Wielowieyska: Przeprosiny hierarchów nic nie znaczą. Duchowni okłamują dziennikarzy, a tym samym opinię publiczną
Film braci Sekielskich, "Tylko nie mów nikomu", od soboty odtworzono w internecie ponad 7 mln razy. Dominika Wielowieyska nie ma wątpliwości, że Kościół musi odpowiedzieć na ważne pytania, które pojawiły się za sprawą filmu.
Dotyczą one np. księdza Eugeniusza M., pomysłodawcy i głównego budowniczego bazyliki licheńskiej. Został on oskarżony o molestowanie dzieci, sprawą zajął się Watykan. - Problem polega na tym, że opinia publiczna nie może się dowiedzieć, jaki jest werdykt Watykanu ws. księdza M. i pomnik cały czas stoi. Chciałam spytać hierarchów, jak mogą czuć się ofiary księdza M. Jak może się czuć ofiara księdza Cybuli (inny z bohaterów filmu, zmarły spowiednik Lecha Wałęsy - red.), kiedy słyszy kazanie arcybiskupa Głódzia, że to wzór cnót? A Tomasz Sekielski powtarza, że Głódź wiedział o tym, co robił ksiądz Cybula - mówiła Wielowieyska w Poranku Radia TOK FM.
Warto przypomnieć, że metropolita gdański pytany, czy obejrzał film braci Sekielskich, stwierdził, że nie ogląda byle czego.
Po opublikowaniu filmu braci Sekielskich niektórzy hierarchowie - prymas Wojciech Polak i przewodniczący KEP Stanisław Gądecki - przeprosili osoby pokrzywdzone. - Wielu publicystów docenia te przeprosiny. Ja uważam, że przeprosiny hierarchów nic dziś nie znaczą, bo pojawia się o wiele poważniejsze pytanie, kto dopuścił do tego, że ksiądz-pedofil spotyka się z dziećmi w czasie rekolekcji. Którzy hierarchowie do tego dopuścili? Dlaczego księża, o których pedofilii wiadomo i zostali skazani, odprawiają msze, spowiadają. Moim zdaniem to obraza dla Boga i ludzi. Takie rzeczy są niedopuszczalne. Przeprosiny nic nie znaczą - powtórzyła Dominika Wielowieyska.
Jak oceniła, w obecnej sytuacji, "biskupi muzą odpowiedzieć katolikom, czy ich dzieci mogą się czuć bezpiecznie". - Bo księża-pedofile nie są usuwani ze stanu duchownego, a duchowni okłamują dziennikarzy w sprawie tych duchownych. A tym samym oszukują opinię publiczną - oceniła dziennikarka.