"Pytam: po co Kluzik w rządzie?". "Wciąż nie ma decyzji premiera"
Posłanka Kluzik-Rostkowska, która w przeszłości pracowała już jako wiceminister pracy, ma wejść do rządu na stanowisko sekretarza stanu w resorcie finansów.
Rafał Grupiński ceni kompetencje partyjnej koleżanki, ale podkreśla, że w sprawie jej nowej pracy ciągle brak najważniejszej decyzji. - Jak na razie nie ma oficjalnej decyzji premiera w tej kwestii - stwierdził w "Poranku Radia TOK FM".
Jak dodał Joanna Kluzik-Rostkowska, wraz z in. posłami PO pracowała "nad specjalnym programem zmian rynku pracy". I efektami tej pracy będzie "mogła się podzielić z ministrem finansów". - A wiadomo, że minister finansów zawsze jest trudnym partnerem w sprawach społecznych - ocenił Rafał Grupiński.
To nie wotum nieufności
Szef klubu PO zapewnia, że ewentualny awans Kluzik-Rostkowskiej do resortu finansów nie jest wotum nieufności dla szefa resortu pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza.
- Kompetencje ministra i jego sposób pracy pan premier bardzo ceni - podkreślał Grupiński w TOK FM.
"Mógłbym zapytać, po co"
Według informacji tygodnika "Wprost" posłanka PO być prawą ręką min. Rostowskiego w sprawach rynku pracy.
Informacja o wejściu Joanny KLuzik-Rostkowskiej do rządu nie zaskoczyła specjalnie senatora Marka Borowskiego. Ale w "Poranku Radia TOK FM" dzielił się swoimi wątpliwościami w tej sprawie.
- Mógłbym zapytać, w jakim celu. Cenię kompetencje pani Kluzik-Rostkowskiej. W sferze polityki społecznej ona jest naprawdę dobra. Ale szkoda jej na stanowisko sekretarza stanu, żeby opiniować projekty - uważa senator.
Zdaniem Borowskiego polityka społeczna wymaga reform. I rząd powinien zabrać się do pracy.
- Wtedy obecność Joanny Kluzik-Rostkowskiej byłaby bardzo potrzebna - przyznał gość "Poranka Radia TOK FM".