Tusk osaczony. Spodziewa się prowokacji. "Nawet z synem rozmawia przez synową"

"Premier czuje się osaczony. Przez służby specjalne, wielki biznes i złych ludzi, którzy chcą go dopaść. Spodziewa się najgorszego: podsłuchów, prowokacji" - czytamy w najnowszym "Newsweeku".

Tusk miał powiedzieć do Andrzeja Biernata, szefa łódzkiej PO. - Mówię ci, Andrzej. Sprawa mojego syna to jeszcze nic. Kiedy wyjdą afery dotyczące naszych kolegów z PO, to dopiero będziemy mieli katastrofę - cytuje tygodnik. Choć inny polityk PO przekonuje, że Tusk uważa, że "materiały służb to w większości bezwartościowe g... wiedza z gazet".

"Kiedy w poprzedniej kadencji Donald Tusk szedł na kolację do restauracji, z ostrożności siadał tyłem do sali. Dziś nie robi już nawet tego. Przestał wychodzić na miasto i zaszył się w swojej siedzibie. Od nieznajomych stroni, zastrzeżonych dokumentów woli nie dotykać. Od biznesu trzyma się z daleka i niczego nie załatwia przez telefon. Nawet z własnym synem kontaktuje się przez synową" - czytamy w tygodniku.

"Będziemy mieli katastrofę"

Według "Newsweeka" premier nie czuje się pewnie nawet w kancelarii. Tusk obawia się, że może być namierzony z parku, na który wychodzą okna gabinetu. "Zaciąga w nich zasłony, a gości prosi o pozostawienie telefonów na specjalnej półeczce w sekretariacie. A gdy chce porozmawiać naprawdę swobodnie, to przenosi się do pomieszczenia w części wypoczynkowej budynku, skąd okna wychodzą już tylko na dziedziniec. Dopiero tam jest bezpieczny", czytamy.

Cały tekst w najnowszym "Newsweeku" .

TOK FM PREMIUM