Ks. Longchamps de Berier o in vitro: Pytanie, czy nie robimy czegoś, czego natura nie wybaczy

- Jeżeli jest powód, by poczuć się urażonym dyskusją o wadach genetycznych, to przepraszam - powiedział w TVN ks. Franiszek Longchamps de Berier, członek zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. Odniósł się w ten sposób do zarzutów, jakie padły pod jego adresem po kontrowersyjnym wywiadzie o in vitro udzielonym ?Uważam Rze?. Nie wycofał się jednak ze sformułowanych w wywiadzie tez.

W "Uważam Rze" z 11-17 lutego ukazał się wywiad z ks. prof. Franciszkiem Longchamps de Berier, członkiem zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. Ksiądz stwierdził w nim, że "są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych". Podkreślił też, że "in vitro nie niesie dobra".

Wywiad oburzył ojca dziecka poczętego metodą in vitro, który przesłał do Gazeta.pl list . "To niespotykana dotychczas w mediach nowa jakość w stygmatyzowaniu dzieci z in vitro. Ksiądz profesor przekroczył wszelkie granice medialnego chuligaństwa i barbarzyństwa" - napisał.

- Wypowiedzi, które pojawiły się po moim wywiadzie o jakiejś segregacji dzieci poczętych metodą in vitro czy o getcie ławkowym, w ogóle nie mają żadnej podstawy w tym tekście - stwierdził ks. Longchamps de Berier. Zaznaczył też, że nigdy nie uważał dzieci poczętych metodą in vitro za gorsze.

Chodzi o genetykę

Ks. Longchamps de Berier utrzymuje, że jego jedynym celem była dyskusja o zagrożeniach genetycznych związanych z zapłodnieniem metodą in vitro. - Jestem prawnikiem, ja tylko czytam opracowania. Na przykład artykuł, z którego wynika, że liczba wad genetycznych u dzieci przy wspomaganym rozrodzie jest około 30 razy wyższa, więc w populacji tysiąca urodzeń normalnie to jest 20-40, a w przypadku dzieci poczętych z in vitro jest to 30-60 - powiedział

Jak podkreślił, z prawnego punktu widzenia rodzi to dwa pytania. Pierwsze dotyczy informowania par decydujących się na in vitro o ryzyku, jakie jest z tym związane. - Druga kwestia, która się pojawia, dotyczy tego, że pewne wady genetyczne mogą być podstawą do aborcji, a przynajmniej do wyłączenia karalności aborcji w Polsce - argumentował ks. Longchamps de Berier.

Natura nie wybacza

- Potocznie mówimy, że pan Bóg wybacza zawsze, ludzie czasami, a natura nigdy. Pytanie jest, czy nie robimy czegoś, czego natura nie wybacza - tak ks. Longchamps de Berier uzasadniał poruszenie w "Uważam Rze" zagadnień związanych z wadami genetycznymi.

- Dochodzą do nas informacje od lekarzy, dotyczące czterech zespołów, jakie częściej pojawiają się u dzieci z in vitro. I jeśli omawiamy te zespoły, to w poszczególnych zespołach są cechy o charakterze morfologicznym. Zdanie, które było wszędzie cytowane, zostało wyrwane z kontekstu z omówienia jednego z tych zespołów - podkreślił, wyjaśniając kontrowersyjną wypowiedź o bruździe, jaka miałaby wyróżniać dzieci poczęte tą metodą.

Kościół nigdy nie zaakceptuje in vitro

- Nie sądzę, aby Kościół mógł zaakceptować in vitro - stwierdził ks. Longchamps de Berier. Podkreślił, że z punktu widzenia Kościoła problemem jest tzw. selektywna aborcja, jaka towarzyszy tej metodzie.

- Nigdy nie powiedziałem jednak, że dziecko poczęte z in vitro jest gorsze. Mówimy o samej metodzie, nie mówimy o człowieku - zaznaczył, odpowiadając na zarzuty osób urażonych jego wywiadem. - Są takimi samymi ludźmi jak wszyscy inni. Jest dla nich miejsce w Kościele, jest miejsce w społeczeństwie - podsumował.

TOK FM PREMIUM