"Stosunki UE-Białoruś niedobre, ale to nie jest wojna" - oceniła wiceminister MSZ w TOK FM
Ambasadorów Polski i UE wezwano do opuszczenia terytorium Białorusi we wtorek.
W geście solidarności pozostałe kraje UE wycofują swoich dyplomatów z Białorusi.
- Przede wszystkim nie trzeba tego widzieć w relacjach bilateralnych. To nie jest kwestia polsko-białoruska, tylko unijno-białoruska - mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. - To nie jest reakcja na działanie polskie, ale unijne - podkreślała wiceminister spraw zagranicznych. I uspokajała: Mamy do czynienia z unijno-białoruskimi stosunkami, które rzeczywiście nie układają się najlepiej. - Ale wojna to nie jest - dodała.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz tłumaczyła, że reakcja Białorusi jest spowodowana działaniami unijnymi. - UE mówi "chcemy, żeby na Białorusi panowała demokracja, szanowane były prawa człowieka". Jeżeli białoruskie władze idą w tym kierunku, to Unia jest gotowa zaoferować współpracę, pieniądze, rozwój wzajemnych relacji politycznych i ekonomicznych. Ale jeżeli sprawy idą w złym kierunku, to UE wprowadza sankcje - mówiła podsekretarz stanu ds. współpracy rozwojowej i problematyki wschodniej.
Sankcje mają uderzyć w skarbników reżimu, nie obywateli
Gość TOK FM podkreślała, że sankcje nie są kierowane przeciwko społeczeństwu, ale przeciwko reżimowi. - To są sankcje skierowane punktowo przeciwko reżimowi. Żeby nie ucierpiał zwykły obywatel, ale ci którzy wspierają reżim, sponsorzy reżimu, skarbnicy nie mogli jeździć do UE, nie mogli swobodnie prowadzić biznesów w Unii - mówiła Pełczyńska-Nałęcz.
Uderzenie w skarbników reżimu boleśniejsze niż uderzenie w polityków
Na liście są przede wszystkim urzędnicy i politycy. - Natomiast intencją UE jest, aby te sankcje zostały rozszerzone także na podmioty ekonomiczne - mówiła wiceminister.
- Ta ostra reakcja strony białoruskiej to jest obawa przed tym, bo póki to były uderzenia w urzędników, to było to przyjmowane z cierpliwością. Natomiast kiedy okazało się, że biznes tych, którzy zapewniają pieniądze dla reżimu, może być zagrożony, okazało się to bolesne - wyjaśniała Pełczyńska-Nałęcz.
- Skarbnicy reżimu, czyli kto? - pytał Łukasz Grass. - Firmy i osoby fizyczne. Bo ktoś te firmy prowadzi. Nie wymieniałabym listy, dlatego że ona powstaje obecnie w UE i jest przedmiotem dyskusji - odpowiadała podsekretarz stanu w MSZ. Ale zapewniała: W momencie, kiedy takie sankcje zostaną wprowadzone, to będzie wiedza powszechna.
Wiceminister tłumaczyła też na czym będą polegały sankcje. - Taki skarbnik nie będzie mógł wjeżdżać do państw UE i prowadzić tam swojego biznesu. Taka firma będzie miała kłopoty na linii unijnej, a UE jest bardzo ważnym partnerem ekonomicznym Białorusi - mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w Poranku TOK FM.
Tylko sankcje Reagana odniosły skutek Ale Łukasznce nie można odpuścić [EKSPERT]>>
DOSTĘP PREMIUM
- Ojciec walczy na wojnie, matka pilnuje resztek dobytku. Ukraińscy nastolatkowie w Polsce. "Te dzieciaki nie mają nic"
- Polacy rezygnują z wyjazdu na ferie, a w Zakopanem właściciele hoteli zaniżają ceny. "Absolutne kuriozum"
- "Centrum Gnębienia Pracownic". Czy najstarsza fundacja feministyczna przetrwa? "Nowakowska wytoczy działa"
- "PiS siedzi i zmienia paczki popcornu". Wiceszef Polski 2050 o kłótniach na opozycji i kulisach feralnego głosowania
- Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Tysiące zabitych i rannych
- Zamieszanie z dymisją ministra obrony Ukrainy. Deputowany Arachamija: W tym tygodniu nie będzie zmiany
- Nagrody Grammy rozdane. Triumf Beyonce i Harry'ego Stylesa. Piosenkarka pobiła rekord wszechczasów
- Lawiny w Alpach. Dziesięć osób zginęło w weekend w Austrii i Szwajcarii
- "F-16 są lepsze od Su czy MiG-ów". Gen. Wroński: Po ich otrzymaniu Ukraińcy uzyskaliby panowanie w powietrzu
- Błaszczak o przyszłosci Wojska Polskiego. "To będzie najsilniejsza armia lądowa w Europie"