Cymański chce wyręczać lewicę. A jak znajdą się pieniądze - podwyższać zasiłki
Europoseł Tadeusz Cymański boleje nad tym, że Polska jest krajem bez partii lewicowej z prawdziwego zdarzenia. Jak mówił w "Poranku Radia TOK FM", lewica "zawsze jest blisko robotnika, emeryta, rodziny wielodzietnej". Ale polska lewica gdzieś to zapodziała - ocenił.
Dlatego nie kryje, że ma zamiar walczyć z problemami, które są domeną ugrupowań lewicowych.
- Polska jest liderem, jeśli chodzi o kontrasty społeczne, nierówności. A to się przekłada na dramat demograficzny. To wielkie wyzwanie. To jest to, co chciałbym realizować w Solidarnej Polsce.
Gość "Poranka Radia TOK FM" zastrzega, że bardzo daleko mu do lewicowców spod czerwonych sztandarów. Za to znacznie bliżej do tego, co robił Lech Kaczyński. - Kiedy prezydent usłyszał, że jest socjalistą, nie zraził się. Bo problem nie jest w skompromitowanych nazwach. Socjalizm kojarzy się z tym, co najgorsze. Tak jak kolor czerwony kojarzy się ze sztandarami bolszewickimi - wyjaśniał.
Dlatego nie kryje, że Solidarną Polskę widzi jako "społecznie wrażliwą partię, która walczy o to, co niezrealizowane w przeszłości".
Chcą dać więcej. Ale nikomu nie zabierać
Zdaniem europosła Cymańskiego, państwo powinno jak najszybciej zacząć walczyć z niżem demograficznym, czyli zaproponować "realne działania, które mogą stymulować liczbę urodzeń".
Jak wyliczał polityk SP, zmiany powinny dotyczyć np. większej liczby przedszkoli. - Pieniądze też są kluczowe. Nasze zasiłki sytuują nas koło Rumunii i Bułgarii. Polska nie jest bogata, ale nie jest państwem biednym. Stać nas na więcej - stwierdził w rozmowie z Janem Wróblem.
Jak Cymański i jego partyjni koledzy chcą dać więcej pieniędzy młodym rodzicom? - Tych pieniędzy trzeba poszukać, ale nie zabrać. Trzeba szukać oszczędności. Gdzie są pieniądze? Szara strefa. Podniesienie składki na ZUS dla najwięcej zarabiających, a to prawie miliard - wyliczał europoseł SP.