"Jak widać próbował jakieś lody ukręcić". Sąd zdecydował o areszcie dla Bartłomieja M.
Sąd w Tarnobrzegu zdecydował w środę (30 stycznia) o trzymiesięcznym areszcie dla byłego rzecznika ministerstwa obrony, Bartłomieja M.
Poręczenie za Bartłomieja M., jednego z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza, złożył o. Tadeusz Rydzyk.
“Z tego co znam Pana Bartłomieja, to zawsze zachowywał się odpowiedzialnie, a przez ostatnie lata jako student WSKSiM w Toruniu nie tylko bez zastrzeżeń, ale bardzo przykładnie. Mam nadzieję, że powstałe niejasności zostaną szybko wyjaśnione bez krzywdy dla pana Bartłomieja (...)” - napisał o. Rydzyk.
M. i K. prokuratorzy zarzucają "powoływanie się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".
Ponadto Bartłomiej M. usłyszał także zarzut przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej w związku z zawartą przez niego i Agnieszkę M. (byłą urzędniczkę MON, także zatrzymaną przez CBA - red.) umowę szkoleniową. Według prokuratury mieli doprowadzić do wyrządzenia spółce szkody w wysokości prawie pół miliona złotych.
Czytaj też: Prokuratura musi wszcząć postępowanie ws. Macierewicza. Chodzi o jego doniesienie na Tomasza Piątka
Oprócz Bartłomieja M., Mariusza Antoniego K. oraz Agnieszki M. CBA zatrzymało jeszcze trzy osoby: byłego członka zarządu PGZ - Radosława O. oraz dwóch dyrektorów spółki PGZ S.A.
Polityka otworzyła drzwi do robienia interesów
Jak przypomniał Marek Świerczewski z Polityki Insight, Bartłomiej M. trafił do Polskiej Grupy Zbrojeniowej dzięki współpracy z Antonim Macierewiczem. To były minister obrony stoi za całą karierą M., który nim wkroczył do polityki pracował, przypomnijmy, w aptece w podwarszawskich Łomiankach.
- Pan Bartłomiej M., jak i zatrzymany członek zarządu, byli tam z polecenia Antoniego Macierewicza i zapewne na telefon również polecali spotkać się z delegacją z MON-u tym lokalnym prezesom (spółek PGZ - red). Ale jeżeli w ślad za tym płynęły jakieś pieniądze, to należałoby zapytać po co, dlaczego i kto na to wyraził zgodę oraz generalnie o co chodzi. Jak widać, tego nadzoru zabrakło - podkreślił.
Jak mówił, w rozmowie z Mikołajem Lizutem, PGZ to konglomerat wielu mniejszych spółek. Dlatego nie może dziwić, że CBA dokonało przeszukania w 30 lokalizacjach. - To sugeruje, że po prostu podążali śladami Bartłomieja M. i innych (zatrzymanych - red.) osób. Bo w latach 2015-2016 gentelman ten zwykł jeździć po Polsce, odwiedzał jednostki wojskowe: kłaniano mu się, przedstawiano jako ministra, trzymano parasol, jeździł czołgiem. Ale również odwiedzał te spółki i spółeczki PGZ i nie tylko. Jak widać próbował, mówiąc kolokwialnie, jakieś lody ukręcić - podkreślił Świerczyński.
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj!
- czy Antoni Macierewicz może jeszcze zostać szefem NIK?
- dlaczego były szef MON był lubiany przez żołnierzy?
- o podpisaniu przez rząd umowy na śmigłowce Black Hawk bez przetargu;
- dlaczego PGZ nie ma szczęścia do prezesów?