"Daliście ciała. Tyle". Posłowie PO dostali tysiące e-maili ws. związków partnerskich [LISTY]

"Dlaczego musimy znosić upokorzenie?" "Rodzina nie jest maszyną do produkcji elektoratu!" "Jeżeli nie załatwicie tej sprawy, nie liczcie na mój głos". Starzy, młodzi, konserwatywni i liberalni - tysiące Polaków piszą e-maile do 46 posłów Platformy, by zamanifestować swój sprzeciw wobec odrzucenia przez nich projektów ustaw o związkach partnerskich.

- Szanowni Państwo, pragnę wyrazić swoje głębokie oburzenie odrzuceniem przez Państwa projektów ustawy o związkach partnerskich, w tym projektu autorstwa PO - tak zaczyna się wiadomość do posłów przygotowana przez kwartalnik "Liberte". Do godziny 21 ponad 5 tysięcy internautów za pomocą specjalnego formularza wysłało do 46 posłów w sumie ponad 220 tysięcy e-maili.

- To pokazuje skalę oburzenia, jakie wywołało sejmowe głosowanie nad wprowadzeniem związków partnerskich. Oburzenie to skierowało się na tych posłów PO, którzy zagłosowali za odrzuceniem wszystkich trzech projektów - mówi portalowi Gazeta.pl Leszek Jażdżewski, redaktor naczelny "Liberte".

"Ludzie nie widzą problemu, by dwie bliskie osoby zawarły związek partnerski"

- Ten gniew wylewa się z internetu - dodaje Jażdżewski. Podkreśla jednak, że przekrój osób, które wysyłają za pośrednictwem jego portalu e-maile do posłów jest bardzo szeroki. - Bardzo dużo osób o poglądach umiarkowanie konserwatywnych nie widzi żadnego problemu, by dwie bliskie osoby mogły zawierać związek partnerski - mówi. Tłumaczy też, że list dostępny na stronie można dowolnie modyfikować.

"Liberte" udostępniło portalowi Gazeta.pl część listów, które zostały wysłane do posłów. Poniżej prezentujemy ich fragmenty.

"Żenująca Radziszewska. Czujcie się odwołani. Teraz"

Ostro posłów Platformy Obywatelskiej krytykuje Paweł Rabiej z magazynu "Thinktank". - Nie próbujcie Państwo zasłaniać się swoim sumieniem. Wasze prywatne poglądy mnie nie interesują. Jako wyborca wymagam od was troski o obywateli. Głosowałem na PO, bo wierzyłem, że w przeciwieństwie do PiS ta partia wie, czym jest służba państwu i obywatelom. Okazaliście się jednak równie krótkowzrocznymi ideologami jak PiS - pisze.

- Usiłujecie ręką zasłonić oczy i udawać, że świat wokół was nie istnieje, bo z różnych względów się wam nie podoba. Związki partnerskie są i będą. Nie zmienicie swoimi zaklęciami rzeczywistości. Wasze ideologiczne zaślepienie, brak empatii, zrozumienia innego i brak poczucia, czym jest służba obywatelom, mogą jednak utrudnić i skomplikować życie wielu ludziom - dodaje.

Rabiej swój list kończy stwierdzeniem, że od tej chwili posłowie są odpowiedzialni za codzienne dramaty ludzi w nieformalnych związkach. - Obyście potrafili uświadomić sobie ten ciężar i godnie z nim żyć. Szczególnie żenujący jest fakt, że w tym gronie jest Pani Elżbieta Radziszewska, kiedyś pełnomocnik rządu ds. równego traktowania. Uważałem, że pełnicie misję, którą popierałem jako wasz wyborca. Czujcie się odwołani. Już teraz. Bez wyrazów szacunku - pisze.

"Oni zasługują na wsparcie całej wspólnoty"

- Zwracam się do Państwa jako człowiek o przekonaniach, które sam określam jako konserwatywne. Jako konserwatysta rozumiem i podzielam Państwa obawę o stan współczesnej rodziny jako podstawowego elementu kształtującego naszą międzyludzką wspólnotę. Uważam, że Państwo powinno dbać o rodzinę, wspierać ją, zachęcać swoich obywateli do łączenia się w pary i do tworzenia stabilnych związków - pisze w liście Antoni Komasa-Łazarkiewicz.

- Dwie dorosłe, odpowiedzialne osoby, które pragną złożyć sobie obietnicę wspólnego życia, zasługują na wsparcie całej naszej wspólnoty. Znam wiele takich par, które żyją w miłości, wierności, stanowią integralną część swoich rodzin, pomagają najbliższym. Nie są to pod żadnym względem związki "jałowe". Część z nich posiada potomstwo, część z różnych względów nie decyduje się na to. Są wtedy najwspanialszymi wujkami, ciociami, kuzynami, wnukami, synami, córkami, braćmi i siostrami, jakich można sobie wyobrazić - dodaje.

"Głosowaliby na PO, gdyby nie czuli się odtrąceni". "Daliście ciała"

Antoni Komasa-Łazarkiewicz kończy swój list stwierdzeniem, że wiele osób w związkach partnerskich głosowałoby na PO. - Gdyby nie czuli się przez to ugrupowanie odtrąceni jako "zboczeńcy", jako obywatele drugiej kategorii. Zwracam się do Państwa z gorącą prośbą: dajcie im to prawo i ten wielki obowiązek, jakiego się od nas wszystkich domagają. Jeśli pragną brać na siebie prawne zobowiązania, które często wykraczają poza ramy ich życia, to przecież powinni natrafić z Waszej strony na szacunek i wsparcie, a nie pogardę i odtrącenie - pisze. Inny internauta napisał krótko: "Daliście ciała. Tyle".

"Dlaczego nas upokarzacie? Jedynym argumentem jest Wasze obrzydzenie"

Listy do 46 posłów Platformy Obywatelskiej wysyłają również osoby żyjące w związkach homoseksualnych. Grzegorz pyta rządzących: - Od lat tworzę związek jednopłciowy, prowadzimy gospodarstwo domowe, płacimy podatki, angażujemy się w lokalną społeczność. Dlaczego więc musimy przeżywać upokorzenie za każdym razem, gdy trzeba załatwić najprostszą WSPÓLNĄ sprawę w urzędzie czy odebrać awizowany list z poczty? Dlaczego mają nas dotyczyć inne przepisy podatkowe? Dlaczego mamy mieć ograniczenia w dostępie do informacji medycznej? Dlaczego przy postępowaniach spadkowych czy w szpitalu NAJBLIŻSZA osoba ma się stawać osobą TRZECIĄ? Czy jedynym powodem ma być Wasze obrzydzenie? Dlaczego miłość ma zasługiwać na potępienie?

- Niepoddanie żadnego z trzech projektów pod głosowanie było aktem kapitulacji, sposobem na uniknięcie trudnego tematu, który Was brzydzi i przeraża, którego się boicie. Ponieważ tak bardzo się boicie, życzę Państwu licznego, ale homoseksualnego potomstwa - dodaje Grzegorz.

"Nie liczcie na mój głos". "Policzek wymierzony w godność"

- W kraju z bagażem historycznym takim jak Polska nie powinno nigdy być miejsca na retorykę dzielącą ludzi na lepszych i gorszych, na potrzebnych bardziej lub mniej. Rodzina nie jest państwową maszyną do produkcji Pańskiego elektoratu. O ile nie zmienicie Państwo zdania w kwestii związków partnerskich, proszę nie liczyć na moje poparcie w przyszłości - pisze Iwona.

Z kolei Adam Ostolski chciałby wierzyć, że posłowie nie kierowali się własnymi uprzedzeniami i fobiami, a jedynie ulegli szantażowi krzykliwej ultrakonserwatywnej mniejszości. - Tysiące Polaków i Polek czekają na możliwość zarejestrowania swoich nieformalnych związków. Państwa głos to policzek wymierzony w ich godność i ich marzenia - dodaje.

"Arogancja władzy". "Głosowałam na Was"

- Martwi mnie brak poszanowania dla społeczeństwa, które poparło ustawę o związkach partnerskich i zlikwidowanie funduszu kościelnego. Jako posłowie mają Państwo OBOWIĄZEK reprezentować swoich wyborców i ich poglądy. Poprzez odrzucenie projektu ustawy o związkach partnerskich i przedłużenie funduszu kościelnego wykazują się Państwo czymś, czego nie można nazwać inaczej niż arogancją władzy - pisze Sara.

Magdalena zwraca uwagę na kwestie religijne. - To nie wy będziecie w te związki wstępować, więc pozostawcie rozważania moralne tym, którzy by chcieli. Polska jest krajem katolickim? Hiszpania również, jednak od 6 lat nie przeszkadza to w akceptowaniu związków partnerskich. O ile nie zmienicie Państwo zdania w kwestii związków partnerskich, proszę nie liczyć na moje poparcie w przyszłości, a głosowałam na PO w ostatnich 2 wyborach - kończy.

Zobacz też: Liberte o związkach partnerskich

TOK FM PREMIUM