"Koniec kawioru, czas na chłopskie jadło" - kto się cieszy, a kto denerwuje wygraną Piechocińskiego?
Kongres PSL wybrał Janusza Piechocińskiego na nowego prezesa PSL - otrzymał on 547 głosów; dotychczasowy prezes Stronnictwa Waldemar Pawlak - 530. Pawlak zapowiedział już rezygnację ze stanowiska wicepremiera i ministra gospodarki. Kto się cieszy z tych zmian, a dla kogo są one powodem do niepokoju?
Pawlak, Tusk, działacze
- Wybór Janusza Piechocińskiego przede wszystkim mnie zdziwił. I chyba nie byłem w tym uczuciu odosobniony - mówi w rozmowie z nami dr Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego. - Ten wybór nam pokazał, że nie zdajemy sobie sprawy z siły oddziaływania kryzysu w mniejszych miejscowościach. PSL jest zaś bardzo zakorzeniony w społeczeństwie. Istnieje realnie na polskiej wsi. Można się więc zastanawiać, czy zmiany szefa nie wymusiły partyjne doły. Zresztą, wczoraj miałem wrażenie, że obaj panowie - i Pawlak, i Piechociński - byli kompletnie nieprzygotowani i chyba mieli przygotowane mowy na inny wynik wyborów - dodaje politolog.
Kto jego zdaniem najbardziej zdenerwował się zwycięstwem Janusza Piechocińskiego?
1. Waldemar Pawlak. "Tu chyba wiele tłumaczyć nie trzeba - Pawlak stracił kierownictwo w swojej partii".
2. Donald Tusk. "Koalicja tak różnych partii, jak PSL i PO - różnych historycznie, ideologicznie i pod względem profilu wyborców - opierała się dotychczas na pozytywnych relacjach Tuska z Pawlakiem. Teraz to naturalne spoiwo pęka i Donald Tusk staje przed kolejną niewiadomą. To może być dla niego wyjątkowo problematyczne, ponieważ tych "niewiadomych" ma już całkiem dużo: we własnej partii, w gospodarce i polityce międzynarodowej.
To oczywiste, że jeśli obecny wicepremier i lider partii koalicyjnej został odsunięty od władzy w partii, to ta partia źle się czuje w koalicji. Każdy następca Pawlaka będzie musiał pokazywać swojemu zapleczu, że jest inny od poprzedniego szefa. Więc Piechociński będzie potrzebował platformę pryncypialnego sporu z Donaldem Tuskiem. Sporu, którego nie będzie mógł przegrać - to jego zobowiązanie wyborcze, które wcześniej czy później będzie musiał spłacić".
3. Działacze. "Wkurzeni mogą być działacze, którzy zawdzięczali pozycje w partii i administracji wprost Pawlakowi. To oni będą pierwszymi, którzy stracą stanowiska w sytuacji postępującego osłabienia PSL. Janusz Piechociński będzie potrzebował silnego zaplecza i będzie musiał je dopiero sobie stworzyć. Obsada stanowisk będzie w Stronnictwie ważniejsza niż do tej pory, nastąpią gwałtowne przesunięcia przy tym stole i nie wszyscy, którzy mieli dostęp do najlepszych dań, będą mogli nadal zadowalać się kawiorem. Teraz będą bliżej chłopskiego jadła.
"To ważniejsza zmiana niż myślimy"
- Niektórym się wydaje, że zmiana w PSL-u jest mało znacząca, ale może doprowadzić do wielu, często szkodliwych scenariuszy - twierdzi dr Norbert Maliszewski, specjalista ds. marketingu politycznego. Kto w jego opinii jest najbardziej niezadowolony? - Oczywiście, Waldemar Pawlak i osoby z nim związane - zauważa. - Ale mowa o nazwiskach nie jest tu najistotniejsza, ponieważ całe Polskie Stronnictwo Ludowe znalazło się w trudnej sytuacji.
- Bardzo prawdopodobne jest to, że powstaną dwie frakcje w PSL-u i przy tej dwuwładzy - Pawlaka i Piechocińskiego - sytuacja będzie napięta. A to już się dzieje - w głosowaniu na szefa Rady Naczelnej PSL wygrał Jarosław Kalinowski - podkreśla dr Maliszewski. - Ta walka frakcyjna będzie miała miejsce przez dłuższy okres. W tle tego wszystkiego mamy negocjacje ws. budżetu wspólnej polityki rolnej, gdzie trudno będzie wytłumaczyć rolnikom, że dostaną mniej. I te dwie frakcje Stronnictwa będą się starały wykazać, że nie są winne. To powód napięć.
Chłopi z Wiejskiej mają nowego lidera [BLOG] >>>
- Przy kolejnych decyzjach rządu, każda frakcja będzie się starała pokazać, że jest "lepszą opozycją w koalicji". Nie będzie więc spokojnie, w dłuższym okresie koalicja może nie wytrzymać i nastąpi przetasowanie - przewiduje nasz rozmówca. - Są dwa scenariusze: albo Piechociński będzie dążył do tego, żeby Pawlak pozostał w rządzie i był kozłem ofiarnym, albo Waldemar Pawlak poda się do dymisji i będzie chciał przejść do tylnych ław poselskich, aby stamtąd być "opozycją w koalicji".
A PiS pewnie liczy...
- Każdy kryzys koalicyjny zwiększa szansę na przedterminowe wybory. Jeżeli ktoś byłby zadowolony z wyniku wyborów w PSL i zawirowań w koalicji, to głównie Prawo i Sprawiedliwość - zauważa dr Robert Sobiech, socjolog. - Ale PSL jest zbyt długo w polityce, żeby nie zdawać sobie z tego sprawy - dodaje.
Wejście Piechocińskiego okazją do roszad [BLOG] >>>
Zdaniem naszego rozmówcy jednak kryzys koalicyjny nie nastąpi, ponieważ politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego mają świadomość, że dekonstrukcja koalicji im zaszkodzi najbardziej. - Nie sądzę też, żeby Donald Tusk się czuł zagrożony, bo to jest interes PSL-u, żeby być w rządzie i u władzy. PSL nie powinien być więc zainteresowany nadwerężaniem stosunków z PO.
DOSTĘP PREMIUM
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- Co dalej w sprawie tortur w więzieniu w Barczewie? Ekspert: Obawiam się najgorszego scenariusza
- "Dziś nie płacę" i "dzida". Ale potem wracają, bo "pensja przyszła". Plaga kradzieży paliw na stacjach
- Horror w schronisku pod Nowym Tomyślem. "Policja znalazła martwe psy w budach i lodówkach"
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- 500 plus na nowy okres. Wnioski już można składać do ZUS
- Chiński balon szpiegowski nad USA. Pentagonem przekonuje: Nie stanowi militarnego zagrożenia
- Szef CIA nie pozostawia złudzeń: Następne sześć miesięcy będzie krytyczne dla Ukrainy
- Czy w tę niedzielę sklepy będą otwarte? Niedziele handlowe 2023 [LISTA]
- Depresja Polaków może kosztować gospodarkę nawet 2 mld zł rocznie. "Ten stan szybko się nie poprawi"