Marek Falenta nie będzie pytany o listy do prezesa PiS i prezydenta Dudy. "Rz": Prokuratura zastosowała fortel
Według informacji "Rzeczpospolitej", by nie zająć się sprawą listów, prokuratura "zastosowała sprytny fortel".
Marka Falentę "na początku lipca co prawda wezwano, by postawić mu zarzut dotyczący kolejnego nagrania z 2015 r., ale o listy do najważniejszych osób w państwie nie zapytano". "Dziś prokuratura w odpowiedzi na pytania 'Rzeczpospolitej' zapewnia, że to właśnie wtedy Marek Falenta powinien pokazać dowody. A z tej okazji nie skorzystał. Drugiej szansy biznesmen odsiadujący wyrok 2,5 roku więzienia już nie otrzyma" - informuje gazeta.
Marek Falenta pisał listy do prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Miał przekonywać, że politycy Prawa i Sprawiedliwości uczestniczyli w organizacji procederu, który w znacznym stopniu przyczynił się do porażki PO w 2015 roku, a ludzie związani z tą partią "mamili go" obietnicami amnestii.
Warszawska prokuratura nie zamierza też zajmować się oskarżeniami dotyczącymi "zorganizowanej grupy przestępczej". 'Rz" informuje, że śledczy odmówili tego umorzonego przed czterema laty postępowania.
Marek Falenta został skazany w 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową.Chodzi o nagrania, których dokonano między lipcem 2013 a czerwcem 2014 roku w warszawskich restauracjach. Nagrali zostali m.in. szef MSZ Radosław Sikorski, szefowa resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbieta Bieńkowska, prezes NBP Marek Belka, a także Mateusz Morawiecki, który był wtedy prezesem BZ WBK.
Marek Falenta został, przypomnijmy, zatrzymany w kwietniu w Hiszpanii, gdzie zbiegł, by uniknąć odsiadywania wyroku. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania.