Kamiński: Stałem obok prezydenta i zastanawiałem się, co by było, gdybym wywalczył to miejsce dla Jarosława Kaczyńskiego

- Jako obywatel, jako człowiek, który w pewnym momencie dostanie kartkę wyborczą, zadaję sobie pytanie, co to oznacza dla polskiego państwa, jeżeli partia polityczna uważająca, że Rosjanie zabili polskiego prezydenta, dojdzie do władzy - mówi Michał Kamiński w rozmowie z Konradem Piaseckim w RMF FM.

Kamiński przyznaje też, że niewiele brakowało, by pomógł Kaczyńskiemu wygrać wybory. Dodaje też, że odszedł z PiS, gdy Jarosław Kaczyński oświadczył, że nie pamięta trzech miesięcy kampanii wyborczej, bo był na proszkach. - Odszedłem wtedy, gdy zrozumiałem, że ta jego przemiana jest fałszywa - mówi.

Na pytanie Piaseckiego, czy jako wieloletni współpracownik prezesa PiS uważa, że wierzy on w zamach, odpowiedział: - Proszę zapytać Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem Kamińskiego, niezależnie od tego, czy wiara w zamach wynika z osobistych pobudek, czy jest polityczną taktyką, jest to wiadomość groźna dla państwa polskiego.

Były spin doktor PiS wypowiedział się też o sytuacji Platformy Obywatelskiej. Zaznacza, że problemem Platformy jest to, że ktoś może ją zastąpić i zanegować jej rolę jedynej partii, która jest w stanie obronić przed dojściem do władzy PiS.- I to jest niebezpieczeństwo dla Platformy, że nowa silniejsza lewica powie "to my was obronimy przed Kaczyńskim, bo Platforma już nie da rady" - mówi Kamiński. Jego zdaniem taką siłą może być grupa skupiona wokół Aleksandra Kwaśniewskiego.

Kamiński zauważa, że PiS i tak nie zdobywa żadnych nowych głosów, ale kiedy zaczyna zachowywać się bardziej przewidywalnie, to traci na tym Platforma. - Złe rzeczy zaczynają być wielkim problemem rządu. W momencie, kiedy PiS zaczyna lansować teorie, które nie znajdują poklasku u większości Polaków, pomaga rządowi.

TOK FM PREMIUM