Dziś mija termin ultimatum Jarosława Kaczyńskiego wobec Solidarnej Polski. Do 27 lipca mogą wrócić do PiS, a jeśli tego nie zrobią, to nie mają co liczyć na miejsca na listach wyborczych partii Kaczyńskiego. Media spekulują, ilu ziobrystów przystanie na propozycję prezesa. Mówi się o dwóch, trzech czy nawet pięciu. Jarosław Kaczyński sugerował, że uciekinierów może być nawet siedmiu.
- Absolutnie nie będzie żadnych grupowych powrotów do PiS. Mogę założyć się o dobrego szampana, że tak nie będzie - zarzeka się jednak Patryk Jaki, rzecznik Solidarnej Polski. Jak dotąd żaden z ważnych polityków SP nie zdecydował się na powrót do PiS. Jednak zbliżający się termin może niektórych polityków do tego zmotywować. W to jednak nie wierzy europoseł Tadeusz Cymański. - Nie spodziewam się niczego takiego. Większość podejmowała decyzję o odejściu z PiS świadomie - stwierdził w rozmowie z nami.
Posłowie ziobrystów dopuszczają jednak możliwość utraty pojedynczych parlamentarzystów. Szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk mówi nam wprost, że "nikt nikogo w Solidarnej Polsce nie trzyma". - Przy takiej skali proponowanych politycznych fantów, bo PiS jest w stanie zrobić wszystko, pojedyncze przypadki mogą się zdarzyć - stwierdził Jaki. Podobnie myśli poseł Andrzej Dera: "Wolność i swoboda niech żyją w partii - u nas tak jest. Może się zdarzyć pojedynczy przypadek, tego nie wykluczam".
Jaki dodaje, że nawet utrata jednego posła nie zbilansuje PiS-owi strat z poprzednich miesięcy. Aż siedmiu posłów opuściło Kaczyńskiego, by przejść do Zbigniewa Ziobry. - I tak będzie 7:1 dla nas - mówi.
Wczoraj pojawiła się informacja, że zapewne dwóch posłów Solidarnej Polski odejdzie z klubu: Mariusz-Orion Jędrysek i Bartosz Kownacki. Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że jako trzeci klub może opuścić Jerzy Rębek. Na razie jednak nikt nie potwierdził tych spekulacji. O ich prawdziwości dowiemy się dziś.
