Mazowiecki gorzko o incydencie pod Sejmem: "Dziennikarze chyba się pogubili" [OPINIA]
Gorzką analizę stanu dziennikarstwa pióra Mazowieckiego sprowokował incydent z udziałem Stefana Niesiołowskiego i Ewy Stankiewicz. W czasie blokowania Sejmu przez związkowców "Solidarności" prawicowa reżyserka podeszła do polityka PO. Z włączoną - wbrew jego woli - kamerą. Wściekły poseł powiedział "won" i odepchnął obiektyw. CZYTAJ >>
- Telewizyjne relacje zdarzeń, w Sejmie i poza nim, sprowadzały się do awantur i szczucia na polityków, głównie tych, którzy odważyli się głosować za reformą emerytur - zauważa Mazowiecki w "GW". - To, że związkowcy naruszyli prawo (...) jakoś umknęło uwadze i krytyce mediów - dodaje.
- To niebezpieczne, że dziennikarze w ogóle nie zauważają, że politycy i związkowcy bezwzględnie ich wykorzystują, dostarczając im tylko takich słów i zdarzeń, które mają szanse przebić się w mediach. Może więc komentując, nie zaczynajmy od pukania się w cudze głowy, na przykład Niesiołowskiego. Zacznijmy od własnych - kończy Mazowiecki.
Całość przeczytasz w ''Gazecie Wyborczej''
Praca do 67. roku życia? Sprawdź, kiedy przejdziesz na emeryturę [TABELA]>>