Szanowny Panie Arturze, rozumiem rozgoryczenie, ale... [minister odpowiada naszemu czytelnikowi]
"Rząd PO-PSL nie może znaleźć w budżecie 150 mln zł na dzieci, ale za to bez problemów pieniądze znajdują się na kler, administrację, wojny w Iraku i Afganistanie, fotoradary stawiane w miejscach nieuzasadnionych i różne benefity dla władzy" - napisał w liście do redakcji portalu Gazeta.pl czytelnik, Artur Olejnik , w imieniu 80 tysięcy tzw. matek I kwartału, których nie objęły nowe przywileje dotyczące dłuższych urlopów macierzyńskich.
Poprosiliśmy ministra pracy i polityki społecznej o ustosunkowanie się do listu naszego czytelnika. Oto odpowiedź ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza (śródtytuły pochodzą od redakcji):
"Szanowny Panie Arturze,
Rozmawiamy o polityce rodzinnej od lat, tylko nic z tego nie wynika dla polskich rodzin. My - kierowane przeze mnie ministerstwo i cały rząd - nie chcemy już dłużej gadać, chcemy coś naprawdę zrobić.
Dłuższe urlopy miały objąć rodziców dzieci urodzonych po 1 września
Decyzja o wydłużeniu urlopów macierzyńskich - a najlepiej mówmy już o rodzicielskich - wcale nie była łatwa. W momencie, gdy Europa stara się nie wpaść ponownie w recesję, co za tym idzie zwalnia też gospodarka polska, wygospodarowanie w budżecie dodatkowych 2 miliardów złotych (tyle rocznie będzie kosztowało wydłużenie urlopów w 2014 roku) graniczy z cudem.
Mam nadzieję, że Pan Premier nie urwie mi głowy jeśli zdradzę, że początkowo dłuższe urlopy miały objąć dopiero rodziców dzieci urodzonych po 1 września. Co za tym idzie, wtedy także miały pojawić się pierwsze obciążenia dla budżetu. Po długich dyskusjach, także z ministrem finansów, który stoi na straży finansów państwa, rozszerzyliśmy projekt o możliwość wydłużenia urlopu dla wszystkich, którzy 1 września będą nawet na ostatnim dniu urlopu w dotychczasowym, prawie półrocznym wymiarze.
Rozumiem rozgoryczenie, ale przesunięcie o jeden kwartał, to nie 150, ale 400 mln
Dzięki temu z dłuższych urlopów będzie mogło skorzystać już w tym roku dodatkowe 300 tysięcy mam, a także oczywiście ojców. Przyzna Pan, że to bardzo dużo osób. Bardziej - nad czym ubolewam, rozumiejąc rozgoryczenie części rodziców - tej granicy nie możemy przesunąć. Przecież gdyby to ode mnie, premiera czy ministra finansów zależało, dalibyśmy taką możliwość wszystkim matkom i ojcom. Koszt przesunięcia granicy o kolejny kwartał to nie 150 mln zł, a aż 400 mln zł. Budżet nie jest z gumy, w tych trudnych czasach na więcej państwa polskiego nie stać.
Zwłaszcza że wydłużenie urlopów dla rodziców to tylko jeden z elementów szerszego programu. W Sejmie jest już projekt ustawy, dzięki której rodzice prowadzący działalność gospodarczą, pracujący na umowach o dzieło lub zleceniach, a nawet bezrobotni będą mieli opłacone składki na ubezpieczenie społeczne za okres urlopu wychowawczego. Szacujemy, że tylko w tym roku skorzysta na tym rozwiązaniu aż 170 tys. osób. Państwo opłaci za nich składki, dzięki temu w przyszłości ich emerytury będą wyższe.
Upraszczamy zakładanie żłobków. I dopłacamy do nich
Na tym nie koniec. Chcemy ułatwić rodzicom powrót do pracy po okresie spędzonym z dzieckiem. Gotowe są już rozwiązania ułatwiające tworzenia miejsc opieki dla najmłodszych dzieci. Już w ostatnich dwóch latach liczba żłobków i klubów dziecięcych wzrosła o 82 proc. Mamy nadzieję, że zmiana sposobu dofinansowania z budżetu tworzenia (ale i utrzymania) miejsc opieki dla najmłodszych jeszcze ten proces przyśpieszy. Teraz rząd wykłada połowę kosztów, drugie tyle musi dołożyć samorząd. Jeszcze w tym roku chcemy pokrywać aż 80 proc. wydatków na utworzenie placówki, a samorząd - albo przedsiębiorca czy organizacja pozarządowa, bo poszerzamy liczbę podmiotów uprawnionych do dopłat - dopłaci jedynie 20 proc. kosztów.
Zmiany obejmują także zniesienie barier biurokratycznych często utrudniających tworzenie placówek. Upraszczamy formalności, pozwalamy na rejestrację placówki przez internet i gromadzimy wszystkie wymogi m.in. sanitarne w jednym, wspólnym rozporządzeniu z Ministrem Zdrowia. Dajemy również możliwość - co jest szczególnie ważne w mniejszych miejscowościach - tworzenia zespołów żłobek-przedszkole-szkoła ze wspólną administracją.
Mam nadzieję, że lepiej nas Pan zrozumie
Nie będę już wspominał o podniesieniu - po raz pierwszy od lat - kryteriów uprawniających do świadczeń rodzinnych i pomocy społecznej ani o podwyższeniu wysokości samych zasiłków. Te wszystkie zmiany to efekt prac jedynie ostatnich miesięcy. Tak rozumiem politykę rodzinną.
Nie wiem, czy udało mi się Pana przekonać, ale mam nadzieję, że chociaż trochę lepiej nas Pan teraz rozumie i uzna przynajmniej część z naszych argumentów."
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Władysław Kosiniak-Kamysz.
-
Oto zwycięzca Marszu Miliona Serc. "Nie jest dziadersem jak Tusk czy Kaczyński"
-
Co dalej ze stopami procentowymi? "Reakcja złotego może być makabryczna"
-
Małgorzata Daniszewska nie żyje. Wdowa po Jerzym Urbanie miała 68 lat
-
Mieszkańcy Bydgoszczy mają dość "autobusów widmo". Prezydentowi też puszczają nerwy
-
"Ktoś prezesa okłamuje, żeby się cieszył". Lubnauer o głośnych słowach Kaczyńskiego o marszu
- Co z wakacjami kredytowymi po wyborach? Debata osób kandydujących do parlamentu
- Nowe wątki afery wizowej. "Tak skopanej operacji jeszcze nie widziałem"
- Nowy sondaż po Marszu Miliona Serc. Kaczyński może czuć na plecach oddech Tuska
- Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Nowe informacje od strażaków
- Chat GPT ma zyskać głos i wzrok, czyli nowości AI. I ważny proces o "przyszłość internetu"