Jarosław Wałęsa: Książka mamy wzbogaciła małżeństwo rodziców

- Bardzo się cieszę, że ta książka w ogóle jest. Ona oddawała taki nowy wymiar tego, co się dzieje w naszym domu - mówi o książce swojej mamy w wywiadzie dla Radia RMF FM Jarosław Wałęsa. Dzieli się również bolesnymi wspomnieniami z trudnego czasu po wypadku motocyklowym.

Eurodeputowany PO opowiada, że sam namawiał mamę - Danutę Wałęsę - do napisania autobiografii, która stała się w Polsce bestsellerem. - Zachęcałem mamę, żeby ją pisała, żeby zbierała te wspomnienia. Jestem wdzięczny za to, że ją napisała i bardzo się cieszę, że ta książka w ogóle jest. Ona oddawała taki nowy wymiar tego, co się dzieje w naszym domu - mówi Radiu RMF FM .

Nie zdziwiła go sceptyczna reakcja ojca na tę książkę. - Wszyscy znamy i kochamy bądź nienawidzimy mojego ojca albo go jednocześnie kochamy i nienawidzimy. On taki po prostu jest. Reaguje po swojemu i musiał zareagować. Oczywiście, skala tej reakcji nie była do przewidzenia, ale jak ze wszystkim, jeśli chodzi o mojego ojca - ja to akceptuję, bo on jest trochę ekscentrykiem - twierdzi.

- Od tej chwili wydaje mi się, że rozumie, jest nawet zadowolony, że ta książka powstała, bo teraz postrzega mamę troszeczkę inaczej, stara się ją rozumieć też trochę inaczej. Na końcu, jeśli tak się na to popatrzeć, ta książka wzbogaciła małżeństwo moich rodziców - dodaje.

"Jakoś udało mi się przetrwać tę noc"

Jarosław Wałęsa, który w zeszłym roku miał groźny wypadek motocyklowy , zapewnia, że "czuje się już dobrze". - Wróciłem do pracy i poczułem taką nową moc w sobie, taką chęć dalszego życia - tłumaczy.

Jednak całkiem jeszcze nie wyzdrowiał. - Dzisiaj mam taki trochę kryzys. Czasami tak jest niestety, że jestem słabszy i muszę walczyć z tą swoją słabością. To też mi dodaje takiego poczucia, że warto to robić, bo jak ja zwyciężę tę swoją słabość, to czuję się o tyle lepiej, że znowu mi się to udało - mówi.

Przypomina w wywiadzie jedną noc po operacji zgruchotanych w wypadku rąk, która szczególnie była dla niego ciężka. - Już nie byłem w stanie w ogóle ogarnąć tego, co się dzieje, byłem już taki zmęczony bólem, a w dodatku jeszcze była noc, więc nikt przy mnie nie był. Czułem, że tracę kontakt z rzeczywistością. Zacząłem sobie śpiewać. Śpiewałem "Czterech pancernych" i jakoś tak pozwalało mi to wrócić do czasów młodości, jakoś udało mi się przetrwać tę noc - opowiada.

Amerykanie zatopili japoński statek widmo [ZDJĘCIA] >>

TOK FM PREMIUM