"Proszę nam nie przyklejać Marine Le Pen". Bielan o zaproszeniu dla PiS od liderki francuskich nacjonalistów

- Marine Le Pen od lat stara się o spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Związków partyjnych z nią nie mamy. Proszę nam nie przyklejać Le Pen - apelował w TOK FM Adam Bielan. Wicemarszałek Senatu zapewnia, że o żadnym polexicie nie ma mowy.
Zobacz wideo

Liderka francuskiej skrajnej prawicy, szefowa partii Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen powiedziała w niedzielę, że Prawo i Sprawiedliwość, a także węgierski Fidesz Victora Orbana, są "mile widziane" w eurosceptycznej grupie w Parlamencie Europejskim. Słowa padły na wiecu w Brukseli. Le Pen przyjechała do stolicy Belgii, by spotkać się z politykami belgijskiej partii Vlaams Belang (Interes Flamandzki), która opowiada się, m.in. za niepodległością Flandrii i określana jest również jako eurosceptyczna. Le Pen, jak relacjonowała AFP, mówiła też w Brukseli o możliwości współpracy z Prawem i Sprawiedliwością i polskim rządem. - Ręka jest zawsze wyciągnięta w ich stronę, by utworzyć bardzo, bardzo dużą grupę w Parlamencie Europejskim - powiedziała.

Możliwość współpracy wykluczył gość Poranka Radia TOK FM - Adam Bielan. - Marine Le Pen stara się o spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim od lat. Związków partyjnych z nią nie mamy. Proszę nam nie przyklejać Le Pen - prosił wicemarszałek Senatu w rozmowie z Dominiką Wielowieyską. 

AFP wskazywała jednak, że bliskie związki zarówno Marie Le Pen, jak i wicepremiera Włoch Matteo Salviniego z Rosją wzbudzają nieufność PiS, które należy w PE do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. - Jeśli Polska nie chce silniejszych stosunków z Rosją, nikt na niej tego nie wymusi - powiedziała Le Pen, cytowana przez AFP. Jej zdaniem te różnice, które mogą mieć podłoże "historyczne", nie powinny uniemożliwiać "utworzenia bardzo dużej grupy" w Parlamencie Europejskim po majowych wyborach.

To z nim spotka się Jarosław Kaczyński. Kim jest Matteo Salivini?

"Goebelsowskie kłamstwo o polexicie"

Dziennikarka przypomniała Adamowi Bielanowi o tym, iż rok temu obiecywał, że spór rządu z Komisją Europejską w sprawie praworządności, zostanie szybko zażegnany. - Mówiłem wtedy także, że najpewniej Frans Timmermans ma jakiś tajny plan polityczny, że chce wykorzystać spór z Polską. Duża część Komisji była za tym, żeby go zakończyć. Zwyciężyła linia Timmermansa. On teraz przyjeżdża do Polski, prowadzi agitację na rzecz poszczególnych kandydatów w wyborach w Polsce i łamie zasadę neutralności - mówił Bielan. 

Kandydat Zjednoczonej Prawicy do PE przekonywał, że w związku ze sporami Polski z UE "nie będzie żadnego zamrożenia środków unijnych". - Taki projekt nie może wejść w życie, nie ma żadnego zapisu traktatowego o tym. Strachy na lachy. Jedyna możliwość jest wtedy, kiedy kraj łamie kryteria makroekonomiczna. Taki spór był z Włochami. To są slogany wyborcze Timmermansa, które mają pomóc jego kolegom z Wiosny czy SLD wygrać wybory - tłumaczył Adam Bielan. 

Polityk prawicy zdecydowanie odrzucił sugestię, że pro europejski kurs Prawa i Sprawiedliwości to tylko poza. W tym kontekście przypomniał też niedawny wywiad prasowy przewodniczącego Komisji Europejskiej, Jean-Claude'a Junckera, który stwierdził, że nawet jeśli PiS wygra jesienią wybory to "polexitu nie będzie". - Myślałem, że po tych słowach ludzie intelektualnie uczciwi skończą z tym goebelsowskim kłamstwem Grzegorza Schetyny - mówił Bielan.  

Co jest obraźliwego w tęczy?

Policja zatrzymała w poniedziałek aktywistkę Elżbietę Podleśną. Kobieta usłyszała zarzut profanacji wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej, nie przyznała się do winy. Funkcjonariusze przeszukali jej dom i zabrali jej sprzęt elektroniczny. Kobieta miała rozklejać w Płocku plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej z tęczą wpisaną w aureolę. - Pamiętajmy, że akcja tej prowokatorki ma szerszy kontekst. W Płocku doszło wcześniej do profanacji Grobu Pańskiego - mówił Bielan.

Czytaj także: Elżbieta Podleśna z zarzutem obrazy uczuć religijnych. Chodzi o Maryję z tęczową aureolą

Polityk przypomniał, że w 2015 roku policja wkroczyła do mieszkania kobiety, która była podejrzana o wrzucenie na teren meczetu na Ochocie mięsa wieprzowego. - To było za rządów PO. Media donosiły, że kobieta zrobiła to, bo był to artystyczny wyraz zawodu miłosnego.Czy pani redaktor się wtedy w tej sprawie wypowiadała? - pytał Wielowieyską Bielan.

Dziennikarka odparła, że polityk próbuje odwrócić sytuację, że "a u nich też biją". - Wydaje mi się, że mamy do czynienia z hipokryzją dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TOK FM. Policja zawsze wtedy reaguje. Kiedy to dotyczy obrażania uczuć polskich katolików, to wtedy jest święte oburzenie na akcje służb. A kiedy dotyczy to polskich muzułmanów, to wtedy to chwalicie - oburzał się Bielan. 

Wielowieyska odpowiedziała, że tęcza nie jest żadną opresją, tylko znakiem pojednania. - Te dwie sytuacje są nieporównywalne. Choć jestem tak samo im przeciwna. Co według pana jest obraźliwego w tęczy? - pytała dziennikarka. 

Bielan tłumaczył, że w Polsce kult maryjny jest szczególnie silny. - Naruszenie wizerunku Czarnej Madonny spotyka się z wieloma głosami oburzenia. Tęcza to symbol środowisk LGBT, znak w aureoli był umieszczony po to, żeby wyrazić sprzeciw wobec stanowiska Kościoła w sprawie tzw. równości małżeńskiej i adoptowania dzieci przez pary homoseksualne. Wolność słowa nie musi być wyrażana poprzez profanacje symboli religijnych - odpowiadał Bielan. 

Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj podcastu 

TOK FM PREMIUM