Boni u Lisa do przeciwników ACTA: "Rozmawiajmy. Wasz krzyk został usłyszany"

- Trzeba spojrzeć na prawo własności intelektualnej przez pryzmat cyfrowy i spokojnie siąść do stołu - powiedział w programie "Tomasz Lis na żywo" minister cyfryzacji Michał Boni. W rozmowie z gośćmi programu - przeciwnikami ACTA - deklarował gotowość do dialogu. Przeprosił znów za działania rządu ws. ACTA. Przeciwnicy umowy i eksperci podkreślali, że w nowe obietnice rządu trudno uwierzyć, ale nie wykluczali dialogu.

- Stawiam sobie za cel odzyskać zaufanie. Przegram, wywrócę się, ale będę próbować - mówił w programie "Tomasz Lis na żywo" Michał Boni. Nastawiony wyraźnie na dialog z młodymi ludźmi minister po raz kolejny przeprosił za działania rządu ws. umowy ACTA.

Na pytanie o powód niedotrzymania słowa sprzed roku, kiedy rząd obiecywał, że do czasu wyjaśnienia wątpliwości prace nad ACTA nie pójdą dalej, odparł uczciwie: "To kwestia słabości naszego układu wewnątrz-rządowego".

"Patrzę na młodych i szukam rozwiązania na przyszłość"

- Mam poczucie, że straciliśmy dużo zaufania, mam poczucie słabości procesu konsultacyjnego, mówiłem o tym wielokrotnie. Ale nawet jeśli się nie udało, trzeba szukać rozwiązania na przyszłość. Szukam go - mówił Boni. - Szukam go patrząc na tych, którzy protestują i myśląc o młodych ludziach, dla których świat sieci jest światem ich wolności. Nie wolno tego lekceważyć - podkreślił. - Trzeba się zastanowić, dlaczego ta wolność bycia w świecie internetu jest dla nich tak ważna, na pewno ważniejsza niż te wartości, które dla nas, starszych o 20 czy 30 lat, były najważniejsze i trzeba to zrozumieć - stwierdził minister cyfryzacji.

Pospolite ruszenie przeciw ACTA, cała Polska protestuje

Zebrani na widowni młodzi ludzie podkreślali, że monitorowali sprawę ACTA jeszcze na poziomie unijnym. - Boimy się tak naprawdę ograniczenia wolności - mówił jeden z nich. - I ograniczenia wolności korzystania z technologii - dodawał inny. Młodzi ludzie spędzają w internecie dużą część życia. ACTA ubetonowuje niekorzystny dla nich stan własności intelektualnej w Polsce - podkreślali przeciwnicy umowy. Jako przykład podali przeróbki utworów muzycznych czy fragmentów filmów udostępniane w serwisie Youtube. - Takie filmy stanowią naruszenie prawa autorskiego w obecnym brzmieniu - stwierdził jeden z nich.

"Nie ma intencji, żeby ograniczać wolność w internecie"

- Gdyby to było rządowe posiedzenie, to powiedziałbym, że nie ma żadnej intencji ani chęci, żeby ograniczać wolność w internecie - odparł Boni. - Jest rzeczą bardzo trudną (bo także międzypokoleniową) przeprowadzić w Polsce debatę dotyczącą pojęcia prawa własności intelektualnej, ale to trzeba zrobić. Kiedy zaczynano prace nad ACTA, świat cyfrowy nie był jeszcze tak bardzo rozwinięty, dzisiaj to się zmieniło i musimy dyskutować o tym nowym podejściu do prawa własności intelektualnej - przyznał. - Wspomniał o pojęciu dozwolonego użytku i znanych artystach, którzy je wykorzystują.

- (Brytyjski zespół) Radiohead mówi: "bierzcie za darmo albo płaćcie ile chcecie". Dlatego trzeba zacząć poważną debatę także ze środowiskami twórczymi, bo na dziś one będą mówiły: "Trzymajmy się tego prawa własności intelektualnej, które obowiązywało w świecie "papierowym". Internet to zmienia - podkreślił Boni.

"Ludzie potrzebują demokracji uczestnictwa, jesteście tego przykładem"

- Musimy, jedni mówiący o potrzebie wolności i drudzy, mówiący o ochronie dóbr osobistych związanych z prawem własności intelektualnej, usiąść i zastanowić się, jak zmienić prawo. Taka debata jest nam potrzebna, ja jestem otwarty, żeby taką debatę odbyć i mieć to nowe podejście do prawa własności intelektualnej - mówił koncyliacyjnie Boni, dodając, że "trzeba wreszcie stworzyć nowy mechanizm konsultacyjny ze społeczeństwem".

Minister zaproponował wizję "platformy, która umożliwiłaby setkom tysięcy ludzi wypowiedzieć się". - Na dziś jej nie ma - przyznał. - Chodzi o to, żeby ktoś nie tylko przeczytał taką ustawę, ale też dodał coś od siebie, bo ludzie dziś potrzebują demokracji uczestnictwa, jesteście tego przykładem - zwrócił się do młodych ludzi. - Nie chciałbym mówić o tym, że "coś gdzieś kiedyś", tylko o kalendarzu działań, które zlikwidowałyby wasze poczucie zagrożenia, a zarazem pozwoliłby twórcom budować przekonanie, że ich prawa będą chronione.

"Nie będzie ingerencji w życie poszczególnego abonenta"

Tomasz Lis wytknął ministrowi, że trudno, znając treść ACTA, mówić "nie bójcie się". Boni odparł, że "nie będzie rozpoczęcia procesu ratyfikacyjnego ACTA bez analizy wszystkich jej punktów - A można było podpisać bez tej analizy? - zapytał natychmiast Lis. - Zostało podpisane - przyznał Boni. - I widzę wasze uśmiechy - zwrócił się znów do przeciwników ACTA na widowni. - Na podpisaniu świat się nie kończy - próbował wybrnąć z matni.

Chwalił też "dobre emocje" wyrażone przez młodzież. - Dlatego nie wolno nam rozpocząć ratyfikacji bez analizy m.in. art. 12 (o środkach tymczasowych) i art. 27 ust. 4 (o ingerencji w życie pojedynczego abonenta). - Tam jest napisane "strona może" - podkreślił minister cyfryzacji. Powtórzył, że w przypadku ratyfikacji ACTA przez Sejm możliwe będzie przygotowanie przez Polskę deklaracji o tym, że w kraju nie zostaną wprowadzone żadne nowe środki przymusowe. - Nie będzie ingerencji w życie poszczególnego abonenta. Bo my będziemy to interpretować tak, jak jest dziś zapisane w polskim prawie - podkreślił.

Pięć punktów Boniego. "Chcę podjąć ryzyko. Warto rozmawiać"

- Jak my możemy ufać w to, co teraz padło? - pytał Michał Woźniak z Fundacji Wolnego i Otwartego Oprogramowania. Przypomniał niespełnione rządowe deklaracje sprzed roku. pytał też, czy polski rząd skieruje ACTA do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Boni odparł, że wiele instytucji w UE prawdopodobnie projekt ACTA i tak tam skieruje.

- To, co ja proponuję, to po pierwsze: Nie ma ratyfikacji bez sprawdzenia każdego punktu, po drugie: deklaracja, że nie będzie ograniczania wolności w internecie, po trzecie "pakiet wolnościowy" - powinniśmy przejrzeć nasze prawo, po czwarte: nowe podejście do prawa autorskiego, po piąte: budowa nowej formy konsultacji. I jak słusznie powiedziałeś - Boni zwrócił się bezpośrednio do rozmówcy - Co zrobić, żeby to, co ja teraz mówię, po raz kolejny się nie spaliło. To jest ryzyko. Ja chcę podjąć takie ryzyko, że warto rozmawiać. To nie znaczy, że nie wolno protestować. Swoje zdanie wyrażać wolno - zastrzegł

"Rząd polski to nie tetrycy. Staramy się was zrozumieć"

Minister cyfryzacji zaprezentował też satyryczny rysunek, pokazujący, że internauci nie zareagowali na podwyższanie podatków czy "kradzież pieniędzy przez rząd", ale na nadzorowanie życia w sieci już tak. - To symboliczne podejście do całej sprawy. Rząd polski to nie są sami stetryczali ludzie. Staramy się was zrozumieć, uczymy się was rozumieć i ja bym podejmował to ryzyko, żebyśmy znaleźli szansę rozmowy. Myślę, że, tak jak tu siedzimy, to nikt się na złodziejstwo nie zgadza, tylko trzeba na nowo zdefiniować, co w świecie cyfrowym jest złodziejstwem - stwierdził Boni.

"Młodym nie chodzi o to, żeby kraść. Poczuli się wyłączeni"

Małgorzata Szymańska z fundacji Panoptykon odparła, że "młodym nie chodzi o to, żeby kraść". - Oni poczuli się wyłączeni z procesu decyzyjnego - argumentowała ekspertka. - ACTA jest elementem procesu budowania coraz większej kontroli nad przestrzenią internetu i dociskania śruby w imię różnych pobudek - czy to bezpieczeństwa, czy własności intelektualnej - podkreślała.

- To, co mieści się w działaniach niekomercyjnych, w świecie otwartego dostępu, powinno być dostępne. Ale to, co wiąże się z zarabianiem, z handlem, z procesem, gdzie ktoś zyska, to jest szkodliwe - odpowiedział jej Boni. - Spór jest trudny w sensie prawnym. To nowe podejście do tego, gdzie się kończy prawo autorskie - i to jest do przedyskutowania. Na przykład jak producent wyłożył pieniądze za film, a ludzie go ściągają, to on nie odzyska swoich kosztów - podkreślił.

"Nikt nie chce nikogo inwigilować. Ale niektóre rzeczy trzeba ścigać"

- Nikt nie chce nikogo inwigilować, obszar internetu wytworzył tak silne poczucie wolności, że nie ma sensu z tym walczyć. Ale są rzeczy, które trzeba ścigać, tylko trzeba używać takich narzędzi, które nie doprowadzą do ścigania Bogu ducha winnych ludzi - podkreślił Boni. - Niech ta dyskusja trwa, użyjmy w niej prawników, rozsupłajmy to - argumentował. Podkreślał, że dla niego masowy udział Polaków w portalach społecznościowych to "dowód, że duża cześć polskiego społeczeństwa buduje relacje poprzez sieć i nie można się od tego odwrócić plecami".

"Wasz krzyk został usłyszany. Wątpię, więc jestem"

- To ciekawe deklaracje, ale przez tydzień widzieliśmy arogancję władzy - skontrował ministra dr Jan Zając, psycholog internetu z Uniwersytetu Warszawskiego. - Ja w sposób w miarę spójny mówię od kilku dni to samo. Przyznałem się do błędu - a mówiłem w imieniu rządu. To ja od premiera dostałem połajanki za brak konsultacji. Popełniłem błąd, przepraszam, chcę to naprawić - odparł Boni. - Zawsze jeśli jest krzyczący i jest słuchający. Trzeba znaleźć formułę, w której słuchający usłyszy krzyk, a krzyczący wiedział, że zostanie usłyszany - mówił minister cyfryzacji.

- Szanuję wasze stanowisko, ale jak będziemy mówili tylko o ACTA, to nie znajdziemy praktycznego rozwiązania. Pójdźmy dalej. Mam głębokie przekonanie, że to, że jestem dziś tu z wami, nie rozwiązuje problemu -to by było za proste. To, co mówię, trzeba powtórzyć jeszcze milion razy. I będę powtarzał, bo (...) usłyszeliśmy wasz krzyk. Wasz krzyk został usłyszany - podkreślił na zakończenie Boni. - Wątpię, więc jestem - dodał.

ACTA. "Triumf mentalności WikiLeaks". "Część elektoratu rządu zobaczyła, gdzie on elektorat ma" [KOMENTARZE]

Pospolite ruszenie przeciw ACTA, cała Polska protestuje [WIDEO]>>

TOK FM PREMIUM