Kamiński: Nie przeproszę za pokazywanie łagodnej twarzy J. Kaczyńskiego

- Nie przeproszę, to nie było kłamstwo. Głęboko wierzyłem, że po 10 kwietnia Jarosław Kaczyński będzie w stanie zakończyć wojnę polsko-polską - mówił w TOK FM Michał Kamiński. I krytykuje obecną retorykę prezesa: Mówienie o zdradzie i zamachu nie przyniosą sukcesu. Europoseł PJN uważa, że prezes PiS zaczął mówić o zamachu z obawy przed Zbigniewem Ziobrą, któremu "urosło w sondażach". Na razie Kaczyńskiemu idzie dobrze, bo "w sobotę Ziobro zaliczył megawpadkę".

Ta wpadka to oczywiście sposób i styl, w jaki Zbigniew Ziobro odpowiadał Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas słynnego warszawskiego marszu w obronie TV Trwam.

Zobacz wideo

- Ten drżący głos i ręce to dla niego duży wizerunkowy problem. Ziobro zaliczył megawpadkę - ocenił były spin doktor Prawa i Sprawiedliwości.

Zobacz wideo

Kamiński nie ma najmniejszych wątpliwości, że najważniejszym powodem przyjęcia przez PiS konfrontacyjnego kursu jest rosnące poparcie w sondażach dla Zbigniewa Ziobry i Solidarnej Polski. - Kaczyński mówi o zdradzie i zamachu w Smoleńsku, bo w takich warunkach Ziobro nie wygląda jak facet, który rzucił mu wyznanie. Tylko jak zdrajca narodowy, który w warunkach wojny ucieka w obliczu wroga. A na wykreowaniu takie wizerunku zależy Kaczyńskiemu - tłumaczył europoseł PJN-u.

A prezes i tak przegra

Ale Michał Kamiński nie ma wątpliwości, że otwarte starcie z Ziobrą oraz mówienie o zamachu w Smoleńsku nie da liderowi PiS wielkiego sukcesu.

- Jarosław Kaczyński nie wygra wyborów, tak jak ja nie odfrunę z tego studia. Bo nie mam skrzydeł. Obawiam się, że nawet jak w Polsce będziemy mieli głęboki kryzys, to ludzie nie uwierzą, że najlepszym lekarstwem jest wojna z Rosją - stwierdził.

Zdaniem Michała Kamińskiego najlepszym poparciem dla takiej opinii są twarde dane. - Obecnie w sondażu prezydenckim Jarosław Kaczyński ma 14 proc. A w II turze wyborów w 2010 roku zdobył 47 proc. - stwierdził polityk ugrupowania Polska Jest Najważniejsza. I bardzo skromnie powtarzał, że to on jest twórcą największych wyborczych sukcesów Prawa i Sprawiedliwości. - Żaden z prawicowych publicystów nie jest w stanie zakwestionować tego, że w 2005 roku na PiS [kiedy partia wygrała wybory parlamentarne - red.] głosowało lekką ręką 5 mln ludzi więcej niż dziś - podkreślił.

Kamiński w obronie PO

Aż trudno w to uwierzyć, ale Kamiński stanął w obronie polityków związanych z PO. Taka obrona świadczy o tym, jak daleko od swojej byłej partii jest dziś były polityk PiS. - Uważam za skandal miotanie przez PiS oskarżeń pod adresem premiera i prezydenta. Bronisław Komorowski to człowiek, który walczył o wolną Polskę i został demokratycznie wybrany na prezydenta - mówił w "Poranku Radia TOK FM".

Co jeszcze bardziej ciekawe, Kamiński uważa, że obecna ekipa rządząca Polską prowadzi "w wielu elementach" suwerenną politykę, tak jak robił to Lech Kaczyński. - Znałem prezydenta i wiem, że nie był antyrosyjski - tylko prowadził suwerenną politykę. Dla PiS jest niewygodne przyznać, że obecna ekipa kontynuuje politykę Lecha Kaczyńskiego. Bo oficjalna polityka PiS, to miotanie oskarżeń, że to są zdrajcy narodu - powiedział.

Cała prawda do przeczytania w książce

Kamiński wydal niedawno książkę poświęconą Prawu i Sprawiedliwości. Zapewnia, że publikacja nie jest wcale sensacyjnym rozliczeniem z byłymi kolegami. - Żadnych plugawych rzeczy tam nie mówię. Nikomu kryminalnych rzeczy nie zarzucam. A poza tym większość ludzi z Prawa i Sprawiedliwości opisana jest pozytywnie.

Oczywiście wśród nich nie ma Jarosława Kaczyńskiego. - Ale nie atakuję go za sprawy osobiste czy kryminalne. Mam prawo do krytyki. Kaczyński nie szczędził mi krytyki. Mam więc prawo poddać krytyce politykę Jarosława Kaczyńskiego, w wyniku której znalazłem się poza PiS - argumentował.

Przypomnijmy, Michał Kamiński opuścił Prawo i Sprawiedliwość po wyborach prezydenckich w 2010 roku. Jarosław Kaczyński po przegranej w II turze z Bronisławem Komorowskim skrytykował twórców swojej kampanii - z Kamińskim i Joanną Kluzik-Rostkowską na czele - za to, że nie pozwolili prezesowi wykorzystywać w kampanii sprawy katastrofy smoleńskiej.

Przeprosi pan - jak Joanna Kluzik-Rostkowska - za pokazywanie ludziom fałszywej, łagodnej twarzy Jarosława Kaczyńskiego? - pytała prowadząca Poranek. - Nie przeproszę, bo głęboko wierzyłem, że 10 kwietnia 2010 roku stał się momentem zwrotnym dla Jarosława Kaczyńskiego. I że będzie on w stanie zakończyć wojnę polsko-polską - powtarzał dziś w TOK FM były spin doktor PiS.

"Jarosław Kaczyński kapitalizuje ludzki gniew. To bardzo niebezpieczne" >>>

"Mamy prawo do swoich mediów". Marsz przeciwko nieprzyznaniu koncesji TV Trwam>>

TOK FM PREMIUM