w kościołach? Posłowie PiS chcą zamawiać msze 9 października>>

Wybory 2011 [NA ŻYWO]. Dziś wszystko o PO: ludzie, program, anegdoty >>

Kariera Arłukowicza - agent, gwiazda komisji, minister...>>

TOK FM PREMIUM