Przestać komentować słowa Kaczyńskiego? "Musimy reagować na hucpiarzy i populistów"

- Byłoby wspaniale, gdyby nienawistne i jątrzące wypowiedzi Kaczyńskiego były ignorowane. Ale tak nie jest i tak nie będzie - mówi w rozmowie z TOK FM prof. Jan Hartman, filozof. - Normalne media nie mogą go ignorować. W związku z tym ludzie odpowiedzialni muszą reagować - dodaje.

Prof. Hartman odnosi się do wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego z weekendu, który apelował o repolonizację mediów oraz oświadczył, że "mamy w Polsce do czynienia z nawrotem systemu postkomunistycznego w jego skrajnej wersji. Jeszcze nigdy po roku 1989 niepodległość nie była tak bardzo zagrożona". Do deklaracji szefa Prawa i Sprawiedliwości odniósł się już w Poranku TOK FM Henryk Wujec , doradca prezydenta. Jego zdaniem nie należy się za bardzo przejmować opowieściami Kaczyńskiego o zagrożonej niepodległości. - Każdy widzi, że to nie jest nic mądrego - uważa.

"Mediów nie stać na to, żeby ignorować Kaczyńskiego"

- Byłoby wspaniale, gdyby takie nienawistne, jątrzące i obliczone na podburzanie nastrojów społecznych wypowiedzi były ignorowane - komentuje prof. Jan Hartman. - Gdyby media nie spijały każdego słowa z ust Jarosława Kaczyńskiego - wtedy byłoby wszystko jedno, co on mówi. Ale tak nie jest i nie będzie. Cokolwiek powie Jarosław Kaczyński, będzie nagłaśniane. Pozostaje nam tylko jedno: za każdym razem reagować - dodaje.

Zdaniem etyka, Jarosław Kaczyński "świadomie i cynicznie podburza nastroje strachu, gniewu, ksenofobii, nienawiści". - Niestety, nie mamy wyjścia - musimy tańczyć jak nam Kaczyński zagra - zauważa profesor. Hartman tłumaczy: - Mediów nie stać na to, żeby ignorować słowa Kaczyńskiego. W związku z tym, ludzie dobrej woli, ludzie roztropni i odpowiedzialni, są zmuszeni reagować słowami potępienia. Taka gra będzie się toczyć, dopóki Jarosław Kaczyński i jemu podobni będą w polskiej polityce. A będą prawdopodobnie jeszcze długo.

"Reguły dyktują radykałowie"

- Istnieje zapotrzebowanie na słowa wrogości. Znaczna część społeczeństwa jest sfrustrowana, zagubiona, zagniewana. I tak jest w każdym społeczeństwie - kontynuuje Hartman. - W każdym społeczeństwie są też politycy, którzy próbują pobudzać takie nastroje i zdobywać dla siebie w ten sposób poparcie. Czym gorsza jest sytuacja ekonomiczna i polityczna, tym bardziej im się to udaje. Polska nie różni się w ten sposób od innych krajów. Jarosław Kaczyński to rozumie i próbuje tą kartą coś ugrać. Rolą ludzi odpowiedzialnych za państwo jest się temu przeciwstawiać. W jakiś sposób jesteśmy zakładnikami radykałów politycznych, hucpiarzy i rozmaitych populistów. Nie mamy wyjścia.

- Media zmuszają nas do tego, żebyśmy reagowali. I dobrze, że to robią. Reguły gry dyktują radykałowie - takie jest ich wilcze prawo - zauważa filozof.

"Musimy odpowiadać"

- Media, gdy mówi coś Kaczyński, automatycznie podstawiają mu mikrofon. Nie zastanawiają się, czy go nie zignorować - podkreśla Jan Hartman. - Zresztą, interesem mediów jest zwiększać oglądalność, a misją - informować, co się naprawdę dzieje, a przecież Kaczyński, gdy coś mówi, to mówi to naprawdę. I nie obwiniam mediów - są, czym są. To tylko bardzo wyrafinowane redakcje mogą sobie pozwolić na to, żeby spuścić zasłonę miłosiernego milczenia na dyskurs wichrzycieli i hucpiarzy. Normalne media tego robić nie mogą. W związku z tym my musimy odpowiadać.

Filozof podsumowuje, że pomimo różnego rodzaju odpowiedzi na deklaracje Jarosława Kaczyńskiego, nie docierają one do właściwych adresatów. - Osoby, które wierzą, że jesteśmy zagrożeni przez Niemcy, Rosję, a Kaczyński nas zbawi, nie czytają wypowiedzi, które padają z naszej strony. I w tym sensie jesteśmy bezsilni.

TOK FM PREMIUM