"Kaczyński jak stary iluzjonista". Siemoniak podsumowuje wyborczą taktykę prezesa PiS. Czeka na przeprosiny za "zdradzieckie mordy"

- Nie ma co czekać, trzeba się brać do roboty i przekonywać Polaków do tego, że trzeba odsuwać PiS od władzy - mówił Tomasz Siemoniak przed rozpoczęciem obrad władz PO. Na wiceszefie Platformy nie robi wrażenia łagodniejszy ton Jarosława Kaczyńskiego. - Powtarza tę samą sztuczkę i próbuje nabrać publiczność.
Zobacz wideo

PO decyzję ws. wyborczego startu przesunęła z powodu sejmowych głosowań. Posiedzenie prezydium zarządu partii zacznie się około 8. - Decyzje nie są podjęte. Posłuchamy tego, co powie przewodniczący Schetyna i będziemy decydowali. Zarząd to ciało demokratyczne, więc na pewno będzie wymiana opinii, ocena sytuacji - mówił w Poranku Radia TOK FM Tomasz Siemoniak.

Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej jest przekonany, że PSL popełnia "historyczny błąd" decydując się na samodzielny strat. - To ogromny błąd i to rzutuje na całą sytuację, nie pozwala na budowanie (porozumienia) Koalicji Europejskiej, tylko wymaga zupełnie nowego podejścia. I o tym dziś będziemy rozmawiali - powiedział Siemoniak. 

Karolina Lewicka dopytywała, czy PO zdecyduje się na kontynuowanie współpracy z SLD. - Jak mówił Grzegorz Schetyna, jesteśmy otwarci na polityków od konserwatystów do polityków lewicowych - deklarował. - Apeluję do wszystkich: zejdźcie na ziemię - dziś jest blok, który my budujemy i dwie partie: PSL, który od 1 czerwca sprawiał wrażenie, że chce się porozumieć, ale tego porozumienia nie chciał i jest SLD, do którego mogą dołączyć działacze Wiosny czy też partii Razem. Więc mamy duży blok, który chcemy otwierać na działaczy samorządowych i dwie listy partii, które otrzymają wyniki, które można odczytać z sondaży. Po posiedzeniu Grzegorz Schetyna przedstawi kalendarz działania, co z listami - wyliczał polityk Platformy Obywatelskiej. 

Jak dodał Siemoniak, PO nie będzie zwlekała z ujawnieniem list wyborczych. - Jesteśmy gotowi do wyborów, pracujemy nad listami. Nie ma co czekać, trzeba się brać do roboty i przekonywać Polaków do tego, że trzeba odsuwać PiS od władzy - stwierdził. 

Jarosław Kaczyński jak... "stary iluzjonista"

Prezes PiS w miniony weekend pokazał, jaki ma pomysł na kampanię. Podczas udziału w pikniku rodzinnym próżno było szukać w wypowiedziach Kaczyńskiego ostrych sformułowań i frontalnego ataku na przeciwników. Było łagodnie i sympatyczniej. A kilka dni później - w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej - pojawiła się zapowiedź propozycji porozumienia z opozycją. 

- Bardzo to mało wiarygodne. Jarosław Kaczyński trochę jak stary iluzjonista powtarza tę samą sztuczkę i próbuje nabrać publiczność  - ocenił Tomasz Siemoniak. Bo prezes PiS już przed laty łagodził kurs: nagrywał spot "do braci Rosjan", prezentował się w pismach lifestylowych, odchodził od ostrego języka i na pierwszą linie walki wysuwał innych polityków. Tak było choćby przed wyborami prezydenckimi w 2010 roku i w 2015 roku, kiedy Kaczyński "schował" się za Beatą Szydło, która była lokomotywą kampanii przed wyborami parlamentarnymi. 

Jak ocenił polityk PO, porozumienie powinno się zacząć od słowa "przepraszam". - Ja i miliony naszych wyborów oczekiwaliby przeprosin za "mordy zdradzieckie", "kanalie". Ja nie rozumiem, dlaczego prezes Kaczyński krzyczał także do mnie - byłem wtedy trzy metry od niego - wołał, że jestem "mordą zdradziecką", "kanalią". Jeśli prezes wyjdzie i powie "przepraszam za mordy zdradzieckie", to będzie to podstawa do rozmowy. A dziś to po prostu taktyczny zwrot. Zbliżają się wybory i prezes zaczyna tę samą sztuczkę - ocenił Tomasz Siemoniak. 

Słynne wyrażenie "zdradzieckie mordy", przypomnijmy, padło w Sejmie w nocy z 18 na 19 lipca 2017 roku. Podczas jednej z debat nad ustawami sądowymi, Kaczyński wszedł na mównicę - jak sam mówił "bez żadnego trybu" i oskarżył opozycję o zamordowanie jego brata.  Mówił o "zdradzieckich mordach" i "kanaliach". 

- A nie czuje się pan tym zaniepokojony? Może wyborcy znowu dadzą się nabrać? - pytała Karolina Lewicka. - Naszą rolą, mówię tu o opozycji, ale też o mediach, jest to, żeby domagać się konkretnych deklaracji. Uważam, że to nie jest trwały zwrot, bo tego samego dnia, kiedy prezes mówił o porozumieniu, inny polityk PiS nazywał nas Targowicą. Myślę, że takie działanie, jakie prezes podjął w 2015, gdy wysunął Dudę i Szydło, takie numery robi się raz - uważa były wicepremier i minister obrony narodowej. Gość TOK FM dodał, że w postępowaniu władzy nic się nie zmieniło, mimo deklaracji prezesa. - To tylko słowa prezesa - podsumował Tomasz Siemoniak. 

Co ze stanowiskiem dla Beaty Szydło?

Dziś może się w końcu rozstrzygnąć, kto stanie na czele komisji zatrudnienia Parlamentu Europejskiego. Do tej pory dwa razy próbowano wybrać szefa, ale się nie udało. Dwa razy jedynym kandydatem była Beata Szydło i dwa razy przegrywała w głosowaniu. Nie można wykluczyć, że zostanie zgłoszona po raz trzeci. Choć, według nieoficjalnych informacji, jeśli Szydło tak się stanie, to socjaliści mogą wystawić swojego kandydata - z większymi szansami na poparcie.

TU ZNAJDZIE SIĘ REKLAMA
Jak zachowają się europosłowie PO? - Nasi europosłowie dwa razy już popierali Beatę Szydło. Jeśli będzie gwarancja, że "przejdzie", to tak (będzie popierana przez europosłów PO). Daleko mi politycznie do pani Szydło, negatywnie oceniam jej premierowanie i wicepremierowanie, ale "po ludzku" żałuję, że jest w taki sposób poniżana. Niech więc będzie tą przewodnicząca i zamknijmy ten temat - stwierdził Tomasz Siemoniak. 

Pobierz Aplikację TOK FM i słuchaj sprytnie:

TOK FM PREMIUM