Holland o serialu o rządach PiS: Polityka to teraz komercyjnie niebezpieczny temat

Nowego serialu politycznego w reżyserii Agnieszki Holland szybko nie zobaczymy. Jak przyznała sama reżyserka, w rozmowie z TOK FM, nikt nie chce sfinansować takiego projektu.
Zobacz wideo

Agnieszka Holland gościła w studiu TOK FM przy okazji rocznicy wyborów 4 czerwca 1989, które odbywają się w Gdańsku. Zuzanna Piechowicz, prowadząca rozmowę zapytała, czy w związku z tym, że tak wiele osób było zaskoczonych wynikiem ostatnich wyborów do PE, reżyserka nie rozważa pomysłu nakręcenia serialu o ostatnich latach w polskiej polityce. - Nikt nie chce dać na to kasy – odparła reżyserka.

Jak tłumaczyła, miała nawet kilka pomysłów na serial polityczny, ale w ostatniej chwili stacja, która była nim zainteresowana, wycofała się z Polski. - Ani Netflix, ani Canal Plus, ani HBO nie chcą polityki. Dlaczego? Bo wiedzą, że mogą stracić na tym widownię. Jeżeli coś będzie wyrażało moje widzenie świata, to wyborcy PiS tego nie będą tego oglądać. I odwrotnie, jeśli Grzegorz Braun będzie kręcił taki temat, to też będą widzowie, którzy od razu będą na "nie". Polityka stała się tematem kontrowersyjnym i komercyjnie niebezpiecznym – uważa Agnieszka Holland. Twórczyni przyznała, że ubolewa nad tym. - To, że nie opowiadamy rzeczywistości w sposób pogłębiony, sprawia, że ona się po prostu spłaszcza. Nasz rynek jest bardzo prowincjonalny, nawet wielkie korporacje traktują go nie tożsamościowo, tylko biznesowo. Dają pieniądze, ale nie opowiedzą za nas naszej historii – wyjaśniała.

Polub fanpage Szkoda czasu na złe seriale

Holland w przeszłości pracowała już przy serialach o polityce. W 2007 roku reżyserowała polski obraz "Ekipa". Holland stała również za dwoma odcinkami kultowego serialu politycznego Netflixa "House of Cards".  

"Uproszczenia to w praktyce kłamstwa"

Według Agnieszki Holland podobnemu spłaszczeniu ulega też pamięć o PRL-u. - Pamięć wypłukuje się z jej złożoności. Myśmy wtedy operowali mniej dosłownym językiem. Ludzie czytali między wierszami czy wyciętymi scenami. Inteligencja odbiorcza była wtedy dużo wyższa niż teraz, bo ludzie żądają uproszczeń i odbierają wszystko literalnie. A między uproszczeniem a kłamstwem nie ma większej różnicy. Trzeba doświadczyć złożoności problemu, żeby go w pełni zrozumieć – podkreśliła reżyserka, która ma na koncie m.in. kilka nominacji do Oscara.

Warto przypomnieć, że niedawno sąd nakazał TV Republika przeproszenie Agnieszki Holland. W artykule na portalu stacji, który nie jest już dostępny, Holland i Andrzej Wajda byli nazywani agentami PRL-owskich służb, zarzucono im, że wpływają na wyniki "ubeckiego" festiwalu w Cannes. - Walka o pamięć historyczną ma sens i jest obowiązkiem. Polska politycznie jest podzielona, rów został wykopany, więc część ludzi nie wyciągnie do mnie ręki. Została zaburzona normalna komunikacja społeczna, gdzie ludzie kierowali się swoimi emocjami, gustem, zainteresowaniami osądami, a idą w jakichś plemiennych blokach. Jeśli ja nie zabiegam o prawdę, to nie mam prawa o niej mówić – oceniła Agnieszka Holland w rozmowie z Zuzanną Piechowicz i Anną Piekutowską.

TOK FM PREMIUM