Ryszard Petru: Glapiński ma taką pozycję, że Kaczyński nie może mu nic zrobić, pewnie mają na siebie haki

Ryszard Petru stwierdził na antenie TOK FM, że Martyna Wojciechowska, dyrektor komunikacji w NBP, zarabia co najmniej trzy razy za dużo, a pobyt pracowników banku w willi w Davos "wygląda na prywatę".

Narodowy Bank Polski opublikował informację o wysokości przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego brutto osiągniętego przez swoich pracowników w 2018. Wynika z nich, że szefowa Departamentu Komunikacji i Promocji zarabia średnio 49,5 tys. zł - najwięcej spośród wszystkich dyrektorów. Stanowisko to pełni Martyna Wojciechowska.

- Pani Wojciechowska powinna zarabiać znacznie mniej, trzy razy mniej, bo jej departament nie jest najważniejszy w NBP, w bankach komercyjnych za takie stanowiska tyle nie płacą. Wygląda to na funkcję partyjną - komentował w TOK FM Ryszard Petru z Teraz!. Odniósł się też do opisanej przez "Wprost" kwestii wynajmu przez NBP willi w Davos w czasie Forum Ekonomicznego.

- Willa wygląda na prywatę, ale oczywiście trzeba to sprawdzić przed wydaniem wyroku. Pan Glapiński (prezes NBP- red.) ma taką pozycję, że pan Kaczyński nie może mu nic zrobić, pewnie mają na siebie nawzajem haki - mówił na antenie TOK FM szef partii Teraz!. Dodał, że NBP za czasów Glapińskiego stał się państwem w państwie.

Czytaj też: Martyna Wojciechowska najdroższym dyrektorem w NBP. Bank centralny ujawnił zarobki

Walka z pedofilią w Kościele nie może być obciążeniem w wyborach

Ryszard Petru potwierdził, że zgłosił chęć udziału partii Teraz! w Koalicji Europejskiej i rozmawia z Platformą Obywatelską. - Mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli ogłosić akces - mówił. Dodał, że sam się raczej nie wybiera do Parlamentu Europejskiego, ale zależy mu na starcie innych osób.

Prowadząca Wywiad polityczny Karolina Lewicka pytała, czy to prawda, że PSL blokuje kandydaturę Joanny Scheuring-Wielgus. - Nie chce mi się wierzyć, że PSL blokuje ją za to, że walczy z pedofilią w polskim Kościele, że postrzega to jako obciążenie dla swojego elektoratu - stwierdził Petru. Uzasadniał, że te osoby, które uważają, że walka z pedofilią w Kościele jest walką z Kościołem, będą głosować na PiS. - A przecież to jest walka z przestępstwem - zauważył. 

Jak zrobimy z Polski Tłusty Czwartek, to nie będziemy mogli się ruszać

Ryszard Petru ustosunkował się też do wyborczych obietnic, składanych przez PiS. - Festiwal skrajnego populizmu. PiS chce kupić wyborców za nie swoje pieniądze. Chce je wyciągnąć z kieszeni pielęgniarek, nauczycieli, przedsiębiorców. Na Węgrzech też partie przebijały się na populizm, tam była trzynasta i czternasta emerytura a VAT wzrósł do 27 procent - przypomniał. I dodał: - Za Gierka zaciągnięto długi, a potem ceny wzrosły o 70 procent, wprowadzono kartki na żywność, skończyło się bankructwem Polski w 81 r.

Polityk zaznaczył, że jest za podwyżkami dla nauczycieli i pielęgniarek, bo to są inwestycje. - A 500 plus na pierwsze dziecko oznacza, że oni nie zobaczą tych podwyżek. Jeżeli nie będzie silnej reprezentacji liberalnej w polskim parlamencie, to Polska się pogrąży. Żeby wydawać, trzeba najpierw zarobić, bogactwo bierze się z pracy a nie z zasiłków - mówił. 

TOK FM PREMIUM