Adrian Zandberg: Nie boję się 8-proc. progu wyborczego. Lewicowa lista ma szansę na dwucyfrowy wynik

- Ludzie potrzebują opozycji, która jest odważna i chce się bić, a nie tylko siedzieć w parlamencie - mówił w Poranku TOK FM Adrian Zandberg. Polityk przekonywał, że lista lewicy ma szansę "na dwucyfrowy wynik", choć nadal nie wiadomo, w jakiej formule do wyborów pójdą SLD, Razem i Wiosna.
Zobacz wideo

Choć do wyborów coraz mniej czasu, ciągle nie wiemy, czy lewica wystartuje pod szyldem jednej z partii, czy jako koalicja (co oznaczałoby jednak, że aby wejść do Sejmu musieliby przekroczyć 8-procentowy próg wyborczy). - Ja się [tego progu] nie boję - zapewnił Adrian Zandberg. - Ta lewicowa lista, oczekiwana przez bardzo wielu, ma w badaniach kilkanaście procent poparcia. Wystarczy porozmawiać z ludźmi, którzy zajmują się badaniami i mówią, że lewicowa lista ma szansę na dobry wynik dwucyfrowy - dodał.

Dopytywany jednak przez Dominikę Wielowieyską o formułę startu, lider Razem unikał jednoznacznej odpowiedzi. Podkreślił, że wszelkie ważne komunikaty będą ogłoszone w sposób oficjalny, a nie w mediach. Zapewnił, że ta decyzja jest "bliżej niż dalej".

Zandberg nie chciał też jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie dotyczące ewentualnego startu Roberta Biedronia w wyborach na prezydenta Polski w 2020 roku (o takim scenariuszu pisała ostatnio "GW"). Dopytywany o wiarygodność lidera Wiosny, który przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zapewniał, że będzie startował w wyborach parlamentarnych w Polsce, Zandberg odparł, że dla niego "kluczowe jest to, co słyszy od wyborców i wyborczyń". - Od wielu miesięcy słyszę od nich jeden komunikat: musicie zbudować jedną listę na lewo od PO, żebyśmy czuli się realną siłą w polskiej polityce - powiedział. I jak dodał, to jest dla niego rzecz najważniejsza, bo "nie jest w polityce dla siebie", ale po to, aby "zmieniać Polskę i odpowiadać na ludzkie emocje". 

"Nie będziemy się bawić w gry i zabawy"

Dominika Wielowieyska oceniła, że lewica wydaje się być w rozsypce. Zieloni zdecydowali się ostatecznie pójść w wyborach z Koalicją Obywatelską, do KO przystąpiło też kilkoro innych ważnych polityków lewicy (np. Katarzyna Piekarska, Tadeusz Ferenc). Poza tym, zarówno KO, jak i Prawo i Sprawiedliwość są już na etapie tworzenia list wyborczych. - A co z lewicą? - dopytywała prowadząca Poranek TOK FM.

- My się nie będziemy bawić w takie gry i zabawy polegające na tym, że tu się kogoś wyciągnie, a tam komuś innemu zaproponuje etat lub miejsce na liście, żeby uderzyć w inną formację opozycyjną - skomentował Adrian Zandberg. - Mnie taki rodzaj robienia polityki opozycyjnej nie interesuje - zapewnił. Jak dodał, dla Razem najważniejszą kwestią jest rozmowa o tym, jak pokonać PiS oraz to, żeby lewicowi wyborcy czuli, że są reprezentowani. 

- Zabawa w to, kto będzie dominującą siłą, jeśli ta dominacja ma oznaczać siedzenie w ławach opozycji, interesuje raczej Grzegorza Schetynę, ale nie mnie - skwitował.

Choć na listach KO są politycy kojarzeni od lat z lewicą, to zdaniem Zandberga, nie ma mowy, by największa koalicja opozycyjna skręciła w lewo. Jego zdaniem świadczyć o tym może, chociażby wysokie (czwarte) miejsce na warszawskiej liście dla Joanny Fabisiak, bardzo konserwatywnej posłanki, która głosowała m.in. przeciwko dopuszczeniu do prac w komisji projektu obywatelskiego liberalizującego prawo do aborcji.

Gdy Wielowieyska zwróciła uwagę, że na jeszcze bardziej eksponowanym - bo pierwszym - miejscu w Gdyni jest liderka Inicjatywy Polskiej Barbara Nowacka, Zandberg odparł: "Ja nie słyszałem od wielu miesięcy Barbary Nowackiej, która mówiłaby o ustawie antyaborcyjnej i szczerze mówiąc, jest to dla mnie dziwne". - Ludzie potrzebują opozycji, która jest odważna i chce się bić, a nie tylko siedzieć w tym parlamencie - skwitował. 

Zandberg o programie Koalicji Obywatelskiej

Na koniec prowadząca Poranek Radia TOK FM pytała swojego gościa o poszczególne punkty programu Koalicji Obywatelskiej. Zandberg podał, że poparłby m.in. legalizację związków partnerskich, choć zaznaczył, iż nie sądzi, że KO realnie zajmie się tym problemem. Jeśli chodzi o zniesienie zakazu handlu w niedzielę, szef Razem podkreślił, że w tej sprawie należy wziąć pod uwagę stanowisko organizacji społecznych, pracowników i pracownic. 

Negatywnie wypowiedział się za to o pomyśle KO polegającym na wsparciu finansowym osób najmniej zarabiających (tzw. 500 plus na pracownika). - To jest głupi pomysł - stwierdził wprost Zandberg. - Pomysł na to, żeby państwo dopłacało tylko do niskich pensji to prosta droga do tego, żeby wstrzymać wzrost pensji w Polsce - dopowiedział. 

Jeśli chodzi o przygotowywany program lewicy, Zandberg zapewnił, że duży nacisk zostanie w nim położony na wsparcie publicznej służby zdrowia. 

Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie: