Tym razem żadna partia nie odnotowała gwałtownej zmiany poparcia w porównaniu z poprzednim miesiącem, inaczej niż w lutym, gdy Platforma straciła aż 9 pkt proc. i po raz pierwszy od 2007 r. miała notowania niższe niż 30 proc. Wtedy Donald Tusk zapłacił za fatalny początek roku w wykonaniu rządu - przede wszystkim za chaos związany z nową ustawą refundacyjną oraz fatalnie rozegraną sprawę umowy ACTA. PiS zbliżył się wówczas do PO na 2 pkt proc. Teraz obie partie dzieli 7 pkt.
W sondażu nieźle wypadły partie uznawane za lewicowe: Ruch Palikota popiera 12 proc. Polaków (o 2 pkt więcej niż w lutym), na SLD chce głosować 9 proc. badanych (bez zmian). Dość bezpieczne poparcie ma jeszcze PSL (5 proc., tyle samo co w lutym). 18 proc. jest niezdecydowanych.
"Gazeta" spytała też, na kogo Polacy chcieliby głosować w drugiej kolejności (czyli popularność tzw. partii drugiego wyboru) oraz na kogo nie chcieliby głosować wcale (czyli poziom elektoratu negatywnego). W tym drugim sondażu prowadzi PiS - 31 proc. badanych deklaruje, że nigdy nie poprze partii Jarosława Kaczyńskiego. Druga jest PO (22 proc.), a trzeci - Ruch Palikota (20 proc.). Zdaniem prof. Jacka Raciborskiego badanie powinno cieszyć zarówno Ruch Palikota, jak i SLD. - Lewica krzepnie. Scenę nadal organizuje podział PO-PiS, ale słabość Platformy i brak wzrostu PiS otwiera przestrzeń dla lewicy - mówi. Sondaż przeprowadzono między 1 a 4 marca na próbie 980 osób.
Więcej o wnioskach z badania w "Gazecie Wyborczej".
"Dlaczego mam płacić za żałobę narodową?" - list Artysty w Żałobie krąży w sieci>>
