"Gdyby komendant poleciał, następny przejrzałby sprawy" - politycy u Olejnik o sprawie opolanki
Do zatrzymania Joanny W. doszło we wtorek. Policjanci zjawili się u niej ok. godz. 21, a do jej mieszkania, w którym przebywała pozostawiona bez opieki dwójka dzieci w wieku 2 i 6 lat, weszli ok. godz. 21.45, gdy Joanna W. wróciła z zakupów. Mieli doprowadzić kobietę do aresztu, by mogła w nim odbyć zastępczą karę 25 dni pozbawienia wolności wydaną po bezskutecznych próbach wyegzekwowania nałożonej na kobietę kary grzywny - ponad 2 tys. zł. Podczas zatrzymania okazało się, że kobieta sama wychowuje dwójkę dzieci (Joanna W. sprecyzowała, że jest mężatką, ale jej mąż przebywa za granicą). Kobieta nie miała pieniędzy, by opłacić należności, więc policjanci zatrzymali ją, a dwójkę dzieci odwieźli do rodziny zastępczej.
Nałęcz: Dziwię się sędziemu
- To sprawa wymiaru sprawiedliwości. No, na miły Bóg! Ta pani była winna 2 tys. zł. Gdyby ją aresztowali na miesiąc, koszt utrzymania to następne 2 tys. Dzieci - następne 3 tys. Powinna zostać wezwana do prac społecznych, do innych rzeczy. Nie w takiej formule, dlaczego od razu zamykanie? - pytał w "7. Dniu Tygodnia" polityk PSL.
Wg niego błędna była decyzja, która doprowadziła do rozdzielenia rodziny, niezależnie od tego, czy wydarzyło się to w dzień, czy w nocy. - Najmniej bym obciążał policję. Policjanci, którzy tam szli, uczestniczą w innych interwencjach, np. przeciwko bandytom stadionowym. Oni mają inną skórę - dodał Żelichowski. - Ale powinni mieć zwoje - rzuciła Monika Olejnik.
Ze Stanisławem Żelichowskim zgodził się prezydencki minister prof. Tomasz Nałęcz. - Mi się w głowie nie mieści zachowanie sądu, więc poszukiwanie winnego w policji jest nieporozumieniem. W praworządnym państwie policja nie interpretuje postanowień sądu, a ja dziwię się dobremu samopoczuciu sędziego. To sąd to powinien sprawdzić - mówił Nałęcz.
Hofman: "Gdyby komendant poleciał, to następny..."
Przechodząc do rozmowy z Adamem Hofmanem Monika Olejnik przypomniała słowa Leszka Millera, który stwierdził, że Polska za Kaczyńskiego i Tuska się nie różni, bo kiedyś policja wchodziła do mieszkań o 6 rano, a teraz o 23. - My łapaliśmy bandytów, a tu wyciąga się dzieci w piżamkach z łóżeczka - odpowiedział liderowi SLD Hofman.
Zdaniem Hofmana ta sprawa wpisuje się w ciąg wydarzeń, w których nie ma nikogo osobiście odpowiedzialnego za popełnione błędy. Wymienił przypadki dachu Stadionu Narodowego, podmienione ciała ofiar katastrofy smoleńskiej i właśnie aresztowanie w Opolu. - Cieszmy się dalej, niech nam Tusk rządzi. (...) Możemy zamykać oczy i mówić, że nie ma winnych, ale to jest obraz państwa, którym od pięciu lat rządzi Donald Tusk. Gdyby komendant poleciał, to następny wszcząłby procedury i przejrzał sprawy. Musi być odpowiedzialność personalna, a w tym rządzie tego nie ma - mówił rzecznik PiS.
Kempa do Halickiego: "Przegłosowaliście ustawę, która pozwala zabierać dzieci"
Zdaniem posłanki Solidarnej Polski Beaty Kempy, w momencie ustalenia, że w mieszkaniu są małoletnie dzieci, policjanci powinni odstąpić od czynności i napisać raport, który stanowiłby podstawę do zawiadomienia sądu karnego i rodzinnego. - Musimy zrewidować przepisy dotyczące pieczy zastępczej. Przegłosowaliście ustawę, która pozwala urzędnikom zabierać dzieci z domu, nawet bez pokwitowania - mówiąc to Kempa zwróciła się do obecnego w studiu posła PO Andrzeja Halickiego.
Wicemarszałkini Sejmu z ramienia Ruchu Palikota powiedziała, że na tę sprawę należy spojrzeć jako na przykład działania całego wymiaru sprawiedliwości: - Za drobne wykroczenia, jak niezapłacony mandat czy bycie drobnym użytkownikiem konopi, zatrzymuje się i kara surowo. A w przypadku wielkich przestępców wymiar sprawiedliwości sobie nie radzi. Mamy bardzo poważny problem.
- Nie może być tak, że widać, że mniejsi, słabsi, którzy mniej zawinili, są karani z całą surowością, bo policji łatwiej sobie radzić z takimi przypadkami: wejść do domu i aresztować kobietę, niż walczyć z korupcją i wielkimi malwersacjami finansowymi. Nie możemy dłużej tolerować takiej sytuacji - dodała Nowicka.
Olejniczak oskarża policję: "Są inne metody"
Zdaniem Wojciecha Olejniczaka sąd źle postąpił, decydując się na areszt, ale wina leży również po stronie policji. - Jest dzielnicowy, który powinien się tym zainteresować: pójść tam w ciągu dnia i dowiedzieć, o co chodzi. Są inne metody niż przychodzenie o 22. Zadziałała tu brutalna litera prawa i są tego konsekwencje - mówił europoseł SLD, odnosząc się do niedawnej wypowiedzi Jarosława Gowina, który powiedział, że "ma w nosie" literę prawa.
Andrzej Halicki również nie bronił policji. - Policjant musi wykonywać decyzje, ale jeśli trafi na człowieka podpiętego do kroplówki, to nie może tego zrobić. Dokładnie tak samo jest z dziećmi - mówił poseł PO.
Przypomniał, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zdecydowało się na zmianę przepisów. - Te przepisy są precyzyjne, ale trzeba to doprecyzować. Minister Cichocki powiedział, że wymieni w zarządzeniu sytuacje, w których powinna być chwila na sprawdzenie informacji - dodał Halicki.
-
"Ktoś prezesa okłamuje, żeby się cieszył". Lubnauer o głośnych słowach Kaczyńskiego o marszu
-
Ujawniono plan opozycji na końcówkę kampanii. Ekspert ma wątpliwości, czy to dobra ścieżka
-
Oto zwycięzca Marszu Miliona Serc. "Nie jest dziadersem jak Tusk czy Kaczyński"
-
Co dalej ze stopami procentowymi? "Reakcja złotego może być makabryczna"
-
Małgorzata Daniszewska nie żyje. Wdowa po Jerzym Urbanie miała 68 lat
- Nowe wątki afery wizowej. "Tak skopanej operacji jeszcze nie widziałem"
- Nowy sondaż po Marszu Miliona Serc. Kaczyński może czuć na plecach oddech Tuska
- Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Nowe informacje od strażaków
- Chat GPT ma zyskać głos i wzrok, czyli przegląd nowości AI. I ważny proces o "przyszłość internetu"
- Rolnicy poprą PiS? Sołtyska: Widzimy, że to się nie klei