Z byłą posłanką PiS i szefową sztabu Jarosława Kaczyńskiego rozmawiała Teresa Torańska. To kolejny wywiad znanej dziennikarski dla "Newsweeka", wcześniej rozmowa z Adamem Bielanem wzbudziła dużo kontrowersji - polityk zarzucił Torańskiej manipulacje , brak autoryzacji i to, że rozmowa przeprowadzona zaraz po katastrofie smoleńskiej była przeprowadzona nie do gazety, ale do książki. Redaktorka zarzuty odpierała .
"Jarek mnie tylko wypożyczył"
- Ja byłam od Jarka. Nie od Leszka. Jarek śmiał się, że bratu mnie tylko wypożyczył. Miał rację. To Jarek dał mi szansę w polityce - opowiada.
I zdradza szczegóły dojścia PiS do władzy. - Marcinkiewicz mnie nie chciał. Został premierem wyciągniętym z kapelusza. Według mnie odbyło się to tak. Wygraliśmy - ku zdziwieniu wszystkich - wybory parlamentarne i Jarosław Kaczyński jako szef zwycięskiej partii powinien był zostać premierem. Ale nierozstrzygnięte jeszcze były wybory prezydenckie między Lechem a Donaldem Tuskiem i istniała obawa, że Polacy nie zagłosują na brata premiera. Lechu gotów był je przegrać, byleby tylko Jarek został premierem i odwrotnie: Jarek oddałby wszystkie stanowiska za to, żeby Lech został prezydentem. Zadecydował jak zwykle Jarosław. I zawisło pytanie, kogo mianować na stanowisko premiera. Potrzebny był ktoś, kto nie zagrozi braciom i pogodzi się z rolą wykonawcy ich poleceń. Padło na Marcinkiewicza. Uległ tabloidom. Omotały go. Ale miał zalety - był otwarty i potrafił łączyć różne nurty - opowiada.
"Jarek zawsze bał się konkurencji po prawej stronie"
Kluzik-Rostkowska mówi też o ostatniej kampanii prezydenckiej. - Czy Jarek zdecyduje się kandydować na prezydenta? Czy będzie w stanie? Sondażownia SMG/KRC zrobiła badania. Pokazała kilku potencjalnych kandydatów, w tym mnie. Adam Hofman poszedł z tymi badaniami do Jarka. "Joasia - zadzwonił ktoś do mnie - ty grasz z Hofmanem. Chcesz być kandydatką?". Czego? Nie wiedziałam, o co chodzi. Bo nikt mi o tych badaniach wcześniej nie powiedział. "No co wy, oszaleliście?!". Jarek te badania, bardzo to dziwne, potraktował całkiem poważnie. Odkryłam to kilka miesięcy później. I uznał, że mam ambicje polityczne. A jeśli mam, to mogę mu mącić. Co było totalną bzdurą. Mnie do głowy by nie przyszło, żeby walczyć z Jarosławem o PiS - kwituje.
"Świat podzielił się na ludzi, którzy go lubią, i ludzi, którzy nie lubią"
"Pomogły ustawki dziadka Jarka z wnuczkami?" - pyta Torańska o kampanię w której Kaczyński pokazywał się z dziećmi Marty Kaczyńskiej. - Były po to, by pokazać, że Jarek nie jest samotnym człowiekiem. Od razu po katastrofie nie był, a teraz znowu jest. Odizolowany od świata, od lat wożony przez kierowców, trudno nawiązuje relacje kumpelskie. Spotyka ludzi wyłącznie tych, których chce, i na swoich warunkach. Jarek - mówiłam mu uczciwie - idziemy w górę, ale miejmy świadomość, że gramy o dobry wynik, który będzie trampoliną do kampanii samorządowej i potem parlamentarnej. Jemu świat podzielił się na ludzi, którzy go lubią, i ludzi, którzy nie lubią. I to, co mu dawał Lech, to był kontakt z powszedniością. On mu przybliżał codzienność, miał żonę, przyjaciół, córkę z jej przyjaciółmi i różne perypetie życiowe. Zobaczyłam to dopiero, jak Jarek został sam. Wcześniej widziałam inną relację - Jarosława popychającego Lecha do polityki.
Pojechałam na krótkie wakacje z dziećmi, a on został sam w siedzibie PiS. Przyszli do niego Zbyszek Ziobro i Macierewicz i prawdopodobnie przekonali, że gdyby mówił o katastrofie, toby wygrał - opowiada.
Wybuchy na Ukrainie. Kilkadziesiąt osób rannych [ZDJĘCIA] >>
