Prof. Raciborski: Prezydent Gliński? Politycy PiS na to nie pozwolą
- Ten projekt wymaga zakończenia, Gliński nie może zostać porzucony przez PiS - mówi prof. Raciborski o kandydaturze na premiera. Jak jednak tłumaczy brak rozmów z klubami parlamentarnymi w sprawie poparcia wniosku o wotum? - Całe to wydarzenie przytłumiła abdykacja papieża. Jak znam polską politykę, przy braku zainteresowania mediów mamy całkowity paraliż działania. Jeśli nie można się medialnie przebić, to się nie rozmawia - wyjaśnia socjolog, dodając: - Trzeba odczekać kilka dni, a będzie wiadomo, jak PiS to rozegra.
Sukces Glińskiego
Zdaniem prof. Raciborskiego szanse na sukces Glińskiego zmniejszyły się, gdy PiS zaostrzył polityczną grę. Zdolności koalicyjne partii Kaczyńskiego zawsze były niewielkie, a teraz są praktycznie zerowe. W rezultacie PiS utrudnił ewentualne kuluarowe rozmowy. Dodatkowo w atmosferze rozbudzonych emocji nie czuje się najlepiej sam Gliński. - Lepiej odnajdywał się w fazie wyciszenia sporu smoleńskiego i wyostrzenia realnych problemów - przyznaje prof. Raciborski.
Dodaje jednak, że pewien sukces Gliński już odniósł: - Po zgłoszeniu jego kandydatury notowania PiS bardzo wyraźnie wzrosły. Ludzie nie przyjęli tego pomysłu groteskowo, w przeciwieństwie do mediów - tłumaczy socjolog.
Gliński prezydentem? "Nie wierzę"
Jeśli więc kandydatura upadnie, jak dalej potoczy się polityczna przygoda Glińskiego? Jedna z hipotez dotyczy startu w wyborach prezydenckich. Pisze o tym m.in. "Polityka". - Kampania rozpocznie się za dwa lata. To nazbyt odległa perspektywa. Nie wierzę w tak długie racjonalne strategie aktorów politycznych - tłumaczy prof. Raciborski. I podkreśla, że na początku nikt raczej takich planów względem Glińskiego nie miał. Choć możliwe, że zakładano poważne zaangażowanie jego osoby, wykraczające poza wotum nieufności.
A jeśli Gliński będzie jednak ubiegał się o fotel prezydencki? Prof. Raciborski przyznaje, że ma pewne atrybuty: erudycję, wykształcenie, wygląd i obycie. - Problem jest taki, że wbrew pozorom mogą one odgrywać raczej drugorzędną rolę. Było wielu podobnych kandydatów, którzy uzyskiwali słabe wyniki. To są dalej wybory partyjne - podkreśla socjolog, przywołując prof. Tadeusza Zielińskiego, który w 1995 r. wystartował w wyborach prezydenckich z ramienia Unii Pracy. Zdobył zaledwie 3,5 proc. głosów.
- Gdyby decydowały względy niepartyjne, powinien mieć szansę - konkluduje prof. Raciborski. Wątpi jednak, by Gliński otrzymał niezbędne wsparcie ze strony PiS. - Bieżące konflikty w formacji spowodują wypchnięcie Glińskiego. W partii takiej jak PiS lub PO trudno wykreować alternatywnego lidera, który utrzyma się w długiej perspektywie - uważa socjolog. Dodaje, że coś takiego może się zdarzyć w mniejszych ugrupowaniach, SLD lub PSL. Jak w przypadku Janusza Piechocińskiego, który na początku był lekceważony, a dziś jest liderem ludowców.
Think tank? Prawdopodobne
Ostatni scenariusz to stworzenie przez Glińskiego think tanku. Sam mówił o tym niedawno dziennikarzom. - Bardzo prawdopodobne - przyznaje prof. Raciborski. - Z zastrzeżeniem, że to inicjatywa wspierana przez PiS, która może wpłynąć na rzeczywistość polityczną. Ludzie nie chcą się bezproduktywnie angażować.
-
Paweł Śpiewak nie żyje. Znany socjolog miał 71 lat. "Postać wieloformatowa"
-
Marcin W. w rękach policji. Jest podejrzany o zabójstwo dwóch osób
-
"Rząd przygotował na nas pułapkę". Polonia w Londynie zrobiła eksperyment. Chodzi o wybory
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
Leszek Miller o wysokim poparciu dla PiS-u: Zdemoralizowana władza demoralizuje społeczeństwo
- Wypadek radiowozu z nastolatkami. Są zarzuty. Giertych: Nie udało się sprawy przekręcić
- Inflacja w marcu 2023. Są najnowsze dane GUS i prognozy ekonomistów: To początek trendu dezinflacyjnego
- Zmiany w Kodeksie pracy 2023 zaczną obowiązywać już w kwietniu. Sprawdź szczegóły
- "Gangster w otoczeniu komendanta Szymczyka". Szef policji pozywa dziennikarza "Gazety Wyborczej"
- Wolał iść do więzienia niż ogrzewać dom. Poszukiwany 52-latek sam zadzwonił na policję