Wybory 2011. Popularni: Tusk i Palikot, lubiany... Kaczyński. O nich się mówi w sieci
ZOBACZ AKTUALNY RANKING POPULARNOŚCI W SIECI >>
- Skupiamy się przede wszystkim na sprawdzaniu, jak zmienia się internetowa popularność dwudziestu najważniejszych polityków i partii. Badanie rozpoczęliśmy na początku sierpnia, ale na stronie prezentowane są tylko wyniki z ostatnich 30 dni, które dodatkowo co trzy-cztery godziny są aktualizowane - tłumaczy Wawrzyniec Ślusarczyk z firmy Sentymetr .
Efekty? Okazuje się, że internauci najczęściej komentują poczynania Donalda Tuska, najpozytywniej wyrażają się o... Jarosławie Kaczyńskim, zaś najmniej przychylni są Beacie Kempie z PiS. Ogromne emocje użytkowników Internetu wzbudza też Janusz Palikot ze swoim ugrupowaniem.
Najwięcej krytycyzmu zbiera w sieci... Beata Kempa
Zobacz, jakie polityczne nastroje panują w internecie >>
W tej chwili w sieci zdecydowanie dominuje - tu bez niespodzianek - Donald Tusk. W ciągu ostatnich 30 dni, internauci komentowali działania i wypowiedzi premiera 22 237 razy. To 34 proc. wszystkich ocen polityków z naszej grupy. Przeważają opinie zdecydowanie krytyczne: 22 proc. w stosunku do 16 proc. opinii jednoznacznie pozytywnych.
Drugie miejsce na podium zajmuje - uwaga - Janusz Palikot. Jego osoby dotyczą w sumie 12 924 wypowiedzi, które stanowią 20 proc. wszystkich komentarzy o politykach w Internecie. W przypadku Palikota przeważają opinie pozytywne nad negatywnymi. Dobrą organizację internautów popierających byłego polityka PO widać też w naszym wielkim facebookowym sondażu wyborczym .
Za Palikotem znajdują się kolejno Jarosław Kaczyński, Grzegorz Napieralski i dopiero na piątym miejscu Janusz Korwin-Mikke. Internauci najlepiej oceniają prezesa PiS - 25 proc. opinii internetowych na jego temat jest pozytywnych, zaś krytyczna jest jedynie co dziesiąta wypowiedź. Największe cięgi zbiera w sieci Beata Kempa z PiS-u. Aż 37 proc. komentarzy na jej temat jest niepochlebnych.
Uda się przewidzieć wynik wyborów?
Zobacz, jakie polityczne nastroje panują w internecie >>
Zainteresowanie partiami politycznymi w Internecie rozkłada się już nieco inaczej. W tym zestawieniu króluje Prawo i Sprawiedliwość (30 proc. wszystkich opinii). Na drugim miejscu znajduje się Platforma Obywatelska (26 proc.). Czy tak właśnie będą wyglądać wyniki wyborów? Przekonamy się 9 października.
Zarówno Sentymetr, jak i eksperci zaznaczają jednak, że wyników tych badań nie należy traktować wiążąco. - Według badań Diagnozy Społecznej użytkownicy Internetu częściej głosują w wyborach niż ci, którzy z sieci nie korzystają. W wyborach w 2007 roku ta różnica wynosiła 8 punktów proc. Preferencje polityczne internautów bardzo różnią się od preferencji osób niekorzystających z sieci, dlatego nie można automatycznie przekładać ich aktywności w sieci na poparcie w wyborach - zaznacza psycholog społeczny dr Dominik Batorski.
Palikot - aktywny w sieci. Pawlakowi i Napieralskiemu nie wychodzi
Dowodem na to, że nie należy przywiązywać wielkiej wagi do popularności polityków w sieci, jest przykład Janusza Korwin-Mikkego. - Ma on rzeczywiście najbardziej zmobilizowaną bazę zwolenników w Internecie i jest jednym z najbardziej widocznych polityków w sieci - przyznaje Wawrzyniec Ślusarczyk, tłumacząc to ogromną aktywnością polityka i jego zwyczajem wchodzenia w interakcję ze zwolennikami.
Ze Ślusarczykiem zgadza się dr Jan Zając, psycholog społeczny zajmujący się zagadnieniami związanymi z internetem. - Korwin-Mikke w internecie obecny jest od dawna. A nie można zbudować swojej popularności wśród internautów w przeddzień wyborów. Na stabilne poparcie trzeba zapracować - zaznacza ekspert. - Na takie poparcie zapracował sobie także Janusz Palikot, który w sieci aktywny jest już od jakiegoś czasu, a do tego ma wyraziste poglądy - dodaje.
Inaczej, wg wykładowcy UW, wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o Grzegorza Napieralskiego (4. najczęściej komentowany polityk) czy Waldemara Pawlaka (w zestawieniu znajduje się dopiero na 14. miejscu). - Obaj próbują kreować się na bardzo nowoczesnych, ale nie zawsze im to wychodzi. Napieralski często bywa nieautentyczny w swoich działaniach. Lider PSL zaś od lat ma ukształtowany wizerunek, do którego średnio przystaje ta nowa kreacja - tłumaczy dr Zając.
Jak badamy poparcie dla polityków?
Sentymetr to aplikacja pozwalająca monitorować nastroje internautów odnośnie poszczególnych polityków i partii politycznych. Nastroje te mierzone są w oparciu o słowa kluczowe we wpisach na forach internetowych (m.in. forum.gazeta.pl, polityka.pl/forum), platformach społecznościowych (Facebook i Twitter), blogach i mikroblogach oraz portalach newsowych. Na podstawie liczby wpisów i ich treści generowana jest prognoza rzeczywistej popularności polityków i partii.
- Oczywiście nie można tego traktować jako wyroczni, a raczej jako ciekawostkę - mówi Ślusarczyk z Sentymetru. - Z drugiej strony może to być dobre narzędzie do badania, jak tzw. szum medialny i nie zawsze nawet pozytywne opinie o politykach i ich partiach pomagają im w zdobyciu poparcia - zauważa.
Rację przyznaje mu dr Dominik Batorski. - Śledzenie poparcia dla polityków w Internecie to bardziej zabawa, choć często zabawa interesująca, szczególnie, że możemy obserwować zmiany ich popularności - przyznaje.
DOSTĘP PREMIUM
- Kaczyński nic nie wie o aferze "willa plus"? "Jest jak Jan Paweł II. Nikt mu jeszcze nie wydrukował Internetu"
- Ukraina urządziła "pokazuchę" przed szczytem z UE, ale na nie wiele się to zda. "Będzie rozczarowanie"
- Putin skleja się ze Stalinem. "Nowa tradycja w rosyjskiej propagandzie"
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu KRRiT [aktualizacja]
- Ratownicy sprowadzili wyczerpanego narciarza. Akcja TOPR po zamknięciu Tatr
- Szewach Weiss nie żyje. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat
- Irański reżim boi się tańca. "Jest uważny przez fundamentalistów islamskich za grzeszną aktywność"
- Polki najczęściej chorują na raka piersi. A jedynie 30 proc. wykonuje mammografię