Lewica - niby koalicja, a w wyborach chce startować jako partia. Czy PKW może zatrzymać ten pomysł?
Trzy lewicowe partie: SLD, Wiosna i Razem planują pójść do wyborów pod wspólnym szyldem "Lewica", a nie w koalicji. To pozwoli im wejść do parlamentu już po przekroczeniu pięcioprocentowego progu wyborczego, a nie, jak w przypadku koalicji, ośmioprocentowego. Przedstawiciele lewicowego porozumienia poinformowali też, że bazę organizacyjno-prawną formacji stanowić będą struktury SLD.
Zgodnie z kodeksem wyborczym, nazwa komitetu wyborczego partii politycznej musi jednak zawierać nazwę tej partii lub jej skrót, przy czym muszą one odzwierciedlać zapis w ewidencji partii politycznych. Dlatego SLD zmieniło już skrót swojej nazwy w statucie i będzie go zmieniać również w ewidencji partii. Efektem będzie zmiana skrótu SLD na Lewica. - Manewr, który proponuje lewica, nie jest niczym wyjątkowym. Takie przypadki istniały wcześniej. Sukces Prawa i Sprawiedliwości z 2015 roku też jest przypadkiem sukcesu obozu Zjednoczonej Prawicy - koalicji trzech partii. A wszyscy kandydaci startowali z list Prawa i Sprawiedliwości. Widać więc było różnicę między prawicą a lewicą, która przegrała, bo trzymała się litery prawa - ocenił dr Adam Gendźwiłł, ekspert od polityki lokalnej Fundacji Batorego w audycji "Analizy". SLD w 2015 roku wystartowało wtedy w koalicji z partią Barbary Nowackiej i z Zielonymi i nie przekroczyło ośmioprocentowego progu wyborczego. Od tamtej pory lewica nie ma swojej reprezentacji w Sejmie.
- Moim zdaniem to pokazuje niedostosowanie progów wyborczych do tego, jak wygląda nasza scena polityczna i do tego, jakie są oczekiwania jej uczestników i elektoratów. Poziom pięć i osiem proc. jest zdecydowanie za wysoki w porównaniu z tym, jak wygląda to w innych krajach europejskich stosujących system proporcjonalny. Zwłaszcza próg ośmioprocentowy dla koalicji jest naprawdę dość wysoki, to istotne, gdy na scenie powstają mniejsze podmioty. Przy niższym progu nie mielibyśmy do czynienia ze sztucznymi sytuacjami - dodał ekspert.
Co na to PKW?
Agata Kowalska, prowadząca audycję pytała, czy nie istnieje obawa, że Państwowa Komisja Wyborcza po prostu zatrzyma ten pomysł i nie zarejestruje komitetu. - Bo w praktyce jest to koalicja trzech partii? - zauważyła. - Nie zrobiła tego w 2015 roku w przypadku Prawa i Sprawiedliwości, które było w podobnych stosunkach z Solidarną Polską i partią Jarosława Gowina. Sytuacja, w której członkowie innej partii startują z list nie swojej partii zdarzały się wcześniej, są dopuszczalne - odpowiedział jej gość. Dr Gendźwiłł stwierdził również: "Partie polityczne lubią manipulować przy regułach, a w momencie, w którym jakaś zmiana może dotknąć wszystkich, są skłonne zawierać porozumienia ponad ideologicznie".
W Aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie:
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Marsz Miliona Serc osłabi Trzecią Drogę? "Największe zagrożenie dla obecnej opozycji"
-
Wyborcy Trzeciej Drogi popierają decyzję liderów o braku udziału w Marszu Miliona Serc. "To mnie przekonało"
-
Marsz Miliona Serc mają zobaczyć dwie grupy wyborców. "Komunikaty są precyzyjnie adresowane"
- Marsz Miliona Serc bez liderów Trzeciej Drogi. "To nie musi być błąd"
- "Bezpardonowy roast Tuska". Konwencja PiS i spot z wulgaryzmami, czyli jak wzbudzić "wstręt, odrazę wobec opozycji"
- Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
- "Nie powiem, o co walczymy, tylko o co chodzi". Konwencja PiS bez obietnic i zaskoczeń
- Terlecki z pogardą o Marszu Miliona Serc. "To zabolało" - usłyszał reporter TOK FM od uczestników