Wisłą nasza flota wojenna paradować nie może. A szkoda. "Marynarka Wojenna domaga się pilnych inwestycji"
W defiladzie 3 maja wzięło udział 2 tysiące żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy różnych służb. Przez warszawską Wisłostradę maszerowali też przedstawiciele sojuszniczych armii w NATO.
To była pierwsza taka defilada, do tej pory parady organizowano 15 sierpnia, z okazji Święta Wojska Polskiego.
- Taka impreza jest szansą na to, by pokazać, czym wojsko dysponuje. W przemówieniach ministra obrony i prezydenta była mowa o tym, że sprzęt będzie zmieniany z poradzieckiego. Dotyczy to głównie samolotach. Wśród śmigłowców wojskowych królował sprzęt z ZSRR - mówi reporter TOK FM Tomasz Fenske.
- Modernizacja sił powietrznych to stały przekaz min. Mariusza Błaszczaka. Jako cel modernizacyjny pojawiły się samoloty V generacji. Coś się w dziedzinie (modernizacji) zaczęło dziać. Widać dużą determinację MON, jeśli chodzi o F35. Widać, że program pozyskania nowych samolotów stał się absolutnym nr 1. Jeśli mowa o śmigłowcach - mieliśmy nowości, wprawdzie nie jeśli chodzi o wojsko, tylko policję - podkreśla Marek Świerczyński, redaktor Polityki Insight.
Ekspert nie ma wątpliwości, że sytuacja, jeśli chodzi o śmigłowce dla wojska, byłaby lepsza, gdyby PiS nie zrezygnował z programu zakupu maszyn dla wojska.
Wisłą okręty płynąć nie mogą. A szkoda
Lotnictwo nie wiedzie prymu, pod względem nowoczesnego sprzętu. Ale i tak jest w lepszej sytuacji niż inne rodzaje wojsk. - Taka defilada lądowo-powietrzna spycha na dalszy plan Marynarkę Wojenną, bo nigdy nie zobaczymy płynących po Wiśle okrętów. A szkoda, bo dowiedzieliśmy się, że nasza flota ma się nie najlepiej - ocenia Tomasz Fenske.
- Marynarka Wojenna domaga się pilnych inwestycji - podkreśla Marek Świerczyński. Warto przypomnieć słowa, wypowiedziane kilka miesięcy temu przez komandor w stanie spoczynku Bożenę Szubińską. Pytana o polską flotę powiedziała: Wyposażenie przypomina... wyposażenie muzealne. Mamy ponad 30 okrętów bojowych, których średni wiek to 30 lat. - Jak taka marynarka wojenna ma bronić ojczyzny? - pytała.
A problem jest niezwykle poważny, bo przecież jednym z naszych sąsiadów jest Rosja. A to dziś jedno z najpoważniejszych wyzwań dla NATO.
- Duży kraj, który pełni kluczową rolę w punkcie zapalnym na mapie Sojuszu, powinien mieć flotę dostosowaną do rozmaitych scenariuszy. A tymczasem u nas tej różnorodności zastosowań część decydentów zdaje się nie dostrzegać. I realizuje wizję floty przeznaczonej do bardzo ograniczonych działań w strefie przybrzeżnej Bałtyku, deklaruje, że ich priorytetem inwestycyjnym są okręty podwodne - mówi ekspert Polityki Insight. Są też tacy, którzy mają inny pomysł. Ale jak zaznacza Świerczyński, są w mniejszości. - Od czasu do czasu słyszymy z ośrodka prezydenckiego, z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, by inwestować w wielozadaniową marynarkę, by zakupić lub pozyskać fregaty wyposażone w broń przeciwokrętową i obronę powietrzną. Ten spór wydaje się nierozwiązywalny - uważa.
O zakupie fregat mówiło się przed rokiem. Przypomnijmy, to właśnie prezydent i jego otoczenie mówili o pomyśle zakupu jednostek, z których rezygnowała Australia. Ostatecznie pomysł zablokował premier Mateusz Morawiecki.
Czytaj też: "Amerykanie stawiają na sprzęt, my bardzo dobrze defilujemy i śpiewamy". Pesymistycznie przed Świętem WP>>>
Na co więc może liczyć polska Marynarka Wojenna? - Nie wiadomo, co będzie z programem Miecznik, czyli z najlepiej uzbrojonym - potencjalnie - okrętem, który jest w planach modernizacyjnych. Czy to będzie okręt mniejszej klasy, gorzej uzbrojonej - korwety do działań przybrzeżnych, czy to będzie okręt klasy fregaty wielozadaniowej? A czy dojdzie do zakupu okrętów podwodnych? Program Orka został de facto odłożony na półkę. Teraz mówi się jedynie o tzw. zdolności pomostowej, czyli o wypożyczeniu okrętu do szkolenia załóg na jakiś czas. Natomiast nowy okręt miałby być kupiony dopiero w II połowie przyszłej dekady - podsumowuje Marek Świerczyński.
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj całej rozmowy Tomasza Fenske z Markiem Świerczyńskim: