Prof. Piotr Gliński pojawił się w centrum sceny politycznej na początku października 2012 roku jako kandydat PiS na premiera. Partia Jarosława Kaczyńskiego zapowiadała wtedy rychłe złożenie wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla gabinetu Donalda Tuska.
Ale dokument do tej pory nie trafił do Sejmu. Jak zapewniał w "Poranku Radia TOK FM" Mariusz Błaszczak, PiS czeka, bo jest partią odpowiedzialną.
- Nie chcieliśmy składać wniosku, kiedy trwały negocjacje dotyczące nowej perspektywy budżetowej w UE. Żeby nie padł argument, że przeszkadzamy rządowi.
Skoro porozumienia w sprawie unijnego budżetu ciągle nie ma, PiS nie będzie dłużej czekać. - Wniosek złożymy po głosowaniu nad wotum nieufności dla ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Debata w tej sprawie odbędzie się 23 stycznia, a głosowanie 25 stycznia.
Profesor prowadzi rozmowy
Im więcej czasu upływa od debiutu prof. Glińskiego w roli kandydata na premiera, tym rzadziej widać go w mediach. Ale Mariusz Błaszczak zapewniał w TOK FM, że "prof. Gliński prowadzi rozmowy, tworzy gabinet". - Jest zdeterminowany, nie wycofuje się - podkreślał szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
Sam Gliński ujawnił niedawno w TOK FM, że ma już ok. 20 kandydatów na ministrów. Ale oczywiście żadnych nazwisk nie ujawnił.
Zdaniem Mariusza Błaszczaka głosowanie nad wnioskiem PiS będzie wielkim testem dla opozycji. - Czy ci, którzy tak o sobie mówią, faktycznie są opozycją. Czy tylko tak mówią. Janusz Piechociński będzie miał szansę. Bo on trochę sprawia wrażenie, jakby nie mógł się zdecydować, czy chce być w koalicji czy opozycji - ironizował gość "Poranka Radia TOK FM".
