Nowicka po wyrzuceniu jej z klubu: "Nie jestem ofiarą. Myślę o projekcie politycznym"

- Nie, nie jestem ofiarą, protestuję, by tak na to patrzeć. Muszę wrócić do normalnej pracy. Myślę o jakimś projekcie politycznym, wiele osób mnie o to pyta, wiele kobiet. A zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego - mówi "Gazecie Wyborczej" Wanda Nowicka, która we wtorek została wykluczona z klubu Ruchu Palikota.

Od wczoraj Wanda Nowicka jest niezależną posłanką - RP wyrzucił ją ze swojego klubu po tym, jak odmówiła zrzeczenia się funkcji wicemarszałkini Sejmu na rzecz Anny Grodzkiej. - Muszę wrócić do normalnej pracy. Już wycofałam projekt ustawy o edukacji seksualnej, który złożyłam w imieniu RP; teraz złożę jako mój własny. No i udało mi się załatwić ważną rzecz: od marca wszystkie posłanki będą mogły na drukach sejmowych występować jako "posłanka", a nie "poseł" - wyliczyła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Nowicka.

Zapytana, czy powstanie teraz "Ruch Nowickiej", odpowiedziała: - Myślę o jakimś projekcie politycznym, wiele osób mnie o to pyta, wiele kobiet. (...) Zbliżają się wybory. I te do Parlamentu Europejskiego, i te do naszego, i moim celem jest, by kobiety miały szanse w nich startować na równych prawach z mężczyznami, by były kwoty i suwak.

Posłanka wyznała też, że "ma już dosyć tłumaczenia się z nagrody", którą przyjęła na początku od marszałkini Ewy Kopacz i od której rozpętała się afera w RP. - Gdyby rzeczywiście chodziło tylko o te pieniądze, toby nie było sprawy. Jestem przekonana, że moje rozchodzenie się z klubem zaczęło się od głosowania nad ustawą emerytalną. Ja, Robert Biedroń i Anna Grodzka wyłamaliśmy się w klubie i głosowaliśmy przeciwko i spotkaliśmy się z ogromnym potępieniem - wspominała polityczka.

Więcej czytaj w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".

TOK FM PREMIUM