Dominika Wielowieyska przypomniała tekst Rafała Kalukina z tygodnika "Polityka". - On opisuje tam coś, z czym ja się spotykam codziennie. Czyli przekonanie, że cały ten mechanizm Wiosny polegał na tym, żeby zapewnić liderom partii i ich partnerom dobry byt w Brukseli - mówiła Wielowieyska.
Dziennikarka przypomniała, że Robert Biedroń przed wyborami deklarował, że zrezygnuje z mandatu europosła. - Teraz już wiemy, że nie rezygnuje. Sylwia Spurek ma mandat, a jej partner zapewne znajdzie zatrudnienie w jakimś brukselskim biurze, Krzysztof Śmiszek może zostać ekspertem w UE - wyliczała Wielowieyska. Jak dodała, panuje teraz przekonanie, szczególnie wśród młodych ludzi, że zmarnowano pewną energię, a ich samych oszukano.
Paulina Piechna-Więckiewicz ze sztabu Wiosny odpowiadała, że nie można tego postrzegać w taki sposób. - Problem polega na tym, że ja nic nie wiem o tym, żeby mieli się zatrudniać. Krzysztof Śmiszek jest w składzie sztabu wyborczego, ciężko pracuje, jeździ po kraju, odpowiada za naszą młodzieżówkę. Natomiast Marcin Anaszewicz (partner Spurek - red.) zrezygnował z posady wiceszefa Wiosny, ale pozostał w jej radzie krajowej - mówiła Piechna-Więckiewicz i dodawała, że nie zna planów zawodowych Anaszewicza.
Jak przyznała polityczka, chciałaby, aby sprawy jej partii "nie były komentowane w taki sposób". - Są dywagacje, rozumiem, że padają pytania. Jednak myślę, że zarówno Robert Biedroń, jak i Sylwia Spurek będą świetnymi europarlamentarzystami, mają doświadczenie i będą skutecznie działać w komisjach, w których zasiadają. Wiem, że Bruksela zawsze budzi te emocje, ale będą tam pracować - odpowiadała przedstawicielka Wiosny. Przypomnijmy, że Wiosna zdobyła w eurowyborach trzy mandaty.
